Zatrzymałam się przed szyldem z nazwą sklepu, w którym od dziś zaczynam pracę. Przeczytałam mało zachęcającą nazwę i stłumiłam grymas cisnący mi się na usta. Plusem tej oferty była dobra stawka, obok której nie mogłam przejść obojętnie. Niedawno rozstałam się z chłopakiem i wyprowadziłam z jego mieszkania. Wynajęłam coś malutkiego, aby tylko mieć swój kąt, ale przecież potrzebowałam na to pieniędzy.
Właśnie dlatego zrobiłam krok w stronę wejścia, automatyczne drzwi rozsunęły się przede mną. Po kilku krokach stanęłam przed zastawionymi regałami nie bardzo pewna, dokąd powinnam się udać. Zerknęłam w kierunku pustej kasy po lewej stronie i przestąpiłam z nogi na nogę. Powinnam kogoś zawołać?
Zdążyłam otworzyć usta, kiedy z jednej z alejek wyłonił się mężczyzna. Na sobie miał firmową koszulkę z logiem sklepu na prawej piersi. Nie umknęło mojej uwadze to, jak wyglądał. Szeroki w barkach, krótkie rękawki opinały bicepsy. Kiedy dotarłam do twarzy, szczęka opadła mi niemal do samej podłogi. Rany, jak on wyglądał! Jakim cudem nie trafiłam do tego sklepu wcześniej?
Mężczyzna zaczął iść w moją stronę, a na jego seksownych ustach pojawił się zawadiacki uśmiech. Pod wpływem jego spojrzenia poczułam, jak zalewa mnie fala gorąca. Potrząsnęłam głową, aby tylko ukryć przed nim swoją prawdziwą reakcję. Weź się w garść, kobieto, tak nie może być.
‒ Jestem Dawid, a ty pewnie Marta? ‒ zapytał.
Z jakiegoś niewiadomego powodu spłonęłam rumieńcem. Na litość boską, przecież on tylko zapytał cię o imię! Odchrząknęłam.
‒ Tak ‒ powiedziałam słabym głosem. ‒ To mój pierwszy dzień.
‒Gotowa do pracy? ‒ rzucił z uśmiechem.
Skinęłam głową.
‒ Tak ‒ dodałam, dając sobie w myślach porządnego kopniaka w tyłek. Jak tak dalej pójdzie, to wyrzuci mnie na bruk zanim zacznę cokolwiek robić. ‒ Od czego mam zacząć?
Rozłożyłam bezradnie ręce na bok. Dawid podszedł do mnie i zatrzymał się zaledwie kilka centymetrów przede mną. Wciągnęłam głośno powietrze, bo zdecydowanie naruszył moją przestań osobistą i wcale nic sobie z tym nie robił. Nie chciałam się również cofnąć, bo wtedy pokazałabym słabość.
‒ Na początek pokażę ci, jak zorganizowane są produkty na regałach ‒ zaczął. ‒Zaczniemy od początku.
Wskazał ręką pierwszą alejkę. Zerknęłam na niego niepewnie, ale ruszyłam przed siebie. Przechodząc obok niego poczułam, jak przypadkiem muska dłonią mój tyłek. Drgnęłam niespodziewanie, za co szybko skarciłam się w myślach. Zachowywałam się jak jakaś przewrażliwiona dziewica. Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam, że Dawid podąża od razu za mną. Facet nie spodziewał się, że zatrzymam się tak znienacka i wpadł na mnie.
Zassałam głęboko powietrze, gdy poczułam na swoim tyłku jego biodra, a wraz z nimi coś jeszcze. Stał mu! Z całych sił próbowałam zachować kamienny wyraz twarzy, ale nie mam pojęcia, czy mi się to udało. Położył dłonie na moich ramionach i przysunął się, napierając swoim torsem na moje plecy. Poczułam jego oddech na swoim uchu. Zadrżałam.
‒ Najmocniej cię przepraszam ‒ powiedział, choć jego głos pozbawiony był skruchy. ‒ Przestraszyłem cię? ‒ spytał.
‒ Nie ‒ bąknęłam. ‒ Wszystko ok. Kontynuujemy?
Zrobiłam krok do przodu i poczułam się dziwnie, jakby nagle brakowało mi jego bliskości. Ledwo zauważalnie potrząsnęłam głową. Dawid wyminął mnie i zaczął iść pierwszy alejkami. Podążałam za nim, słuchając, w jaki sposób mam pilnować produktów na półkach. Próbowałam zapamiętać ich rozkład oraz podział na działy, w razie, gdyby klient mnie o coś zapytał. Po przejściu całego sklepu Dawid wrócił do kasy, a ja zostałam sama. Zgodnie z jego poleceniem poprawiałam produkty na półkach i dbałam o to, aby nigdzie nie było niepotrzebnych luk.
Pracowałam właśnie przy najniższej półce i usiłowałam wyciągnąć ciasteczka, które ktoś wepchnął zbyt głęboko. Uklękłam i wsunęłam głowę po półkę. Musnęłam palcami pudełko, aż w końcu udało mi się je złapać. Wyprostowałam się zadowolona z siebie. Przeczucie kazało mi obejrzeć się przez ramię. Pełny zadowolenia z siebie uśmiech zamarł mi na wargach.
Dawid wpatrywał się we mnie tak, że poczułam skurcz w podbrzuszu. Nie byłam głupia i wiedziałam, że gapił się na mój wypięty jeszcze przed sekundą tyłek. Zaczerwieniłam się, świadoma tego faktu. Natomiast on, choć przyłapany na gorącym uczynku, wyglądał na zupełnie niezrażonego. A nawet więcej, uśmiechnął się.
Czułam, jak nieświadomie zaciskam uda. Musiałam przyznać sama przed sobą, że jego otwarte zainteresowanie mi pochlebiało. Nagle, pomimo roboczego uniformu, poczułam się kobieca i seksowna. Świadomość tego, że ten przystojny facet był podniecony, a ja byłam tego przyczyną, sprawił, że sama zrobiłam się mokra.
Aby skierować myśli na właściwe tory wstałam z kolan i otrzepała spodnie. Postanowiłam zrobić sobie krótką przerwę na szybkie śniadanie. W tym celu wyszłam przed sklep i usiadłam na ławce blisko wejścia. Stąd będę widziała, czy pojawia się nowy klient. Jadłam kanapkę w zamyśleniu, błądząc myślami wokół przystojnego kierownika. Facet nie ukrywał faktu, że mu się podobałam, nawet nie próbował tego robić. Dlaczego zatem ja powinnam?
A może ta praca to również początek czegoś więcej? Może udałoby się nam nawiązać pewnego rodzaju relację? Oczami wyobraźni widziałam, jak nasze nagie ciała zderzają się ze sobą… Cóż, pewnie nie o taką relację mi chodziło. Dawid usiadł obok na ławce, sprowadzając mnie na ziemię.
‒ Zawsze jesteś taka zamyślona? ‒ rzucił, patrząc na mnie odważnie.
Zaśmiałam się cicho.
‒Nie ‒ odparłam. ‒ Dziś wyjątkowo.
‒ Nie musisz się denerwować ‒ dodał, kładąc dłoń na moim kolanie.
Podskoczyłam, gdy mnie dotknął. Dawid uśmiechnął się zwycięsko, a ja zakasłałam. Mogłabym chociaż odrobinę nad sobą zapanować, ale za cholerę nie potrafiłam włączyć racjonalnego myślenia.
‒Nie denerwuję się ‒ mruknęłam bez przekonania.
‒Zawszę chcę, aby pracownicy czuli się swobodnie ‒ kontynuował.
Wpatrywałam się w jego dłoń na moim kolanie, czując, skóra płonie w miejscu, w którym mnie dotyka. Uśmiechnęłam się do niego.
‒ Dobrze ci idzie ‒ powiedziałam, choć serce waliło mi w piersi.
Moje ciało zrobiło się wrażliwe i pragnęło jego dotyku. Dawid zdawał się czytać mi w myślach, bo powoli zaczął sunąć dłonią w górę uda.
‒ Kłamiesz ‒ zaśmiał się.
Jego śmiesz był na tyle zaraźliwy, że sama poszłam w jego ślady. Czułam, jak moje ciało się wyluzowało i byłam mu za to wdzięczna.
‒ Gotowa, żeby wrócić do pracy? ‒ rzucił, wstając.
‒ Tak ‒ potwierdziłam, również podnosząc się z ławki.
Dawid przepuścił mnie przodem i zaczęliśmy iść w kierunku sklepu. Jak tylko znaleźliśmy się w środku chciałam wrócić między regały, ale Dawid zawołał do mnie:
‒ Dokąd idziesz? ‒ spytał.
‒ Myślałam… ‒ powiedziałam zakłopotana. ‒ Co mam robić?
‒ Podejdź tutaj, pokażę ci jak działa kasa ‒ zaproponował, przywołując mnie gestem.
‒ Dobrze.
Obeszłam ladę i stanęłam za nią. Spojrzałam na maszynę z dystansu, gdy to Dawid stał przed nią. Mężczyzna jednak przesunął się nieco na bok, pozwalając mi podejść bliżej. Nieśmiało zrobiłam kilka kroków, aż stałam przed kasą, a Dawid tuż za mną. Wstrzymałam oddech, kiedy nachylił się ponad moim ramieniem i wskazał palcem dotykowy ekran. Znowu znalazł się blisko, znowu poczułam na swoich pośladkach jego twardy wzwód. Tym razem jednak nie zdołałam się powstrzymać. Przygryzłam wargę i przestąpiłam z nogi na nogę, ocierając się o jego kutasa.