To nie powinno się dziać. Zasady firmy pozwalają na zapewnianie klientom rozrywki, ale nie takiej…
Uśmiech tego konkretnego klienta był zbyt szeroki, żeby mu odmówić. On też to wiedział. Miałem wielki dylemat etyczny. Cholerny, szeroki uśmiech. Nie byłem zaskoczony jego gładkim, opalonym i wysportowanym nagim ciałem. W końcu był bogatym homo. To wszystko miało sens- dbał o siebie.
Jedyne co mnie zaskoczyło to fakt, że rozebrał się w moim gabinecie, i to całkowicie bez uprzedzenia. Może i po godzinach, ale nadal… Kto się rozbiera przed drugą osobą bez pytania? Ktoś z dużą ilością pieniędzy, ktoś kto nieczęsto słyszy słowo „nie”. Ważny klient, ktoś kto nie chowa się na niczym.
Jego kompletnie gładki penis stanowił dla mnie zagwozdkę. Facet był młody, cichy, i nie wydawał się być typem człowieka który nadużywa władzy do swoich gierek. Nie biła od niego energia kolesia z wielką pałą. Nie potrzebował mnie- jego ciało było wystarczająco zachwycające. Z pewnością mógł poderwać każdego, kogo zechciał. Dlaczego więc nalegał żebym tym razem to był ja? I w tym miejscu?
Dopiero co wygrałem dla niego sprawę i zarobił dzięki mnie sporo pieniędzy. Prawdopodobnie kocha pieniądze bardziej niż kutasy. Przywykłem do pracy z bogaczami, ale nie do gapienia się z otwartą buzią na ich perfekcyjną nagość. Naprawdę byłem jego dziwką.
Miał władzę, a ja o tym wiedziałem. I nie miał na sobie ubrań.
– Co sądzisz? – zapytał po długiej pauzie.
Nie mogłem wydusić słowa.
Podszedł bliżej. Widziałem jak miękki, wielki penis kołysał się w przód i w tył pomiędzy jego muskularnymi nogami. Zatrzymał się dokładnie przede mną, a światło padło na członka. Był na wyciągnięcie ręki. Wspaniały we wszystkich detalach i… Cholernie… Wielki.
Kurwa.
– Jesteś moim klientem, mogą mnie za to zwolnić. – poinformowałem go.
– Wyluzuj, nikt się nie dowie. – zaprotestował.
Złapał penisa i zaczął go masować. Podszedł krok bliżej, a jego na wpół twardy członek obudził się do życia i wskazywał prosto na mnie. Mężczyzna spojrzał na mnie ze spokojem. Zdałem sobie sprawę, że się na niego gapiłem. Zahipnotyzował mnie widokiem pięknego, wielkiego kutasa.
Nagle, nie wiadomo skąd, poczułem silną ochotę żeby się nim pobawić. Chciałem go złapać i ssać, niczym dziewczyna lizaka. W końcu to był pierwszy raz, kiedy widziałem czyjegoś penisa z tak bliska. Nie sądziłem, że aż tak mi się spodoba. Kiedy dotarło do mnie że się gapię, zawstydzony odwróciłem wzrok. „Jezu, czy to się dzieje naprawdę?!”, pomyślałem. Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Dotknij go. – rozkazał.
Chciałem zrobić o wiele więcej niż tylko dotknąć, ale to był jakiś start. Po chwili namysłu wykonałem polecenie.
Powoli wyciągnąłem dłoń i złapałem go. Delikatnie ścisnąłem jego idealne, gładkie jądra. Wielki, obrzezany penis onieśmielał mnie, lecz był niesamowicie seksowny. Oplotłem go palcami i pomasowałem. Był szeroki i ciążył mi w dłoni. W tamtym momencie był już twardy jak skała.
Nie mogłem się powstrzymać. Uderzyłem się lekko w policzek, a potem polizałem go od jąder aż po sam czubek. Mój penis również stał już na baczność.
Spojrzałem w górę, po aprobatę swojego grzesznego czynu. Mężczyzna ochoczo wepchnął członka w moje usta i poruszył nim w środku. Sięgnął do moich spodni i wydobył skromnego, sterczącego penisa. Posłusznie zdjąłem spodnie, dając mu do niego lepszy dostęp.
Dotykanie jego kutasa wydawało się być właściwym posunięciem, ale musiałem go lepiej posmakować. Nie mogłem uwierzyć, że zaraz będę ssał penisa po raz pierwszy w życiu!
– Czy… Czy mogę… go polizać? – zapytałem nieśmiało.
– Chcesz czegoś więcej niż tylko lizanie, prawda? – odpowiedział, śmiejąc się.
Jego wspaniałe oręże niemal dźgało mnie w policzek i gapiło się na mnie swoim małym oczkiem. Członek błagał o ssanie, a ja musiałem spełnić jego żądania. Nagle facet zrobił krok w przód i faktycznie mnie nim dźgnął.
Otworzyłem szeroko usta i oplotłem je wokół samego czubka. Wtedy zsunąłem się jak najniżej potrafiłem. Wycofałem się, i znowu zsunąłem. Powtarzałem to jeszcze kilka razy, bardzo wolno, nie wiedząc co właściwie robię. Z czasem odnalazłem własny rytm. Usta owijały się wokół gładkiej skóry, a głowa odskakiwała tam i z powrotem.
Nie wierzyłem w to co się działo. Robiłem laskę klientowi, i bardzo mi się to podobało. Poruszałem głową i co jakiś czas spoglądałem na niego. Górował nade mną, i biły od niego władza i siła. Patrzał w dół, oceniając to jak mu obciągam.
Kiedy to robiłem, on trzymał mojego penisa w silnym uścisku. Doszedłem w jego dłoni, a potem masował mnie delikatnie podczas ssania. Mruczał i stękał, kiedy bawiłem się jego pokrytym śliną penisem. W pewnym momencie poklepałem się nim w policzek i wtarłem w twarz. Chciałem sprawić żeby doszedł, ale coś mną zawładnęło. Zatraciłem się w momencie i coś sobie uświadomiłem.
Do tej pory tylko zaspokajałem własne pragnienie kutasa. W chwili kiedy penis dźgnął mnie w twarz, zaraz przez wejściem w moje usta, wszystko się zmieniło. Nie wiedziałem że mam to w sobie- chęć do zaspokojenia innego mężczyzny. Sięgnąłem do czasów uczelnianych, do wiedzy o Freudzie. Czy moja nowopoznana żądza oralnego zaspokojenia naprawdę była nowa i niespodziewana? A może to siedziało gdzieś głęboko we mnie przez te wszystkie lata, uśpione i czyhające na odpowiednią okazję?
Ssanie wielkiej pały było tak podniecające, że zapragnąłem krzyczeć. Byłem bardzo twardy, bardziej niż sądziłem że to możliwe. Posłusznie ssałem masywnego, wspaniałego penisa. Nie wiedziałem że spełnianie tak głęboko ukrytych żądz może być tak przyjemne. Już nie musiałem wyobrażać sobie kutasa- ja go w sobie miałem. Głęboko. A on wpychał się coraz głębiej.
Uczucie potwora wsuwającego się coraz dalej do gardła, i wywoływane przez to łzy, były bardzo satysfakcjonujące. Moje usta brały czynny udział w tym erotycznym tańcu. Nie chciałem żeby to się kończyło, nieważne jak bardzo bolała mnie szczęka. Czy on naprawdę posuwał mnie w buzię, czy może tańczyliśmy?
W pewnym momencie zagłębił się tak daleko, że zacząłem się krztusić. Poklepałem go po pośladku, na znak kapitulacji.
Mężczyzna się uśmiechnął na widok tego fajnego przedstawienia. Posłusznie spojrzałem na niego, liżąc członka od góry do dołu. Potrzebowałem przerwy, żeby złapać oddech.
– Poliż moje jądra.
„Następny seksowny rozkaz”, pomyślałem. Podekscytowany, wypełniłem go. Polizałem jądra i ssałem je. Były jędrne i ciężkie, tak bardzo idealne. Wziąłem do ust jak największą porcję ciepłych, delikatnych kul. Uważnie podrażniłem językiem miękką skórę, masując jednocześnie penisa.
Mężczyzna jęknął. Głośno. Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę jak bardzo pragnąłem żeby doszedł. Zdecydowałem, że chciałbym żeby zrobił to w mojej buzi. Na początku tylko dopasowywałem siodło, teraz byłem gotowy na pełen galop. Powróciłem do ssania pały, poruszając głową w szaleńczym tempie, z nowym wigorem. Mężczyzna spiął się i dużo jęczał. Wiedziałem, co nadchodzi.
Wszystko działo się bardzo szybko. Moje usta utonęły w prawdziwej powodzi lepkiej, gęstej spermy. Zatrzymałem perłowe jeziorko w buzi i pokazałem nowemu koledze owoce własnej pracy, po czym połknąłem wszystko za jednym razem. Gulp.
– Cholera, robiłeś to wcześniej? – zapytał.
– Nie, nigdy. – odpowiedziałem.
– Dobrze, zróbmy więc z tego nasz mały sekret.
Szybko ubraliśmy się, i mężczyzna wyszedł. Poczułem mieszankę podniecenia i wstydu za to, co się stało. Usiadłem w fotelu, zszokowany i niezdolny do przeprocesorowania minionych zdarzeń. Penis w mojej dłoni, sperma w spodniach… Jezu. Klient dostanie rachunek za nasze sekretne spotkanie, ale z chęcią zrobię to znowu.