Cała ekipa zebrała się u Zuzy i Michała na niedzielnym grillu, gdzie musiałam znosić jeszcze trochę narzekania na temat mojej seksownej nowej niani, choć ustało po ostro zakończonej rozmowie między Laurą i Marcinem. My, dziewczyny, spędziłyśmy sporą część popołudnia z Magdą przeglądając magazyn ślubny wielkości książki telefonicznej. Kiedy zauważyłam, że mogłyśmy zrobić to wszystko online, Magda po prostu skrzywiła się do mnie i przewróciła stronę.

Burza przetoczyła się przez niedzielną noc, więc obudził mnie trzylatek i pluszowy jednorożec, który wczołgał się ze mną do łóżka. Byłam dość surowa, jeśli chodzi o Karmen śpiącą w swoim pokoju, kiedy dostała swoje duże łóżko dla dziewczynki. Ale strach w jej oczach podczas grzmotu był dla mnie za duży.

Sypialnia rozświetliła się na chwilę, a huk nastąpił niecałe pół sekundy później, wstrząsając domem. Karmen wrzasnęła i przytuliłam ją mocno. Zaczęliśmy liczyć przerwy między błyskawicami a grzmotami, a Karmen zaczęła się rozluźniać, gdy interwały rosły, a hałas stawał się coraz słabszy.

Tak się obudziliśmy, Karmen wtuliła się w moje ramiona, Kacper Jednorożec wcisnął się między nas.

– Dzień dobry, mamusiu. Czy burza zniknęła?

Wyjrzałam przez okno. Wciąż wydawało się szare i mokre, ale nie widziałam żadnych charakterystycznych błysków światła. – Myślę, że tak, kochanie, ale nadal jest deszczowo, więc pewności nie mam.

– Czy niania Sara wraca dzisiaj do domu?

Skinęłam głową. -Tak.

Karmen uśmiechnęła się. -Dobrze. Tęsknię za nią.

– Wiem, kochanie. Ja też.

SMS przyszedł około jedenastej.

W drodze do domu. Do zobaczenia wkrótce.

Dostałam ciepłe, niewyraźne uczucie, widząc słowo „dom”. Karmen, niania Sara właśnie wyjechała, jest już w drodze powrotnej .

– Tak! Gdzie ona jest?

Uruchomiłam aplikację znajdującą przyjaciółkę na moim telefonie. Nie prosiłam o włączenie jej, ale odkąd zaproponowała sama, to ​​się zgodziłam. Powiedziała, że ​​chce przejrzystości co do tego, gdzie ona i Karmen były w dowolnym momencie. Jeśli chodzi o to, że mogła zobaczyć moją lokalizację, i tak nigdy nie byłam w tak interesującym miejscu.

Mała kropka ze zdjęciem Sary znajdowała się na zachód od Białegostoku. Pokazałam to Karmen. – Wow, to daleko. Czy to dalej niż do cioci Zuzy?

– Dużo dalej, kochanie. Będzie w domu przed kolacją.

Sprawdzaliśmy postępy Sary mniej więcej co godzinę. Nie radziła sobie świetnie. Burze, które wciąż pojawiały się tu od czasu do czasu, były tylko południowym krańcem ogromnego systemu, z których najgorsze przepychał się przez miejsce, w którym jechała Sara. O czwartej nadal była na północ od Poznania.