Nagle zakuto mnie w kajdanki. Przyniesiono powtórnie rachunek za jedzenie i pomachano nim przed oczami. Wydawał się być nadmiernie wysoki, co z pewnością było odwetem obsługi skierowanym w bezsilną osobę. Mężczyzna wydawał się być zaaferowany jedynie rachunkiem, nie mając na uwadze zaginięcia mojej torebki. Nie znałam języka, a nikt wokół nie przyznawał się do znajomości polskiego, więc czułam się bezradna. Skulona, próbowałam przekazać na migi całkowitą chęć do opłacenia zawyżonej należności. Wyszło na to, że jedyne czym mogłam uregulować dług, to ubrania, które miałam na sobie. Zgodziłam się, ponieważ sama kurtka byłaby więcej niż wystarczająca do opłacenia horrendalnej sumy.
Na szczęście uwolniono mnie z kajdanków. Zanim jednak odetchnęłam z ulgą, obsługa restauracji zaczęła mnie rozbierać. Zamiast samej kurtki, odebrano mi dodatkowo całą biżuterię, którą miałam na sobie tego dnia. Jeden z pracowników spojrzał na nią, zapisał jakiś numer na kartce i pokiwał głową „nie” w stronę urzędnika. Ściągnięto ze mnie również bluzkę i spódniczkę, co sprawiło obsłudze widoczną uciechę.
Pracownik zapisał kolejny numer, znowu pokiwał głową. Następnie rozebrano moje pończochy i obcasy, a na koniec biustonosz i majtki. Pozostawiono mnie kompletnie nagą, otoczoną przez gapiącą się obsługę. Zauważyłam kilka obiektywów w telefonach, skierowanych w we mnie. Czułam się niezwykle krucho. Otoczona wrogością.
Zanim zebrałam się w sobie i po tym, co się właśnie wydarzyło, jeden z pracowników wziął w dłonie całą moją biżuterię i ubrania, po czym odszedł z nimi. Mężczyzna dopisał jakiś numerek do istniejącej listy. Postawił mi przed oczami rachunek restauracji. Odjął od początkowej sumy śmiesznie niską kwotę. Byłam jawnie oszukiwana. Smak odwetu jest jeszcze bardziej słodki, jeśli dotyczy nagiej i bezbronnej osoby.
Gestami zakomunikowano mi, że nadal jestem im należna resztę. Przerażona, przytaknęłam. W tym momencie pojawiło się kilka telefonów komórkowych. Nagrywano mnie, całe zdarzenie i aferę związaną z rachunkiem. Wskazywano mnie palcami do wtóru rozmów ludzi wokół. Nagle, na rozkaz urzędnika, wszyscy schowali urządzenia. Jeden z pracowników gwałtownie zakuł moje nadgarstki i stopy w kajdany, oraz nałożył metalową obrożę na szyję, dokładnie na wzór wszystkich niewolników jakich widywałam codziennie na ulicach. Co to miało oznaczać? Czy byłam teraz jedną z nich?