„O uczuciach do ciebie. Mam na myśli to, że mam do ciebie uczucia, ale inne rzeczy wciąż mówiły mi, żebym odłożyła te uczucia na bok. Ale w Boże Narodzenie zdałam sobie sprawę, że jestem ci winna prawdę, ponieważ nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek będę musiała spędzić kolejne Święta bez ciebie.”

Ania nie mogła mówić. Karolina posunęła się naprzód: „A kiedy naprawdę pozwoliłam sobie o tym pomyśleć, zdałam sobie sprawę, że nigdy nie sprawiałaś wrażenia, że ​​wypychasz Bożenę. Albo dzieci. Czułam się złamana w tak wielu miejscach, ale nigdy się tak nie czułam, kiedy byłam z tobą. I to też było przerażające.”

Karoliny słowa dały milion powodów do radości Ani. Jeśli wcześniej się trzęsła, teraz wręcz drżała.

„I nie robiłam tego od bardzo dawna,” wyjąkała Karolina, „To znaczy, Bożena i ja zaczęłyśmy spotykać się na studiach, czyli prawie dwadzieścia lat temu … i od tamtej pory nie byłam z nikim, ty… To znaczy, muszę to robić powoli… Nie wiem, czego się spodziewasz, ale ja.

Ania już się nie przejmowała, słyszała dość. Później będzie czas na dalsze rozmowy. Chwyciła sweter Karoliny i przyciągnęła ją do siebie.

Karolina na wpół upadła, a na pół weszła w ramiona Ani. Ich nosy dostknęły się przez ułamek sekundy, zanim ich usta się spotkały. Karolina poczuła się, jakby właśnie zeszła z urwiska i spadała swobodnie; jedyne doznanie, jakie jej ciało było w stanie przetworzyć, z ustami Ani, przyciśniętymi do jej ust. Ania wyczuła paraliż Karoliny i delikatnie się poprawiła, uspokajająco przygryzając dolną wargę Karoliny. Ania lekko uderzyła nosem o Karolinę, a potem pocałowała ją w górną wargę. Wsunęła ręce do tylnych kieszeni dżinsów Karoliny i przycisnęła bliżej ich ciała. Ania uśmiechnęła się, czując, jak obejmują ją ramiona Karoliny.

W końcu mózg, serce i libido Karoliny zsynchronizowały się – idealnie – w jeden ryk dudniący adrenaliną. Karolina pochyliła się, żeby ponownie pocałować Anię, tym razem z odnowionym zapałem. Ania otworzyła usta i z zadowoleniem przyjęła entuzjastyczne wejście języka Karoliny. Ręce Ani natychmiast wślizgnęły się pod koszulę Karoliny, wędrując po jej skórze, nie chcąc dłużej czekać.

Ania jęknęła z potrzeby. Usta Karoliny były wszystkim, o czym marzyła – a nawet więcej: nie mogła sobie wyobrazić, jak te miękkie, ale giętkie usta mogą tak doskonale współpracować z jej własnymi. Chciała więcej.

„Chodź” Ania chwyciła garść swetra Karoliny i wróciła do swojego pokoju.

“Dlaczego przestałaś …” sprzeciwiła się Karolina.

– Nie przestaję – uśmiechnęła się Ania, szczerze szczęśliwa. „Zmiana lokalizacji. Nawiasem mówiąc, skoro pytasz, to jest dokładnie to, czego się spodziewałam…”

O autorze