– Szeregowiec Czerski, na środek maty wystąp! – wykrzyczał Trener.

Specjalnie stałem blisko końca sali, nie uważając zbytnio na wydawane przez niego instrukcje. Głęboki bas rozlegał się niezmiennie od trzech dni, podkreślając wagę regularnych ćwiczeń fizycznych i utrzymywania dobrej formy przez całe życie. Oczywiście kompletnie go nie słuchałem, więc początkowo nie zareagowałem na wydany dokładnie w moim kierunku rozkaz. Ocknąłem się dopiero kiedy jeden z kolegów szturchnął mnie, wskazując głową w stronę postawnego, czarnoskórego i umięśnionego instruktora stojącego pośrodku sali. Niemalże natychmiast dominujący głos ryknął ponownie.

– Taa, ty Kacperku… Blondynku… Mówię do ciebie, szeregowy Czerski… Na środek maty wystąp, będziesz moim partnerem w dzisiejszej demonstracji… Taa, we wszystkim chodzi o radzenie sobie z każdym oponentem. Dzisiaj jesteś nim ty Pięknisiu. Chodź i ucz się od profesjonalisty.

Nie podobało mi się nazwanie „Blondynkiem” i, co gorsza, zwrócenie się do mnie po imieniu przy całej klasie. Chyba dlatego podświadomie zareagowałem z lekkim wahaniem na drugi rozkaz. Kiedy dotarłem z ociąganiem na wyznaczone miejsce, Trener stał bez słowa i mierzył mnie wzrokiem przez chwilę która ciągnęła się w nieskończoność. Najwidoczniej zauważył niechęć w moich ruchach, spowodowaną (według mnie) rasistowskimi uwagami.

Nagle znalazł się bardzo blisko, w obrębie mojej przestrzeni osobistej. Sięgnął jedną ze swoich gigantycznych rąk i złapał mnie za włosy. Nim zorientowałem się w sytuacji, zaczął machać moją głową, na którą spadały teraz kropelki potu jego z nagiego torsu. Nozdrza uderzył nieznany dotąd zapach czarnoskórego mężczyzny. Jego ciało emitowało bardzo silną i ostrą nutę. Przesiąkłem nią cały, a twarz i górna część ciała pokryły się wilgocią.

Nagle silne ręce odwróciły mnie w stronę wszystkich kolegów z klasy. Przytrzymał mnie pewnie i bez wysiłku jedną z nich, a palce drugiej zacisnął na pasku żołnierskich szortów. Buty straciły kontakt z podłożem. Trzymał mnie tak, zawieszonego w powietrzu w beznadziejnej pozycji, wystawiając przy okazji na widok wszystkich swoje godne podziwu bicepsy.

Zaczął machać mną jak lalką w górę i w dół, aż materiał bokserek i spodenek do ćwiczeń wpił się w okolice odbytu, domagając się wejścia do środka. Ból był okropny. Nagle zmienił pozycję i ulokował mnie na macie, w ciasnym uścisku pomiędzy nogami. Zaczerwieniłem się ze wstydu. Uwięziony, próbowałem wyswobodzić się gwałtownymi ruchami. Co gorsza, czułem przyrodzenie Trenera przylegające do mnie i naciskające na przestrzeń pomiędzy pośladkami, powodując spięcie zwieracza. Jedynie kilka warstw materiału oddzielało kontaktujące się ciała, stojąc na drodze pełnej analnej penetracji. Trener wyprostował się, silny i dumny z całej sytuacji. Emanował męską dominacją samca Alfa, ewidentnie chcąc żeby wszyscy w klasie ją wiedzieli.

W końcu rozluźnił uścisk i postawił mnie na nogi, zwróconego twarzą do tłumu. Puścił pasek spodni i mocno poklepał po pośladku. Odsunął się szybko na bok i wszyscy mogli teraz zobaczyć gigantyczne wybrzuszenie na przodzie jego spodni. Poprawił materiał, a wybrzuszenie zaczęło opadać i układać się zgodnie z przebiegiem szwu bokserek, skrywających znacznego rozmiaru gonady.

Stałem, spalony ze wstydu, próbując ściągnąć własne spodenki w dół. Musiałem je poprawić i odkleić od obolałego, pulsującego i poszkodowanego odbytu. Pomimo całego tego upokorzenia i uczucia totalnego psychicznego rozbicia, zauważyłem że nie tylko ja wpatrywałem się interes Trenera. Naprawdę nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś o tak dużym przyrodzeniu i byłem nieco zbity z tropu. Na domiar wszystkiego, Trener zaryczał znowu, tym razem do całej klasy.

– Niech to będzie lekcja dla szeregowego Czerskiego i reszty z was żołnierzy, żeby uważać na moich zajęciach. Nie toleruję bycia ignorowanym, nieposłuszeństwa i braku odpowiedzi kiedy do kogoś mówię. – powiedział, podciągając nieco spodnie i poprawiając po raz drugi ich zawartość. Następnie przyciągnął mnie znów w swoje ramiona. Jeszcze więcej potu i męskich feromonów roztarło się na mojej gładkiej klatce piersiowej. Spojrzał w dół prosto w moje oczy, uśmiechnął się i mrugnął. Przeczesał przy okazji włosy długimi czarnymi palcami, po czym wrócił do dalszej części demonstracji, jakby nic między nami nie zaszło. Wydawało mi się, że za każdym razem przytrzymywał mnie w silnym objęciu trochę dłużej niż to było konieczne, żeby klasa wyraźnie widziała o jakie ruchy mu chodzi.

Z pewnością, po takim pokazie byłem całkowicie uważny. Trener rzucał mną i pozorował coraz to różniejsze chwyty na macie, jakbym był puchową poduszką. Zawsze przytrzymywał mnie swoją silną masą mięśniową, aż poddawałem się uściskowi i pozwalałem na całkowitą fizyczną dominację.

Wkrótce zorientowałem się, że nasz instruktor wyraźnie użył mnie do zademonstowania przed całą klasą, że to on jest samcem Alfa i nie toleruje bycia ignorowanym ani zadzierania z nim. Jego czyny nie miały prawa być podważane. Stało się również jasne, że jest ekshibicjonistą. Lubiał wystawiać na pokaz godną podziwu muskulaturę i nie wstydził się tego, że gigantyczne przyrodzenie jest stale zarysowane przez wypukłość na ubraniu. Nie przeszkadzało mu to, że wszyscy widzą jak porusza się ono luźno w żołnierskich spodenkach do ćwiczeń, w rytm ruchów reszty ciała.

Na domiar wszystkiego miał 2 metry wysokości. Przy moich 185 centymetrach wzrostu i drobnym ciele nie mogłem więc zrobić wiele więcej, niż poddać się jego rozkazom i próbować nadążać za kolejnymi. Musiałem dbać o właściwe nastawienie, żeby nie sprowokować kolejnego publicznego wybuchu. Postanowiłem, że już nigdy nie zakwestionuję jego żadnych słów ani czynów.

Poczułem ulgę, kiedy z upływem zajęć Trener, starszy sierżant Jackowski, wybierał sobie kolejnych facetów do demonstracji. Zauważyłem, że każdy z nich był blondynem o smukłym ciele w typie pływaka, dokładnie jak moim. Mimo to, w ciągu kilku kolejnych lekcji wywoływał mnie regularnie do asysty na sam środek klasy. Nigdy nie wahałem się, kiedy wykrzykiwał moje imię. Starałem się być jak najbardziej uważny i wykonywać dobrze polecenia. Można powiedzieć, że doskonale sprowadził mnie do uległej roli posłusznego człowieka. Chciał, żebym ochoczo robił to, co rozkazał. Niemal wprowadził mnie w hipnotyczny trans, dzięki któremu odpowiadałem natychmiast na jego głęboki, basowy głos.

W końcu oświadczył klasie, że będę jego pełnowymiarowym antystatem, ponieważ w najbliższych dniach chciał demonstrować trudniejsze sekwencje i musiałem się nauczyć jak wykonywać jego polecenia sprawnie i bez wahania.

Wkrótce spostrzegłem, że wydaje się dotykać moich intymnych miejsc coraz częściej podczas pokazów. Z czasem zaczęło to na mnie oddziaływać i czułem się nieco rozochocony i podniecony seksualnie. Zastanawiałem się , czy to czysty przypadek, czy specjalnie działa tak na mnie fizycznie. Byłem przewrażliwiony i miałem wybujałą wyobraźnię, czy koleś próbował zwiększyć moją podatność i akceptację na jego dotyk?

Te wyobrażenia były olejem napędowym dla moich myśli przez kilka kolejnych dni. Dotyk Trenera był tak częsty podczas pokazów, że zacząłem przyjmować go z przyjemnością.

Najwidoczniej musiałem wysyłać podświadomie pozytywną reakcję w jego stronę, ponieważ sprawy poszły o krok dalej. Nagle odczułem emocjonalne powiązanie z sytuacją i fizyczne manipulacje sprawiały, że członek zaczął reagować podnieceniem. Musiałem zakładać elastyczny ochraniacz, żeby nic się nie wydało. Nawet wtedy ciężko było ukryć, że raz za razem dostawałem wzwodu.

Wiedziałem, że to co czuję kiedy Trener mnie dotyka i jak oddziałuje na moje libido, nie jest właściwe. Próbowałem zmienić wpojone reakcje i uspokoić emocje, ale stopniowo stawałem się beznadziejnie uzależniony od jego silnego męskiego przyciągania.

Nawet ostry, niesamowicie intensywny zapach starszego sierżanta Jackowskiego zaczął nieć silne oddziaływanie na moje podatne libido. Kiedy siłował się ze mną na podłodze, byłem zanurzony w intensywnych męskich feromonach. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego byłem bezradny względem jego przyciągania. Szczególnie dlatego, że był o ponad dziesięć lat starszy i mentalnie dojrzały jakby miał prawie czterdzieści lat na karku.

Zacząłem mieć wzwód za każdym razem, kiedy pomiatał mną po sali i dotykał na macie. Co się ze mną działo? Czy stawałem się homoseksualny dla tego starszego, męskiego kolesia? Czy fakt, że był przystojnym, umięśnionym i asertywnym ciemnoskórym mężczyzną, miał jakikolwiek wpływ na uczucia jakie zaczęły się u mnie rozwijać? Największe pytanie jakie pojawiło mi się w głowie, brzmiało: Czy ten wielki facet też lubił chłopaków, czy może zastawiał na mnie pułapkę, żeby cała klasa uważała mnie za jakiegoś homosia? Byłem w kropce, nie wiedząc co zrobić w tej sytuacji. W końcu zdecydowałem, że mam tylko jedno wyjście. Musiałem spróbować zachować zdrowy rozsądek, dopóki Trener nie zechce wyciągnąć pomocnej ręki w moją stronę i zrobić kolejnego kroku.