Daniel i Patrycja zaczęli coraz częściej ze sobą rozmawiać. Daniel zaczął czuć się komfortowo w naszym domu i wychodził ze swojego pokoju, by spędzać czas we wspólnych przestrzeniach. Najwyraźniej Daniel nie pracował codziennie. Tak więc Patrycja i Daniel byli sami w domu w niektóre dni, kiedy byłem w pracy.

Pewnego dnia wróciłem i Daniel siedział na kanapie oglądając telewizję. Patrycja leżała przed nim na podłodze i uprawiała jogę. Gdy wszedłem, była w środku pozy zwanej „psem w dół”. Miała ręce i stopy na podłodze imponująco blisko siebie, a jej tyłek był wyprostowany w powietrzu.

Daniel jednak nie patrzył. Miał oczy przyklejone do ekranu telewizora. I mam na myśli przyklejone! Miał wygląd mężczyzny wyraźnie kuszonego, ale robił wszystko, co możliwe, dzięki sile woli, aby nie okazywać braku szacunku.

Patrycja zobaczyła mnie i wstała. Gdy to zrobiła, odwróciła się, by spojrzeć w stronę telewizora i podciągnęła spodnie do jogi, aby je dopasować. Widziałem, jak Daniel zerknął.

Potem odwróciła się i podeszła do mnie, upewniając się, że przechodzi obok Daniela na kanapie, tak jak to robiła.

– Długi dzień w pracy? – zapytała, wchodząc do kuchni. Nie wspomnieliśmy o tym, na co właśnie wpadłem.

Późnym wieczorem, tuż przed położeniem się do łóżka, otrzymałem sms-a. To było od Daniela.

– Andrzej, czy moglibyśmy porozmawiać o czymś na osobności?  – napisał.

Odpisałem.

– Jasne – odpowiedziałem. – Chodź do garażu.

Spotkaliśmy się w garażu.

– Więc, tak… nie mogę tego znieść – powiedział.

– To Patrycja. Za każdym razem, gdy jestem w domu, ona… no cóż, dzisiaj widziałeś – kontynuował.

– To przesada. Moja żona nie byłaby z tym w porządku – powiedział, śmiejąc się trochę.

Kiwnąłem głową.

– Muszę się stąd wynieść. Wiem, że mamy umowę na trzy miesiące, ale muszę, stary. To był błąd – powiedział, znów się śmiejąc.

Zmarszczyłem brwi i skrzyżowałem ramiona, myśląc. Podpisał umowę najmu na trzy miesiące, a był tutaj tylko tydzień. Otrzymaliśmy od niego tylko jedną płatność. Aby starczyło na opłacenie rachunków medycznych, potrzebowaliśmy pełnych trzech miesięcy.

– W porządku, ale nadal potrzebujemy zapłaty za pełne trzy miesiące, jak mówi umowa – powiedziałam, czując się pewnie.

– Żartujesz sobie, człowieku? – zapytał Daniel.

– Przepraszam stary, ale kontrakt to kontrakt – powiedziałem, czując się dobrze z powodu uczenia konsultanta w jego własnym zawodzie.

Spojrzał na mnie z niedowierzaniem, po czym jego twarz opadła, a serdeczność wyparowała.

– W porządku. Dzięki za twój czas. Myślę, że w takim razie zostanę – powiedział rzeczowym głosem, przemykając obok mnie z powrotem do wolnego pokoju.

Położyłem się do łóżka dumny z siebie, że nie pozwoliłem Danielowi się mną kierować. Patrycja spała, ale obudziłem ją i bzykałem przez kilka minut, aż doszedłem.

– Dobra robota, kochanie – powiedziała oszołomiona, ziewając i opadając z powrotem w poduszkę. Położyłem się i zasnąłem zadowolony z siebie…

O autorze