– Cześć – odpowiedziałam nerwowo – Um, jestem Kasia. Nowa stażystka. Szukałam… yyy, szukałam książki dla siebie. – dodałam niepewnym głosem.
Stałam tak, czując się głupio i trzymając w dłoni książkę, której i tak nie potrafiłabym przeczytać. Nie potrafiłam również rozszyfrować osoby która siedziała przede mną. Oczywiście powinnam pójść dalej, do własnego biurka, ale nie mogłam. Coś w tej dziewczynie wbiło mnie w ziemię i nie mogłam się ruszyć.
Sabina zaśmiała się i odchyliła w krześle, kładąc dłonie na tyle głowy, jak mężczyzna.
– Widzę, że znalazłaś ją. – powiedziała miękko, wskazując na tom w mojej ręce.
– Ja, yyy… Tak, znalazłam książkę. – zdołałam wykrztusić – Ale nie mogę jej przeczytać, więc na niewiele się zda. – powiedziałam zrezygnowana.
Sabina zaśmiała się głośno. Wstała, podeszła do mnie, wzięła podręcznik i przeskanowała okładkę. Zachichotała i spojrzała mi w oczy. Wydawało się, jakby patrzała prosto w duszę. Jej zachowanie, jej wzrok, były surowe i intensywne, ale głos pozostawał spokojny i łagodny.
– Kasiu, – powiedziała przyjemnym tonem – Mam na imię Sabina i, naturalnie, potrafię czytać po niemiecku. Byłabym szczęśliwa, gdybym mogła ci pomóc.
Z jakiegoś powodu to ja byłam szczęśliwa, będąc obok niej.
– Bardzo bym tego chciała. – odpowiedziałam z uśmiechem. Sabina wzięła mnie za rękę i poprowadziła do swojego stolika.
– Uważam, że będzie fajnie. Dobra, czego chciałabyś się dowiedzieć?
Pracowałyśmy wspólnie przez resztę popołudnia. Obawiałam się, że przeze mnie zaniedba własne obowiązki, ale wyśmiała mnie za to i pozostałyśmy skupione nad moim projektem. Była inteligentna, wręcz genialna, i miała zdolność wnikliwego myślenia. Natychmiast się dogadałyśmy. Zanim się zorientowałyśmy, zapadł wieczór.
– Mein Gott! – krzyknęła, patrząc na zegarek – Spóźnię się na kolejne spotkanie. Przepraszam Kasiu, ale muszę wyjść.
Wstałyśmy z miejsc.
– W porządku Sabino. Dziękuję ci bardzo za pomoc. Naprawdę to doceniam. – powiedziałam szczerze.
– Żaden problem. – odpowiedziała – Przepraszam za nagły zryw, ale mogę ci pomóc jutro, jeśli będziesz potrzebować. Pa!
Odeszła, zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek innego.
Usiadłam na krześle, czując się porzucona. Naprawdę świetnie mi się z nią pracowało. Była taka mądra i tak dobrze się dogadywałyśmy… I w dodatku była… Nie mogłam dokładnie określić tej cechy, ale coś w niej niesamowicie mnie przyciągało.
Pozostało pojawić się w bibliotece kolejnego dnia i czekać co los przyniesie. Miałam dobre przeczucie.