Wiele lat temu, zanim poznałem moją żonę, w biurze, gdzie pracowałem, odbywała się impreza. Lena, dojrzała kobieta, mężatka, na którą miałem straszną ochotę, wypiła o kilka drinków za dużo. Miała 37 lat. Była śliczna, miała doskonałą figurę i piękne duże cycki. Gdy wszyscy wyszli, wylądowaliśmy w pustym pokoju, całując się. Zapytałem, czy mogę ssać jej sutki.
Wyjęła jedną pierś ze stanika, a ja zacząłem ssać jej sutek.
Ssałem ją i lizałem. Po chwili wsunąłem rękę pod jej spódnicę, ściągnąłem jej majtkeczki na bok i pogłaskałem jej cipkę. Robiła się mokra. „Możemy to zrobić?“, zapytałem.
„Nie, on zrozumie”, odpowiedziała, mając oczywiście na myśli swojego męża. „Możesz się wytrzeć do czysta”, powiedziałem, ale nie, nie chciała tego zrobić. Dostałem już swojego kutasa ze spodni, preejakulat kapał na wykładzinę. Nagle drzwi się otworzyły i do środka weszła sprzątaczka. Była atrakcyjna (dowiedziałem się później, że miała 45 lat). Nie zmieszała się wcale na nasz widok: „Hej, też byłam kiedyś młoda. Kontynuujcie, sprzątnę w tym pokoju później”.
Cóż, to niestety był koniec mojego „romansu“ z Leną, ale… początek trzyletniej relacji ze sprzątaczką. Lena doprowadziła się do porządku i wrócił do męża, ale sprzątaczka, Iwona, wróciła.
„A więc twój kutas nie zaznał dziś szczęścia?”, zapytała.
„Nie, nie tym razem”, odpowiedziałem.
„Cóż, zobaczmy, w czy mogę ci pomóc”.
To, co się wydarzyło potem, było niesamowite.
Iwona zrzuciła buty, zdjęła spodnie i majtki, i kazała mi położyć się na plecach.
Ustami przywróciła mojego kutasa do życia, usiadła na niej okrakiem i zaczęła podskakiwać na moim kutasie.
„Tak jest lepiej?”
Było, psia kość, o niebo lepiej. Po kilku minutach przewróciłem ją i wypieprzyłem ją porządnie. Była spocona, po pracy, ale był to przyjemny zapach.
Wszedłem do jej ślicznej mokrej cipki, a ona owinęła się wokół mnie nogami. To był początek trzyletniej pieprzonej przygody.