“Szef Aleksandry zaprosił nas do siebie na kolację!” Janka wyjaśniła jasno: „Oni naprawdę potrzebują nas, żebyśmy jechali tam do nich samochodem, więc musimy się z nimi spotkać”.
„O, cześć Karolina” – ziewnęła Aleksandra, „Dzień dobry, Ania”.
Janka wręczyła Aleksandrze płaszcz.
“Czy chcecie jechać z nami?” – zapytała Aleksandra, spoglądając między Ani i Karolinę.
Ania z niedowierzaniem pokręciła głową. Aleksandra była zawsze trochę rozmyta rano, ale to było prawie zabawne.
Janka przewróciła oczami, “Chodź kochanie, chodźmy. Pewnie wrócimy pojutrze, więc nie martw się o nas, dobrze?”
Aleksandra wytarła sen z oczu, wkładając stopy do butów. – Dlaczego mieliby się martwić?
– Po drodze wyjaśnię. Do zobaczenia później! Janka posłała Karolinie i Ani całusa i wypchnęła Aleksandrę za drzwi.
„Czekaj, muszę umyć zęby!” Aleksandra odwróciła się w stronę mieszkania.
Janka odciągnęła Aleksandrę do tyłu i pogrzebała w kieszeni płaszcza. – Masz trochę gumy, kochanie, na razie wystarczy.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, Karolina i Ania spojrzały na siebie i wybuchły śmiechem.
– Czy naprawdę zmierzają do domu szefa? Zapytała Karolina.
Ania skinęła głową. – Prawdopodobnie. To właśnie tam się pobrali. Mona, szefowa Aleksandry, w pewnym sensie adoptowała Aleksandrę do swojej rodziny. Nie potrzebuje zaproszenia, żeby tam wyjść. Janka pewnie to wymyśliła, kiedy się pojawiłaś.”
Karolina zachichotała. – Aleksandra wydawała się… zdezorientowana.
„Aleksandra ma złote serce i kocham ją śmiertelnie, ale sygnały niewerbalne są dla niej zupełnie niezrozumiałe. Po prostu nie może ich wychwycić. To całkiem ujmujące… przez większość czasu”.
„To było miłe ze strony Janki, że dała nam trochę miejsca”.
Ania skinęła głową. – Tak, jest moim opiekunem.
“Więc jesteś.”
Ania spojrzała na Karolinę.
Karolina poruszyła się trochę na nogach. – Jestem ci winna przeprosiny. Nie powinnam cię odpychać. Byłaś taka niesamowita, a ja miałam w głowie ten szalony monolog, że właśnie sobie to wyobrażałam. Zmęczyłabyś się mną.
– Nie sądzę, żeby tak się stało – powiedziała Ania, potrząsając głową.
„Racja, ale moja głowa nie była w najlepszym miejscu – dlatego muszę przeprosić. Przepraszam za to, co wydarzyło się na przystanku autobusowym. Wystraszyłam się … kiedy powinnam …” Karolina otarła łzę z oka: „Kiedy powinnam była pobiec za tobą i powiedzieć, że masz rację”.
Ania ruszyła w stronę blondynki i spojrzała Karolinie w oczy…