Jej córka otworzyła frontowe drzwi i zawołała: „Mamo! Jestem w domu!” gdy Ania wyszła zza rogu. Agata rzuciła płaszcz na krzesło w przedpokoju i rzuciła obok niego plecak, po czym odwrócona do połowy, jedną ręką niedbale rzuciła się w stronę idącej za nią kobiety – która przynajmniej zatrzymała się na przednim stopniu ze znanym wszystkim spojrzeniem. Lekki uśmiech rozbawionej rezygnacji z porywczej młodzieży.
„Proszę wejść” – poprosiła ją Ania; nie mogła zbytnio zostawić kobiety stojącej na stopniu i zamknąć drzwi przed jej twarzą. Powszechna uprzejmość wymagała, aby przynajmniej uznała kobietę, przedstawiła się, bo była widocznie kimś dobrze znanym swojej córce.
„Mamo, to panna Maćkowiak” – poinformowała ją jej córka. „Ona jest moją nauczycielką angielskiego i zaproponowała mi podwiezienie do domu z powodu śniegu”. Agata szybko odpięła gumkę spinającą jej włosy w kucyk i wytrząsnęła ją, tworząc migoczący opad na ramiona, po czym szybko przygładziła je do tyłu i ponownie związała. Dwie plamy koloru widniały na jej policzkach, a szczęśliwy uśmiech zagrał na jej ustach, gdy wygładziła szkolną marynarkę, a potem spódnicę w kratę do połowy ud. Przez krótką chwilę obejrzała się na pannę Maćkowiak z lekko rozchylonymi ustami, po czym odwróciła się i objęła matkę w ciepłym uścisku.
Ania zaśmiała się lekko, odwzajemniając uścisk córki, po czym rozplątała się i podała rękę wspaniałej kobiecie w jej przedpokoju. “Witam. Jestem Ania Zimna. Proszę dać mi swój płaszcz, i wejść do salonu.” Agata uderzyła biodrami w drzwi kuchenne, pozwalając, by zamknęły się za nią, gdy nauczycielka weszła i zgrabnie strąciła śnieg z jej eleganckich czarnych butów.
Ciepłe brązowe oczy nad szczodrymi ustami uśmiechnęły się, gdy nauczycielka odpowiedziała: „Bardzo dziękuję. Obawiałam się, że Agata może nie wrócić do domu łatwo ze względu na pogodę, więc powiedziałam, że ją podwiozę”. Coś w jej głosie… był bogaty, ciepły i gardłowy, a Ania mimowolnie zadrżała. Otrząsnęła się, gdy nauczycielka angielskiego Agaty dodała: „Proszę, mów mi Sandra” i weszła za Anią.
Jej niespodziewany gość stał przez chwilę na progu salonu z założonymi rękami, po czym podszedł do fotela Janka i usiadł. Z kuchni dobiegły brzęknięcia i cichy gwizd czajnika, a Ania na chwilę zarumieniła się. “Przepraszam, Sandro. Przyniosę nam wszystkim coś na rozgrzewkę.”
– Dziękuję – odpowiedziała, a Ania znów się zarumieniła, słysząc ten niesamowity głos. „Bardzo chciałabym coś ciepłego i słodkiego”. Coś w jej głosie, intonacji, słowach sprawiło, że Ania zatrzymała się przy wejściu do kuchni i obejrzała się za siebie, ale Sandra po prostu tam siedziała, zrelaksowana, jedna długa noga w butach skrzyżowana na drugiej…