Jestem tatuatorką i mieszkam w Warszawie. Określenie, że mój biznes ssie pałę, to ogromne niedopowiedzenie. W epoce Covida niewielu ludzi pisze się na tatuaż. Spędzam większość dni przesiadując w studio i grając w gry na telefonie lub pisząc ze znajomymi. Będę na krawędzi bankructwa, jeśli sprawy nie pójdą w innym kierunku. Nawet zdobyłam się na kupno wielkiego, neonowego szyldu na sklep: „Tatsy u Tamary”.

Pewnego dnia, kiedy siedziałam bezczynnie na krześle w pracy, prawie śpiąc, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zobaczyłam ją. Piękną, rudowłosą kobietę o idealnej figurze.

Podskoczyłam na równe nogi, nałożyłam maseczkę i zapytałam:

– Czy mogę w czymś pomóc?

– Tak, mam nadzieję, że możesz. – powiedziała, wyciągając maseczkę z torebki.

Spojrzała na ścianę, na zdjęcia przykładowych tatuaży zrobionych przeze mnie. Wskazała na motyla.

– To mój pierwszy tatuaż i chciałabym takiego motylka na kostce u nogi. – powiedziała.

Opowiedziałam jej o konsekwencjach płynących z tatuowania i uświadomiłam, że jeśli ktoś wybierze sobie wzór, to on należy tylko do niego. Wyjaśniłam też standardowe procedury, przebieg gojenia i całą resztę pozostałych rzeczy, które mówię nowym klientom.

Zgodziła się. Pokazałam jej różne wzory motyli, które przygotowałam. Wybrała wariant i kolor który jej odpowiadał.

Kazałam jej usiąść w krześle i powiedziałam:

– Rozsiądź się wygodnie. To zajmie przynajmniej pół godziny.

Usiadłam we własnym tatuatorskim krześle hydraulicznym i podniosłam jej nogę, aby przygotować właściwe miejsce. Oparła drugą stopę na podłodze.

Zebrałam potrzebne narzędzia i zabrałam się za pracę. Jako biseksualna kobieta, nie mogłam powstrzymać rozbieganego wzroku. Zauważyłam, że dzięki rozchylonym nogom cipka dziewczyny niemalże wystaje spod szortów. Zaczynając dziaranie miałam już wilgotne majtki.

To był bez wątpienia najwolniejszy tatuaż jaki kiedykolwiek zrobiłam. Tak bardzo podobał mi się widok. Wstałam na moment żeby się przeciągnąć i powiedziałam jej, że złapał mnie skurcz w szyi. Podchodząc z powrotem do swojego krzesła udałam potknięcie, i upuściłam wibrujące narzędzie na jej krocze.

– Przepraszam, nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. – powiedziałam, patrząc jej w oczy.

Podniosłam sprzęt i poczułam przy okazji wilgoć na jej szortach. Byłam gotowa żeby je ściągnąć i skosztować kryjącej się pod spodem słodkiej cipki.

O autorze