Czytałam artykuł o tym, czego mężczyźni pragną w sferach intymnych. Tekst opisywał, że faceci nieczęsto mówią o swoich pragnieniach, bo boją się reakcji kobiet. Po tonie wypowiedzi autora wywnioskowałam że raczej nie był osobą wierzącą. Wiele jego uwag wydawało się być prawdą. Wyjaśnił też, że mężczyźni myślą o seksie i chcą go niemal przez cały czas. Ponoć dzięki społecznym wartościom i moralności, przez większość czasu muszą się bardzo hamować.
Problem może tkwić również w poczuciu wstydu, kiedy nie potrafią zaspokoić kobiety. Najgorzej, jeśli kobieta jest samolubna i oczekuje że mężczyzna zrobi za nią całą robotę. W rzeczy samej, mamy takie same żądze- tak samo pragniemy być zauważane, podziwiane i widziane jako obiekt pożądania. Autor dodał, że seksualne obiektywizowanie partnerki jest jak najbardziej właściwe, jeśli tylko dodaje jej wartości.
Przyznam, że moje serce pękło kiedy zdałam sobie sprawę że mężczyźni żyją w stałym niezaspokojeniu połączonym z brakiem uczuciowości pomiędzy partnerami. Być może jestem za miękka, ale to sprawiło że zapragnęłam przelać swoją miłość, troskę i uwielbienie na faceta którego poślubię. Jeśli kiedykolwiek zostanę czyjąś żoną, zamierzam go czcić. Już teraz wyobrażam sobie jak patrzę na niego z uwielbieniem i ślinię się na widok jego męskości. Czuję jak moja miednica drży w pragnieniu dotknięcia go i pocałowania. Pożądanie Tego Jedynego, to dla mnie spora podnieta.
Autor artykułu powiedział też, że mężczyźni uwielbiają obciąganie. Często nie chodzi o samo rozładowanie seksualnego napięcia, lecz o to żeby poczuć się pożądanym przez swoją kobietę. Dlatego też, jak najbardziej zamierzam to robić. Będę się świetnie bawić, zaczepiając go w aucie, w kuchni, albo kiedy będzie czymś zajęty. Będę go drażnić, pieścić, całować, a potem zdejmę mu majtki i rzucę się na jego penisa. Nawet samo pisanie o tym sprawia że robię się mokra. Nie potrafię zrozumieć dlaczego żony nie lubią tego robić. Przecież my, kobiety, też mamy prawo do lubieżnego zachowania w stosunku do mężczyzny którego kochamy! Korzystajmy z tego!
Według autora, mężczyźni pragną by ich kobiety zachowywały się jak ich prywatne dziwki. Powiedział, że w kontekście małżeństwa trochę szaleństwa nie jest niczym złym. Nie chodzi o bycie rozwiązłą, ani o nic nieprzyzwoitego. Czasami po prostu trzeba uwolnić swoje wewnętrzne seksualne drugie „ja”, żeby było nam razem lepiej. To pomaga zapewnić partnera, że jest dla nas wystarczający i dobrze się sprawdza jako kochanek.
Wyobrażam sobie jak paraduję przed moim przyszłym mężem i rzucam mu uwodzicielskie spojrzenia. Dotykam go i pieszczę w sposób, w jaki mężczyźni rzadko są dotykani. To takie rozkoszne. Dosłownie nie mogę się doczekać. Chcę żeby widział że nie musi się przede mną powstrzymywać, ani ukrywać swoich pragnień. Nie musi żyć w niepewności i powściągliwości w okazywaniu emocji. Będzie wiedział że jest atrakcyjnym, przystojnym i pociągającym facetem, bo będę mu to stale powtarzać. Nie będzie miał wątpliwości, że podziwiam każdy centymetr jego ciała. Że chcę żeby mnie dotykał gdzie tylko zapragnie. Że uwielbiam na niego patrzeć, pieścić go, i kochać się z nim. I znacznie więcej.
Społeczeństwo skupia się na tym co mężczyźni mogą zrobić dla kobiet, i to jest w porządku. Jesteśmy skomplikowanymi stworzeniami z szalonymi potrzebami i buzującymi hormonami. Mimo to, nie powinnyśmy zapominać o potrzebach mężczyzn. Nie chcę, żeby tak było. Jeśli będzie mi dane za kogoś wyjść, to nie będzie on jednym z tych smutnych, samotnych osobników. Zamierzam sprawić, że oszaleje z rozkoszy.
Nie mogę się doczekać!