Sprawnie zsunęła spodenki i już po chwili mój członek wyłonił się na zewnątrz. Jednak tylko na krótką chwilę. Teresa pochyliła się w moją stronę i zanurzyła sterczącego fiuta w swoich ustach. Poczułem ciepło i wilgoć. Delikatnie przyciskała go ustami na całym obwodzie, poruszając delikatnie głową w górę i w dół. Potem pocierała we wnętrzu sprawnym językiem. Musiałem wykazać się ogromnym samozaparciem, żeby utrzymać skupienie na drodze. 

Usta Teresy przyjmowały mojego członka coraz głębiej. W pewnym momencie jej dłoń chwyciła mnie u nasady, a w ustach chował się tylko niewielki fragment prącia. Odruchowo zacząłem wypychać biodra w jej stronę, chcąc schować członka jeszcze głębiej. Czułem rosnącą przyjemność. Wiedziałem, że jeśli nasza zabawa potrwa jeszcze kilka chwil dłużej, spełnię się w ustach żony. 

Teresa miała inny plan na dalszą rozgrywkę. Wysunęła członka z ust i sprawdziła jego sztywność. 

 – Jesteś gotów na więcej? – zapytała. 

Skinąłem tylko głową, nie mając zupełnie pojęcia, jakie „więcej” ma na myśli żona. Tymczasem Teresa wsunęła głowę pod moją prawą rękę, a potem przesunęła w tym kierunku cały tułów. Ze zdumieniem obserwowałem, jak sprawnie wsuwa się w ciasną przestrzeń pomiędzy mną i kierownicą. Odsunąłem fotel kierowcy w taki sposób, żeby zrobić dla niej więcej miejsca, a jednocześnie nadal mieć swobodną kontrolę kierownicy i lewarka zmiany biegów. Po chwili Teresa siedziała mi na kolanach i całowała szyję w okolicach ucha. 

 – Możesz prowadzić? – zapytała kontrolnie. – Widzisz drogę?

 – Tak, dam radę. 

 – Zaraz sprawdzimy – mruknęła. 

Sięgnęła ręką za siebie, podwinęła materiał kwiecistej letniej sukienki i chwyciła w dłoń członka. Końcówkę nakierowała w stronę wilgotnej ciepłej szczelinki, a potem stopniowo nadziewała się na sterczące przyrodzenie. Powoli i małymi metodycznymi ruchami, mój członek chował się wewnątrz. Teresa objęła mnie rękami, a głowę położyła na ramieniu. Poruszała rytmicznie biodrami w przód i tył, raz po raz odbijając się pośladkami od kierownicy. 

Mieliśmy szczęście, że trasa była stosunkowo pusta, a droga prowadziła prosto. Przez najbliższych kilkadziesiąt kilometrów nie spodziewaliśmy się żadnego miasta, rozjazdu czy innego utrudnienia, które wymagałoby ode mnie szczególnej koncentracji. Musiałem jedynie utrzymać samochód w pasie ruchu i nie wjechać w tył jadącego przede mną pojazdu. Byłem ciekawy, czy mijający nas kierowcy zwracają uwagę na to, co dzieje się w naszym vanie. Co prawda boczne szyby były lekko przyciemnione, jednak nie miałem złudzeń – każdy z użytkowników tej trasy mógł nas zobaczyć. Ta obawa, że możemy zostać zauważeni, dodatkowo wzbudzała we mnie dreszcz podniecenia. 

Teresa przyspieszyła tempo, jednak nadal utrzymywała regularny rytm pracy. Wrzuciłem szósty bieg i chwyciłem kierownicę tylko jedną dłonią. Drugą położyłem na jej pośladkach. Dotykałem zgrabnego tyłka, a pod palcami czułem wiązki napinających się mięśni. Przesunąłem dłoń dalej w stronę krocza. Dotarłem do wilgotnego miejsca, które było centralnym punktem wydarzeń. Pomiędzy nabrzmiałymi wargami znajdował się mój gruby fiut, który pchał się i wysuwał naprzemiennie niczym wielkie tłoczysko. Rozszerzyłem palce i jednocześnie drażniłem wargi po obu stronach członka. Teresa przyjmowała dotyk kolejnymi głośnymi westchnięciami. 

W zamian za moją pieszczotę żona odwdzięczyła mi się mokrym śladem na szyi pozostawionym przez jej język. Przeszedł mnie dreszcz, który promieniował od szyi aż do czubka głowy. Było mi tak dobrze, że poczułem zbliżający się szczyt rozkoszy. Złapałem Teresę mocniej za pośladki i nabijałem ją na członek. Jednocześnie wypychałem biodra do góry.

Kobieta przysunęła usta mojego ucha i zaczęły docierać do mnie jej dźwięczne postękiwania. Napiąłem mięśnie, oparłem ciało na lewej nodze, a prawą niemal całkowicie zsunąłem z pedału gazu. Autostrada rozmazała się i zamieniła na chwilę w niewyraźny szary pasek. Nie spuszczając wzroku z trasy, wystrzeliłem do środka. Teresa przyjęła to z głośnym okrzykiem i jeszcze przez dłuższą chwilę intensywnie poruszała biodrami. Przestała, dopiero kiedy członek stracił sztywność i zaczął sam wysuwać się ze szparki. Niczym korek w butelce odwróconej pionowo, za każdym wysunięciem wypuszczałem strużkę spermy. 

Teresa zeszła ze mnie równie delikatnie, co przedtem wchodziła. Usiadła na siedzeniu pasażera i poprawiła sukienkę. Potem spojrzała w stronę moich podwiniętych spodenek. Miękki członek musiał wyglądać mało imponująco. Teresa podciągnęła mi spodenki i schowała go. 

 – Tapicerkę mamy do prania, Panie kierowco – zauważyła. 

 – Będzie okazja ją wyczyścić – powiedziałem, wskazując na znak drogowy informujący o stacji benzynowej i zajeździe za kilka kilometrów. 

 – To będzie okazja na drugą turę – mruknęła ni to do siebie, ni do mnie. 

Okazało się, że przy stacji zlokalizowano restaurację i niewielki motel. Zjedliśmy porządny obiad i wynajęliśmy pokój na jedną noc. Sami w hotelowym pokoju na dużym łóżku mieliśmy więcej możliwości, żeby rozwijać swoje fantazje. Była druga tura, a potem trzecia i kolejne. Nad Balaton dojechaliśmy z jednodniowym opóźnieniem, ale zdecydowanie było warto. Tapicerkę też udało się wyczyścić. Od tej pory chyba żadna trasa z żoną nigdy nie będzie mi się już dłużyła.