Nigdy nie był brudny i nie był aż tak duży. Dom pana Cezarego był dla Leny najlepszy do sprzątania. Pan Cezary sam w sobie był bardzo miły. Jeśli przychodziła wcześniej, to podawał jej śniadanie i robił kawę, i często ucinali sobie pogawędki. Był wdowcem po pięćdziesiątce i zaczynał już łysieć. Mieszkał ze swoim wielkim psem stróżującym, Basterem, który był dobrze wychowany ale zachowywał się jak szczeniak. 

Lena miała 19 lat i przyjechała z matką do Polski kiedy miała 4 lata. Mówiła płynnie po mandaryńsku i po polsku. Od kiedy jej matka zmarła dwa lata wcześniej, zarabiała na życie jako sprzątaczka. Była niską i słodką dziewczyną, z jasnobrązową cerą i włosami sięgającymi do ramion. 

Tego szczególnego wtorku na śniadanie były kanapki z szynką dla pana Cezarego, i wegetariańskie, z serkiem śmietankowym, dla Leny. Uśmiechnęła się kiedy to zobaczyła, bo to bardzo miłe z jego strony. Zawsze ją pytał jak tam w szkole i płacił więcej niż powinien. Lena lubiła go i nawet można powiedzieć że stopniowo zaczynał się jej podobać. 

Pan Cezary był szefem ekipy budowlanej. Tego dnia miał na sobie garnitur, a nie zwyczajowe dżinsy i flanelową koszulę. 

– Leno, czy mógłbym cię poprosić o wielką przysługę? Czy mogę zostawić z tobą Bastera? Zazwyczaj biorę go ze sobą na budowy, ale dziś mam spotkanie biznesowe w mieście i nie może ze mną jechać. To tylko na kilka godzin…

– Oczywiście, panie Cezary. Uwielbiam pieski. W zasadzie, chciałabym mieć jednego.

Pies usłyszał swoje imię, więc podniósł wielki łeb i spojrzał na nich z zainteresowaniem. 

– Jesteś wielkim słodziakiem, prawda? – powiedziała Lena, drapiąc go po głowie.

Baster szczęśliwie prychnął i oparł wielkie ciało o małą Azjatkę. Dziewczyna roześmiała się, ponieważ pies miał ponad 10kg więcej od niej i był niemalże jej wzrostu. 

Pan Cezary wyszedł, a pies zajął się tym co zwykle robią psy. Naprawdę był z niego dobry zwierz, ale gdyby zostawić go samego w domu, to rozwaliłby całe mieszkanie. 

Lena zajęła się sprzątaniem w kuchni. Szorowała blaty i czyściła szafki. Miała na sobie swój strój pokojówki, który zawsze ubierała na sprzątanie u męskich klientów, ponieważ zawsze sprawiał że miała większe napiwki. Zabrała się za szorowanie obydwu łazienek, mimo że jedna z nich tak naprawdę nie była używana od kiedy ostatnio ją umyła. Lena szczyciła się swoją dokładnością w pracy. 

Do godziny 11 wysprzątała absolutnie wszystko co się dało. Pan Cezary miał wrócić około południa. Lena zacisnęła usta, zastanawiając się co robić. Normalnie poszłaby coś zjeść i… zajęłaby się sobą. Miała w zwyczaju sesje masturbacji około południa. Od zawsze miała wysokie libido, mimo iż nadal była dziewicą. Odkryła że jeśli nie ma czasu dla siebie w ciągu dnia, to jest nie w humorze aż do samego wieczoru. 

Wypiła szklankę wody i pomyślała że przecież skończyła już pracę i ma przed sobą aż godzinę do przyjazdu pana Cezarego. Równie dobrze mogłaby się rozgościć na miękkim dywanie w salonie. Rozłożyła na nim ręcznik i położyła się. Zdjęła koronkowe majteczki i rozłożyła nogi. Podrażniła palcem bezwłosą cipkę. Rozmyślała o panu Cezarym. Gdyby chciał się z nią umówić, to zgodziłaby się. Widziała penisy w filmach porno i zastanawiała się jak wyglądał jego członek na żywo. Jeśli był duży, to fajnie. Miała jednak nadzieję że nie za duży, bo przecież była drobna i jeszcze nigdy tego nie robiła. Jedyne co tam wkładała, to tampony i malutki wibrator. 

Zaczynała się już czuć naprawdę dobrze. Okrążała palcem łechtaczkę, ciężko oddychała i miała zamknięte oczy. Nigdy nie potrafiła dojść leżąc na plecach, więc podniosła się, wsparła na czworaka i kontynuowała pocieranie mokrej szparki z tyłkiem wystawionym w powietrze. 

Nie usłyszała że wszedł do środka, a nawet gdyby usłyszała, to nic by sobie z tego nie zrobiła. Nie spodziewałaby się że pies cokolwiek jej zrobi w takim momencie, gdy nagle poczuła mokry nos na swoim odbycie. 

– Baster! Nie, zły pies! – krzyknęła w proteście.

On był jednak bardzo silny. Stanął nad nią okrakiem i oparł się o nią ciepłym brzuchem. Już po chwili skakał po niej jak szalony. Z napletka wysunął się czerwony penis i zaczął szukać miejsca do ukrycia się. Jej ciało zaczęło ją zdradzać, bo nagle poczuła przemożną ochotę by oddać się zwierzęciu. Zdała sobie sprawę że i tak nie miała siły żeby uciec, więc równie dobrze mogła to zrobić. 

Baster to naprawdę miły pies, wytrenowany i przyjazny, ale nie był delikatnym kochankiem. Gorący psi członek uderzył jej ciasną cipkę i wbił się do środka. Dziewczyna krzyknęła z bólu, a pies zaczął kopulować. Nie zajęło to długo, zanim przyjemność przysłoniła ból, a ona się jej poddała. Później zdała sobie sprawę że to nie była czysto fizyczna sprawa. Bycie ruchaną przez psa było upokarzające, i to ją najbardziej nakręcało. Nagle, przy wyjątkowo mocnym pchnięciu, na jego penisie urosło coś rozmiarów piłki tenisowej. Strasznie bolało, ale równocześnie doszła. Jej mózg przestał rejestrować co się dzieje, ponieważ właśnie przeżywała najsilniejszy orgazm w swoim życiu. 

Kiedy wszystko minęło, nieco się otrząsnęła. Baster nadał w niej był i zaczął tryskać gorącą spermą do jej, i tak już przepełnionej, cipki. 

– Okej, po prostu pozwól mu skończyć. Potem wszystko posprzątasz i będziesz mogła udawać że to się nigdy nie wydarzyło. Nikt nie musi wiedzieć. – powiedziała sama do siebie.

Nagle pies przełożył nad nią nogę i zrobił obrót. Byli teraz tyłem do siebie. Dziewczyna zdała sobie sprawę że się w niej zakleszczył i nie może się ruszyć. 

– O nie, Baster, musisz ze mnie wyjść! – jęknęła.

Pociągnęła lekko w przód, ale już praktycznie wisiała na jego wielkiej żołędzi, i stało się jasne że nigdzie się nie ruszy. Lena nauczyła się z pierwszej ręki, jak wygląda psi stosunek. 

Próbowała głęboko oddychać, czując w sobie coraz większe ciśnienie jego spermy. Minęło 10 minut, potem 20. Co jakiś czas lekko pociągała, ale nie było szans na uwolnienie się. Choć tego nie chciała, doszła jeszcze dwa razy. Słyszała własne bicie serca ze strachu.

Nagle stało się to czego najbardziej się obawiała. Byli tyłem do siebie od 25 minut, gdy nagle otworzyły się drzwi. Dziewczyna w panice wierzgnęła żeby się uwolnić, ale Baster nigdzie się nie ruszał dopóki nie skończy, i tyle. 

– O jeju. – powiedział ze spokojem pan Cezary.

Lena płakała i spojrzała na niego klęcząc na czworaka. Nagle jej ramiona się poddały i wylądowała twarzą na podłodze, z tyłkiem w górze. 

– Pa-panie Cezary! To nie to na co wygląda! – wyjąkała.

– Nie?! Bo wygląda jakbyście się dogadywali z Basterem lepiej niż sądziłem.

Leżąc głową na dywanie, zobaczyła że mężczyzna podszedł do szafki po drugiej stronie pokoju i wziął z niej ozdobne pudełko. 

– Muszę przyznać, że się zdziwiłem kiedy zobaczyłem na kamerce że się sobą zajęłaś pośrodku pokoju.

– O boże… – powiedziała z rezygnacją.

– Grażynka, moja zmarłą żona, też lubiła bawić się z psami. Kupiliśmy Bastera żeby był jej dominującym kochankiem. Chyba nie wiedziałaś że jest nauczony kopulować kiedy widzi tyłek wystawiony do góry…

– Nie! – jęknęła.

Nigdy wcześniej nie czuła się tak upokorzona. Przenigdy. 

– Lena, wszystko w porządku. – powiedział pan Cezary, siadając na podłodze – Nigdy nikomu nie powiem, i skasuję nagranie jeśli tylko sobie tego życzysz.

– Obiecuje pan?

– Obiecuję.

Pogłaskał ją po włosach, a ona nadal nie mogła się ruszyć. 

– Zazwyczaj skleszczenie trwa u niego godzinę. Dłużej niż u reszty psów.

Właściwie, trwało to 72 minuty i 4 sekundy, jak zobaczyli na minutniku w kamerce. 

– Teraz będzie się wycofywał. – powiedział pan Cezary.

Penis psa w końcu zmalał, a dziewczyna jęknęła z ulgą kiedy z niej wyszedł z mokrym pyknięciem. Wylał się z niej potok psiej spermy. Właściciel zaprowadził psa do sąsiedniego pokoju, po czym wrócił do Leny, płaczącej i leżącej na podłodze. Jej cipka cały czas opróżniała się na ręcznik. 

– Tak mi przykro… – powiedziała.

– Nie jestem zły, moja droga. – odparł pan Cezary, po czym wyszedł z pokoju.  

O autorze