Poszła na górę do kuchni i nalała sobie filiżankę kawy. Ciekawą, intrygującą zagadką była Sandra Maćkowiak. Angielski Sandry był bez zarzutu – znowu, jak można by się spodziewać po nauczycielce angielskiego. A jej głos był niesamowity… za każdym razem, gdy Sandra mówiła, czy to do niej, czy do córki, czuła, jakby czyjeś palce szły wzdłuż jej kręgosłupa, dotykając jej w tajemnych miejscach. Ten głos był zdecydowanie częścią jej charyzmy i ta charyzma była niesamowita. Była bardzo pewna, że Sandra mogła wydawać jej rozkazy i że z radością, ochoczo wykonałaby je.
Wyrwało jej się ciche westchnienie, gdy umieściła pustą filiżankę w zmywarce i uruchomiła cykl, po czym udała się na górę do głównej sypialni. Szybki prysznic, a potem do łóżka… i może po prostu będzie musiała poświęcić trochę czasu, zanim zgaśnie światło. Rozebrała się szybko, po czym wzięła prysznic, już ciesząc się powolnym, przyjemnym mrowieniem w oczekiwaniu. Wyczyszczona i gotowa do spania, wyszła i zatrzymała się. Coś wydało dziwny dźwięk, ledwie na progu słyszenia przez dobrze wyciszone drzwi.
Wzbudziła ją ciekawość, włożyła szlafrok, kremową satynę i koronkę, którą kupiła dla siebie i dla Janka kilka lat temu, aby ponownie rozpalić płomienie. Główna sypialnia znajdowała się na końcu korytarza; obok znajdował się pokój Agaty, a po drugiej stronie pokój gościnny. W milczeniu, bosymi stopami szła korytarzem, nerwowo owijając palce za paskiem, trzymając zapiętą szatę.
Dźwięk był teraz głośniejszy i kusząco znajomy… rytmiczne piszczenie teraz, kiedy była na korytarzu. Hałas brzmiał, jakby dochodził z sypialni Agaty…? Z jakiegoś powodu jej usta były suche, a serce waliło jej w piersi z jakiegoś bezimiennego oczekiwania. Słyszała teraz przytłumione głosy, zbyt niewyraźne, by wyrazić słowa, nawet przy drzwiach do pokoju córki – a potem, gdy położyła rękę na klamce, gdy ją przekręciła, gdy usłyszała stłumiony trzask zamka, nagłe wspomnienie zalało ją; skrzypienie… odgłos materaca, łóżko Bartka, osiemnaście lat temu, a on nad nią…
jej uda szeroko rozstawione po obu stronach, jej kolana podparte jego dłońmi i wyraz skupienia na jego twarzy; jej ręce na jego ramionach, jej usta wydają nieartykułowane, miauczące odgłosy potrzeby, pragnienia i pożądania; i szybki, dudniący rytm, jak on w niej, biorąc ją z naglącą żądzą… to był dźwięk dochodzący teraz z sypialni jej córki, gdy pchnęła drzwi…