“Dlaczego?” Marlena była zdezorientowana. Pomyślała, że ​​jej wyznanie zareaguje. Ale zamiast tego Patrycja zachowywała się tak, jakby w ogóle tego nie słyszała. Było też coś innego w tonie głosu Patrycji, w sposobie, w jaki Patrycja na nią patrzyła. To była wysokooktanowa wersja Patrycji, o której Marlena marzyła od lat: jedna część królewska, druga żebracza, wszystkie części seksowne. Nic nie miało sensu. Marlena potrząsnęła głową zmieszana. „Nie rozumiem”.

„Twoja Wysokość nakazuje ci przestać”. Patrycja powtórzyła. Podkreśliła to subtelnym mrugnięciem.

O mój Boże, to najseksowniejsza rzecz, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. – Tak, eee, w porządku. – szepnęła Marlena.

Patrycja podeszła do Marleny. – Nie ruszaj się. Możesz to dla mnie zrobić?

– Tak – Marlena ledwo poruszyła ustami. Niebieskie oczy Marleny zatrzymały się na chwilę w brązowych Patrycji, zanim Patrycja wyciągnęła rękę, położyła jej ręce na piersi Marleny i zaczęła powoli rozpinać Marleny koszulę. Marlena nie mogła się powstrzymać, ale wzdrygała się z podniecenia przy każdym dotknięciu jej ciała palcami Patrycji.

– Nie ruszaj się, Marlena – wyszeptała Patrycja, zamiatając ręce pod koszulę Marleny i unosząc ją z ciała Marleny. – Myślę, że najwyższy czas, żeby to się stało… –

Patrycja odetchnęła z rozkoszą. Widziała tors Marleny wiele, wiele razy wcześniej. Ale teraz to wszystko jest moje. Patrycja lekko trzęsącymi się dłońmi sięgnęła po pasek Marleny. Jej kostki otarły się o podbrzusze Marleny i Marlena musiała się skoncentrować, żeby nie reagować. Poczuła, jak Patrycja opuściła spodnie i bieliznę. Marlena patrzyła, jak oczy Patrycji wędrują żarłocznie po jej ciele.

Patrycja podniosła oczy i zobaczyła, że ​​Marlena na nią patrzy. Nic nie idzie, pomyślała Patrycja.

Dla Marleny następne piętnaście sekund odbyło się w bardzo zwolnionym tempie. Zobaczyła, jak ręce Patrycji rozpinają pasek jej szaty, a potem w cudowny sposób szata opadła w dół. Marlena była zbyt oszołomiona, żeby zrobić cokolwiek poza gapieniem się z podziwem na piękną kobietę przed nią.

Patrycja zawahała się. Dlaczego ona po prostu tam stoi? O Boże, nie podoba jej się to, co widzi … Patrycja marzyła o tym, żeby wpaść w ramiona Marleny i pozwolić, by ich libido przejęło kontrolę. Ale teraz obie tam stały, patrząc na siebie.

Marlena uwielbiała być obiektem wzroku Patrycji. Blondynka była przyzwyczajona do podziwiania – jej sylwetka i prezentacja płci były co najmniej uderzające – ale z Patrycją było inaczej: Marlena czuła się widziana – na pewno jako osoba do pożądania, ale też jak wszystko inne znała Patrycja. być.

Wyczuwając chwilowe wahanie Patrycji, Marlena uniosła brew. – Mogę się teraz ruszyć?

Głupek! Nie poruszyła się, ponieważ powiedziałam jej, żeby tego nie robiła! Twarz Patrycji była obrazem zdenerwowanej niezręczności…

O autorze