-Stary, jesteś za miękki. Laski w szkole chcą kogoś asertywnego. Wiesz, kolesia który bierze co chce. W każdym razie co ja takiego pocznę w sobotę? Już powiedziałem Hani i Marysi, że wychodzimy.

– Sorry stary, ale próbuję być bardziej „asertywny”. – powiedziałem, zginając palce w powietrzu, imitując cudzysłów. Wkurzyłem go tym jeszcze bardziej.

– Pierdol się, Bartek. Następnym razem wezmę kogoś innego.

– O tak, założę się że faceci już ustawiają się w kolejce. Wszyscy pragną wysłuchiwać twoich głupot i liczą na loda od Hani. Dźwięk lateksowej rękawiczki pocierającej twojego suchego penisa to taki wabik dla nas wszystkich… Wiesz co? Zatrąbię, kiedy będę przejeżdżał furą starych Balcara pod twoim domem.

– Wow. Potrafisz być taką zdzirą…

– Tak, ale za to jestem zdzirą z 200zł w kieszeni, kluczami do niezłego auta i rzeczywistą obietnicą zaliczenia fajnej laski. Nie taką fałszywą, jak twoje obiecanki-cacanki.

– Pierdol się.

– To wszystko na co cię stać, Rozbicki? Nie pogrywaj ze mną, po prostu nie sięgasz mi do pięt w tej zabawie.

Żałuję, że nie ugryzłem się w język, ponieważ nadchodzący trening koszykówki był cięższy niż zazwyczaj. Trener kazał mi kryć Marka, a ten udowodnił do ostatniej kropli potu, jak dobry jest w karaniu mnie na boisku.

Zgodnie z planem, dostałem smsa od Daniela około godziny 15. Odebrał mnie spod domu, usiadłem za kierownicą i pojechaliśmy do Alicji, żeby zabrać dziewczyny.

Kiedy przyjechaliśmy, czekały na nas u wylotu podjazdu. Alicja machała jak szalona i wręcz podskakiwała, a jej koleżanka stała odwrócona plecami i rozmawiała z kimś przez telefon. Alicja miała na sobie krótką spódniczkę i wyciętą bluzkę. Zawsze lubiła pokazywać się z najlepszej strony. To, w połączeniu z blond włosami, sprawiło, że była jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole.

Rozpoznałem jej koleżankę jeszcze zanim się odwróciła. Kucyk do ramion, drobna budowa ciała, ciasne Levi’s-y, bluza ze szkolnym logo i mały, czarny plecaczek, zdradziły wszystko.

Daniel wyskoczył z auta i przytrzymał tylne drzwi jak prawdziwy dżentelmen. Wskoczyli z Alicją do środka i zapięli pasy, podczas gdy czekaliśmy na drugą dziewczynę, aż do nas dołączy.

Wyraz jej twarzy, kiedy zobaczyła kto siedzi za kierownicą, doprowadził mnie do śmiechu. Pokręciła głową z niedowierzaniem i wsiadła do samochodu.

– Bartek?

– Marysia.

– Marek nie namówił cię żebyś poszedł z nim i Hanią?

– Nie, miałem lepszą opcję. Poza tym, kiedy ostatnio pojechaliśmy gdzieś razem, znalazłem się w strefie rozbryzgu. Skończyłem z niezłym prezentem na kurtce, pamiętasz?

– Fuj, dzięki że mi o tym przypomniałeś…

– O kurde, zapomniałem… – powiedziałem, spoglądając na siostrę Marka, kiedy wystrzeliła w moim kierunku wzrokiem pełnym gniewu niczym laserem.

– Jeszcze jedno słowo i przysięgam, że cię zabiję.

– Co takiego? – zapytali zarówno Daniel i Alicja.

Marysia odpowiedziała szybkie „nic” i po tonie głosu wszyscy zrozumieli, że nie ma sensu się dopytywać o więcej.

To stało się tej samej nocy, co incydent z rozbryzgiem. Hania tak mocno ścisnęła Marka, że nie mógł wytrysnąć. Całość spermy utknęła w środku penisa, którego dziewczyna wściekle masowała. Marek jęczał z, jak się później okazało, agonii. Kiedy w końcu rozluźniła uścisk, nasienie eksplodowało dosłownie wszędzie. Część wylądowała na mojej kurtce, ale główny ładunek trafił na włosy jego siostry bliźniaczki.

Marek opadł na siedzenie, a Hania robiła co w jej mocy, by oczyścić włosy koleżanki. W międzyczasie śmiała się jak hiena. Po dziś dzień Marysia ma uraz.

– Ja nie żartuję, Bartek. Powiedz jeszcze słowo, a spłoniesz w piekle.

Nawet nie pisnąłem, ale nie było mowy o zlikwidowaniu szerokiego uśmiechu z mojej twarzy.

Droga do knajpy przebiegła w ciszy. Dźwięki pocałunków z tylnego siedzenia tonęły w playliście Daniela. Muzyka grała z głośników, a Marysia zajmowała się pisaniem smsów.

Po około 10 minutach spojrzała na mnie z obrzydzeniem na twarzy.

– Serio?!

– Co, „serio”?

– Naprawdę powiedziałeś mojemu bratu że ktoś ci dzisiaj zrobi loda? – powiedziała tonem o niewiele głośniejszym od szeptu, żeby ci z tyłu nie usłyszeli. Odpowiedziałem tak samo cicho.

– NIE! Cóż, nie do końca… Powiedziałem tylko, że Daniel obiecał mi coś specjalnego na wieczór. Ale to zanim zorientowałem się, że chodzi o ciebie…

Wyraz twarzy Marysi zmienił się na moich oczach. Nadal była wściekła, ale tym razem z innego powodu.

– Ale co, nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra?

– Nie. Tak. Yyy, wiesz, co mam na myśli. Cholera, tyle razy wychodziliśmy gdzieś razem… Marysia, przecież kiedyś spróbowałem dotknąć twojej piersi a ty mnie praktycznie zabiłaś. Czy naprawdę sądzisz, że podbijałbym do ciebie?

– Niezłe z ciebie ziółko, Skrzydłowy… Czy sądzisz, że jeśli dziewczyna Balcara mnie o to poprosi, to zrobię ci loda?

Powiedziałem pod nosem, że powinna to zrobić chociażby za wszystkie problemy które mi sprawiła przez całe lata znajomości.

– Co takiego?!

– Powiedziałem, że powinnaś… Nieważne. Słuchaj, po co ty w ogóle tu przyszłaś? Na pewno wiedziałaś o tym, że Balcar zabiera właśnie mnie.

– Tak się składa, że nie miałam pojęcia. Przecież bym nie przyszła, gdybym wiedziała. Ale darmowe kino, jedzenie i drinki, to zawsze dobry pomysł.

– Taa, zresztą obydwoje mamy równy udział w całej naszej przeszłości, prawda?

Kolacja przebiegła spokojnie, a na horyzoncie zaczęło się ściemniać. Udaliśmy się na parking. Stanęliśmy z dala od innych samochodów. Daniel zabrał ze sobą małą lodówkę turystyczną, więc rozdał nam drinki.

Po jakimś czasie, po kilku butelkach, atmosfera znacznie się rozluźniła. Ja i Marysia zaczęliśmy patrzeć na siebie inaczej…