„Co? Gdzie idziesz?”

„Potrzebujemy czegoś nieco mniej rzucającego się w oczy. Nic mi nie będzie. Zdobądź jakiś samochód”

Tym razem przyciągnął mnie do siebie, jego usta odnalazły moje, a potem zniknął, kierując się w stronę frontowej bramy. Przeglądając zapasy medyczne w furgonetce znlazłam szynę i używając medycznych nożyczek chirurgucznych wycięłam z niej trzy opaski. Byłam w stanie zgiąć je na tyle na ile potrzebowałam i mogłam wślizgnąć się do jakiegoś samochodu.

Pięć minut zajęło mi znalezienie odpowiednio wyglądającego samochodu. Kiedy wsunęłam zaimprowizowaną maszynę do włamań między okno a drzwi, ktoś złapał mnie od tyłu za piersi i wepchnął swojego penisa w tyłek.

– Witaj mój śliczny złodzieju. Spędzisz teraz ze mną trochę czasu w zaułku, tak? – usłyszałam.

Dobrze… Odwracając się w jego stronę postrzeliłam go w stopę.

-Wydaj jeden dzwięk a postrzelę Cię także w oko – wysyczałam.

Piszcząc i kładąc dłoń na ustach pokuśtykał w pośpiechu w innym kierunku. Otworzyłam drzwi, odblokowałam blokadę i uruchomiłam samochód. Kiedy wróciłam do furgonetki to ON stał tam z jakimś przerażonym chłopcem.

Miałam pieniądze i dowód schowany pod ubraniem gdy kierowaliśmy się do granicy. Moje serce nie przestało bić jak szalone i musiałam się w końcu zatrzymać i oddać samochód do prowadzenia Adamowi. Kobieta prowadząca samochód przyciągnęłaby uwagę a nie tego potrzebowaliśmy.

Biorąc kilka głębokich wdechów odwrócilam się do małego chłopca i zapytałam czy był kiedyś w Los Angeles…

XXXX

Dziwne było dla mnie, że tak wielu ludzi nienawidziło ciszy tak bardzo, że czuli się zmuszeni do wypełnienia jej hałasem. Rozmawiali tylko po to, aby usłyszeć głos, włączali radio, aby nie czuć się tak samotni lub bezdźwięcznie gwizdali, aby wypełnić w sobie jakąś pustkę. Samotność i cisza były moimi starymi przyjaciółmi. Nie wydawanie dźwięku było nawykiem, który zakorzenił się we mnie już w młodości. Były niezliczone chwile, gdy bezruch utrzymywał mnie przy życiu, gdy ruch spowodowałby moją śmierć.

XXXX

Zostawiając samochód tam, gdzie był, przeszedłem pięć mil do hotelu, wsiadłem do pokoju i padłem na łóżko na kilka godzin snu.

Pieniądze nie były dla mnie problemem. Byłem dobrze opłacany i prowadziłem spartańskie życie. Używając prawdziwego imienia Ellie i dzieci, kupiłem sześć biletów do Lyonu we Francji od LAX.Następnie użyłem jej danych i kupiłem sześć biletów do Brazylii. A korzystająć z dodatkowych danych jakie miałem kupiłem również sześć biletów do Nowego Jorku. Jeśli ktoś by nas szukał nie miałby jak tego dokonać. Specjalnie utrudniałem to zadanie.

Korzystając z jednego z moich identyfikatorów, kupiłem używanego Jeepa Wagoneera. Zapakowaliśmy podstawowe rzeczy do pojazdu i zatrzymaliśmy się w jednym z punktów sprzedaży przy amerykańskich autostradach, aby kupić ubrania i trampki oraz wszystko, czego potrzebują dzieci. Chcieliśmy uciec od Los Angeles i tego wszystkiego co nas tutaj spotkało. Od JEJ przeszłości i mężczyzn, którzy próbowali ją zabić. To było stresujące. Ale słuchając mojego syna, siedzącego na tylnym siedzeniu uspokajałem się. Dodawało mi to nadzieji i siły do działania.

Wciąż na mnie patrzył, jakby chciał się upewnić, że wciąż tam jestem. Nie wiem, gdzie myślał, że pójdę, skoro jesteśmy w samochodzie jadącym 140km/h , ale kiedy zobaczyłem jego nieśmiały uśmiech, z radością pozwalałem mu patrzeć na mnie tak często, jak chciał.

Ellie zabierała dzieci na basen w każdym hotelu, w którym zatrzymywaliśmy się, i trzymała je tam, dopóki nie stracą trochę energii i się nie wyszaleją. Robiła to, kiedy przyjechaliśmy i zanim wyszliśmy, a ja byłem wdzięczny. Moglem w spokoju się pomodlić i przemyśleć wszystko. Hitmenowie nie płaczą, ale ojcowie tak.

Zajęło nam to cztery dni jazdy i denerwującą ilość postojów dla dzieci, ale w końcu dotarliśmy do miejsca zwanego Wisconsin Dells. Miasto wydawało się istnieć tylko dla turystyki. Kiedy zatrzymaliśmy się na posiłek, dzieci przeglądały broszury. Było to miasto atrakcji, które powstało ze względu na bliskość autostrady i dworca kolejowego, gdy takie rzeczy nie były jeszcze tak powszechne. Mieli centrum handlowe, parki wodne, duży multipleks i wszystko inne, co było lśniące i głośne i mogło przykuć twoją uwagę.

Nie mieliśmy harmonogramu i nie mieliśmy na myśli konkretnego celu. Ellie powiedziała mi, że potrzebuje więcej ubrań, a punkt sprzedaży znajduje się w pobliżu parku. Wisconsin Dells miał domy do wynajęcia, rodzina Ellie z łatwością się wmieszała, a dzieci potrzebowały przerwy. Kolejny pobyt w hotelu, a potem prawdopodobnie pomogę jej wynająć miejsce, dopóki nie zdecyduje, czego chce w przyszłości.

To było swego rodzaju zakończenie. Miałem na sobie ubrania, które krzyczały „turystyczne” i zawiozłem samochodem piękną kobietę z dziecmi do miasta z parkiem wodnym. To był przyjemny sen. Ostatnie cztery dni były ucieczką od mojej rzeczywistości, ale zbliżało się to do końca. Byłem wystarczająco introspektywny, aby wiedzieć, że moje zamyślenie było gorsze niż zwykle podczas jazdy.

Wiedziałem kim jestem i do czego jestem stworzony. Ellie była piękna, była łaską dla mnie. Zaradna kobieta, całkowicie oddana sprawie. Poświęciła swoje marzenia i swoją przyszłośc aby tutaj być. Gdyby nie to że mój syn miał już matkę, chciałbym żeby to własnie ona nią była….

Moje serce mnie zdradziło. Chciałem więcej, ale nie mogłem się okłamywać. Zasługiwała na coś lepszego niż ja. Dzieci zasłużyły na dobrego człowieka, człowieka cywilizowanego; kogoś kto prowadziłby spokojne życie, dając im przykład tego kim powinien być człowiek.

Ellie znajdzie kogoś kto na nią zasłużył. A ja po raz kolejny nauczyłem się zamykać swoją duszę i robić wszystko, co muszę, aby przeżyć. To, co mieliśmy podczas naszej przygody, było darem, a wspomnienia mnie podtrzymywały na duchu.

Moja decyzja została podjęta i tak było najlepiej. Patrząc na drogę, podążałem za wskazówkami.

O autorze