Dwadzieścia pięć lat. Czy to naprawdę było tak dawno? E-mail sprawił, że poczuł się stary. Nie może być tak długo od ukończenia szkoły. Ale było na ekranie przed nim.
Absolwenci klasy D’93! Dołączcie do wszystkich kolegów z klasy, aby nadrobić zaległości z ostatniego ćwierćwiecza!
Marek tak naprawdę nie utrzymywał kontaktu z żadnym ze swoich byłych kolegów z klasy. Pewnie, że miał kilku w znajomych na Facebooku, ale nie miał pojęcia, co większość robi poza tym, czym się dzielą na tablicy. Nie dbał wystarczająco, by dowiedzieć się czegoś więcej. Marek zdecydował, że do niego nie pójdzie.
Kiedy dowiedziała się o tym jego żona Mariola, nalegała, by poszli.
To tylko godzina jazdy samochodem i wspaniale byłoby porozmawiać ze wszystkimi starymi przyjaciółmi. Poza tym ekonomia jest taka, że warto mieć kontakty tu i tam.
Mariola kliknęła w link i potwierdziła obecność, zanim Marek zdążył się pokłócić i zarezerwowała pokój na dwie noce. Marek wysłał wiadomość do kilku starych kumpli, aby upewnić się, że jadą, i zaplanował spotkanie z nimi w ciągu kilku dni.
W końcu nadszedł piątek zjazdu i wszyscy byli spakowani gotowi do drogi, gdy zadzwonił telefon. To była praca Mariolki. Znajomy się rozchorował i potrzebowano jej w biurze.
Chciałabym jechać, ale w pracy mnie potrzebują. Hotel jest już gotowy, więc i tak możesz jechać. Do zobaczenia w niedzielę, kiedy wrócisz. Baw się dobrze, ale nie wpadaj w zbyt duże kłopoty. Kocham Cię.
I pocałunkiem w policzek Mariola wyszła z domu, zanim zdążył zrozumieć, co się dzieje. Mniej więcej godzinę później wskoczył do samochodu i ruszył autostradą do swojego starego miasta.
Pięćdziesiąt minut później wjechał na parking hotelowy. Po zameldowaniu się Marek postanowił sprawdzić stare miejsce, aby zobaczyć, co się zmieniło. Niewiele z tego, co widział. Kilka sklepów zmieniło nazwy. Szybki postój w tym samym sklepie z piwem, który często odwiedzał jako nastolatek, chwycił coś na wynos i wrócił do swojego pokoju na noc, która według niego była spokojną nocą.
Około godziny 9:30 zadzwonił telefon, budząc go ze stanu półprzytomności. Mariola dzwoniła, żeby się upewnić, że dobrze się bawi.
Co to za hałas w tle?
Leżałem tu na wpół śpiący. Nie mam pojęcia. Zgaduję, że pojawili się inni. Recepcja powiedziała, że mamy całe piętro dla siebie. Mój pokój to 308, jeśli będziesz coś potrzebować.
308, dobrze rozumiem. Wyjdź i baw się dobrze. Właśnie dlatego tam jesteś. Po prostu nie jedź nigdzie. Do zobaczenia wkrótce. Po tym odłożyła słuchawkę…
Sprawdził się w lustrze. W spotkaniach chodziło o to, jak źle ludzie się starzeją. Zadowolony Marek wyszedł z pokoju. Pierwszą osobą, którą zobaczył, była stara przyjaciółka Joanna. Ich rodziny były zaprzyjaźnione od zawsze. Zawsze byli tylko przyjaciółmi, chociaż Mariola zwracała uwagę, że Aśka podbija do Marka w ogólniaku.
Podeszła i przytuliła go, przyciskając do niego swoje duże piersi.
Cieszę się, że udało ci się. Boże, minęła cała wieczność, co porabiałeś?
Ciężko pracuje dla dużej firmy. Próbuję tylko utrzymać się nad powierzchnią. A ty?
Nadal w Klinice. Prawdopodobnie tak będzie, dopóki nie umrę. Wpadnij do mojego pokoju. Ja idę po więcej lodu. Stary gang jest na dole. No chodź.
Pozwól mi tylko wziąć kilka piw. Spotkamy się tam za pięć minut.
Pokój 339. Drugie ostatnie drzwi po lewej stronie. Powinien być otwarty.
Z pustym wiadrem odwróciła się w stronę pokoju z automatami.
Marek szybko chwycił pół tuzina zimnych pąków z małej lodówki i skierował się w stronę miejsca, które powiedziała mu Aśka. W połowie drogi natknął się na grupę facetów, z którymi miał spędzać czas, i ich żon. Marek ledwie został przedstawiony, zanim Joanna go dogoniła. Wolną ręką chwyciła go za ramię.
Przepraszam chłopaki. Znalazłam go pierwsza, więc jest zaklepany. Zobaczymy się jutro.
Gdy zbliżyliśmy się do końca korytarza, usłyszał znane głosy dobiegające z pokoju. Na łóżku była Kamila i jej mąż. Naprzeciw nich na kanapie była Olga i jej dziewczyna.
Zobaczcie, na kogo wpadłam. Teraz jest jak za dawnych czasów. Zupełnie jak w kawiarni przy naszym stoliku.
Kama i Olga podskoczyła, by przytulić Marka. Przedstawili Grześka i Zuzę. Odstawił drinki, aby uścisnąć im dłonie. Marek popijał piwo i usiadł na otwartym łóżku plecami do drzwi. Wydawało się, że było jak 25 lat temu. Kamila mówiła o lekcjach tańca jej dzieci, kiedy wyczuł, że ktoś jest tuż za nim. Dłoń położyła mu na ramieniu i poczuł pocałunek na głowie.
Marek podskoczył i obrócił się, żeby zobaczyć, kto to był. Tam była. Karolina. Jak zawsze piękna. Nie myślał o niej od lat. Prawdopodobnie był to prawdziwy powód, dla którego Marek wahał się przed przyjazdem tutaj. Miała męża o imieniu Paweł. Był jakimś nerdem technologicznym, za którego wyszła za mąż sześć czy siedem lat temu…
Nie czekaj na spotkanie absolwentów… Umów się na randkę swoich marzeń z seksownymi nieznajomymi…