Wszystko osiągnęło kulminację w dniu mojej rozmowy.

Spakowałam swoją torbę, kiedy Wilbur, nasz pies, wszedł do pokoju i próbował owinąć zęby wokół ładowarki do laptopa. Bez namysłu i z pełnymi ramionami machnęłam lekko na niego stopą, nigdy z zamiarem nawiązania kontaktu lub zranienia go, tylko po to, by rozproszyć go na tyle długo, żebym mogła chwycić za kabel, ale Ewelina, już sfrustrowana i zirytowana, nie nie widziała tego w ten sposób. Napięcie ostatnich kilku dni szybko doprowadziło sytuację do wrzenia i w ciągu kilku sekund wrzeszczałyśmy na siebie. Nigdy wcześniej tak się nie kłóciłyśmy, obie nie myślałysmy racjonalnie. Zagroziłam, że odejdę i nie wrócę… powiedziała mi, żebym cieszyła się Pomorzem i zniknęła na górze z biednym Wilburem wepchniętym w ramiona.

Wyszłam z domu bez słowa i zatrzasnęłam frontowe drzwi tak mocno, że pomyślałam, że mogły pęknąć. Wyłączyłam telefon, kiedy wsiadłam do taksówki, żeby powstrzymać się od kontynuowania kłótni przez SMS-a, a cztery godziny później nadal kipiałam, kiedy weszłam do restauracji, żeby spotkać się z Niną.

“Madzia, ty suko.” Wstaje i całuje mnie w policzek.

„Magda, Nina”. Odpowiadam, nienawidząc sposobu, w jaki powiedziała Madzia. Kiedy Ewelina po raz pierwszy tak mnie nazwała, prawie się roztopiłam, była jedyną osobą spoza mojej najbliższej rodziny, z którą czułam się komfortowo używającą tego imienia.

– W porządku, niech będzie Magda. – Całuje mój drugi policzek. – Zaczynałam myśleć, że zamierzasz mnie wystawić.

„Chcę tę pracę, Nina,” odpowiadam, starając się zachować spokojny ton. „Nie dostanę tego, jeśli cię pojawię”.

„Cieszę się, że doszłaś do tego wniosku”. Patrzę na nią z niedowierzaniem przez sekundę, zanim kontynuuje…

Jej oferta?

– Pozwoliłam sobie, by zamówić ci kieliszek wina.

“Miałam wrażenie, że jestem tutaj, aby ubiegać się o pracę?” Unoszę brew.

– Tak, ale czy dwoje starych przyjaciół nie może wypić razem kieliszka wina, zanim zabiorą się do pracy? – Ona się uśmiecha.

Biorę głęboki oddech, Nina i ja nie jesteśmy tymi, których nazwałabym „starymi przyjaciółmi”, ale wrzucam tę myśl do tyłu głowy, przypominając sobie, o co tu chodzi.

– W takim razie mam nadzieję, że zamówiłaś całą butelkę. Uśmiecham się mechanicznie, ściągając nieco spódnicę i siadając.

„Muszę czytać w myślach”. Jej uśmiechy się poszerzają. „Czy są kłopoty w raju?”

Nie odpowiadam, ostatnią rzeczą, o której chcę z nią porozmawiać, jest moja kłótnia z Eweliną.

Na szczęście kelner wybiera ten moment, aby przyjść z naszymi drinkami. Biorę swoją lampkę i wypijam połowę na raz, podczas gdy Nina patrzy na mnie z przebiegłym wyrazem twarzy.

– Przejdźmy do rzeczy, dobrze? Uśmiecha się jeszcze szerzej.

O autorze