Przygoda życia była już tuż, tuż. Odprawa załatwiona, bagaże spakowane i już nawet szczepionki na tropikalne choroby tak nie swędziały. Ostatnie miesiące dla Rafała były trudne. Zostawiła go dziewczyna, zmarła jego ukochana babcia, a w pracy czuł się wypalony i mało co go cieszyło. W rozmowie z przyjaciółmi czy swoim przełożonym, każdy przekonywał go, że wyjazd i urlop bardzo dobrze mu zrobią.
Nie chciał wyjechać na takie ot zwykłe wakacje bo takie wczasy mogą być ciekawe dla pary czy grupy przyjaciół. On jedzie sam. Więc padło na Afrykę. Nie jak większość Egipt czy Maroko. On jedzie sam więc wybrał coś bardziej egzotycznego, Kamerun. Jedyne co wiedział o tym kraju to to, że mają dobrą drużynę piłkarską i jest daleko.
Dotarł na Okęcie z samego rana, spakowany i gotowy. Lot udało się załatwić bezpośredni do Duali polskimi liniami lotniczymi. Gdy chciał nadać bagaż okazało się, że coś poszło nie tak z rezerwacjami i zamiast lecieć klasą ekonomiczną dostał darmowy upgrade do biznes klasy.
– No taki początek przygody to ja rozumiem – pomyślał Rafał kiedy odbierał bilet.
Chwilę poszwendał się po sklepach i zastanawiał się czy nie kupić sobie jakiegoś alkoholu ale przecież klasa biznes to i obiad dostanie i drinki darmowe, miód malina. A na miejscu to się zobaczy. Kupił sobie tylko małą wodę za 8 zeta i podziwiał ceny jedzenia, które były wyższe niż w niejednym 5 gwiazdkowym hotelu. Zanim się obejrzał już ładne panie stewardesy wskazywały mu jego, prawie królewskie, miejsca. Latając tylko charterami i tanimi liniami nawet nie wiedział, że jest taka różnica. Siedział sam a miejsca na nogi miał tyle, że nawet przy jego 195 centymetrach wyciągnięcie nóg nie było problemem. Od bardzo sympatycznej blondynki z obsługi dostał zestaw słuchawek i instrukcje jak obsługiwać wszystkie udogodnienia. Biblioteka filmów, audiobooków i seriali była imponująca i te dziesięć godzin lotu zapowiadało się całkiem spoko.
Kiedy wystartowali podeszła do niego już widziana wcześniej blondynka zapytała czy podać coś z karty i poinformowała, że ciepły posiłek zostanie podany za trzy godziny.
– Nazywam się Martyna i będę do pana dyspozycji w trakcie tego lotu – powiedziała blondynka z miłym uśmiechem.
– Rafał jestem i nie omieszkam skorzystać – odpowiedział i ucieszył się, że jego niewybredny żart został przyjęty miłym uśmiechem.
Aż do obiadu nie działo się nic ciekawego. Obejrzał jakiś dziwny, koreański film akcji gdzie masa Azjatów okładała się po gębach i dopijał piąte whisky z colą kiedy podano jedzenie. Tutaj niestety różnicy w jakości nie było tak drastycznej bo jedzenie było mocno średnie. Za to z każdym drinkiem jego żarty w stosunku do Martyny były coraz śmielsze i mniej wybredne. Ona uśmiechała się a czasem nawet parsknęła śmiechem ale z widocznym błyskiem w oku.
Po drugim filmie przysnął i coś mu się nawet śniło ale ktoś obudził go lekkim szturchnięciem.
– Martyna?
– Cicho, chodź ze mną.
Nie wiedział czy coś się stało, lekko skołowany łychą poszedł za stewardessą na tył samolotu.
Dreamlinery są jednak wielkie i nawet nie wiedział, że obsługa na tyłach ma do dyspozycji tyle przestrzeni.
– Załatwiłam, żeby nikogo tu nie było ale nie na długo więc nie ma na co czekać – powiedziała Martyna i wpiła się mocno ustami w jego wargi. Rafał obudził się i wytrzeźwiał momentalnie. Nie spodziewał się ale odwzajemnił pocałunek.
Rzeczywiście nie czekała. Przyklękła, rozpięła mu rozporek i wzięła jego już sztywniejącego fiuta do buzi. Aż zakręciło mu się w głowie i musiał przytrzymać się jakiejś szafki. Dziewczyna pieściła go językiem a on już prawie oszalały z rozkoszy był gotów skończyć ale ona w tym momencie przestała i wyszeptała.
– O nie, jeszcze nie.
Zsunęła majtki i nachyliła się a on podążając za instynktem wbił się swoim, niemałym przecież, członkiem w jej dziurkę.
Martyna niezbyt umiejętnie stłumiła pisk. Pod podciągniętą spódniczką stewardesy kryła się kształtna i opalona pupa, którą Rafał zaczął ugniatać i ogolona cipka, którą z zapamiętaniem dźgał swoim kutasem.
Zniżył się i złapał ją za piersi, nie przerywając rytmicznego zagłębiania się w gorącej norce. Ona zaczęła popiskiwać coraz głośniej i czuł, że zaraz skończy. Kiedy wyczuł orgastyczne skurcze dookoła swojego fiuta, a Martyna już nawet nie udawała, że jest cicho i krzyczała w ekstazie on też skończył w niej i wylał w nią cały ładunek nasienia.
Oboje dyszeli ale dziewczyna szybciutko wyjęła chusteczki i wytarła lejącą się z niej spermę, poprawiła mundurek i obciągnęła spódniczkę.
– Muszę iść się umyć – powiedziała – Ty wracaj na swoje miejsce.
– To mój pierwszy raz w samolocie.
– Mój też pierwszy, w tym samolocie – odpowiedziała z szelmowskim uśmiechem i pchnęła go lekko w stronę jego miejsca.