Mam na imię Mikołaj, ale przyjaciele mówią na mnie Miki. Mam metr i osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, ważę osiemdziesiąt kilogramów. Mam ciemnobrązowe włosy i niebieskie oczy. Dorastałem razem z najlepszym przyjacielem Michałem. Kumplowaliśmy się od dziecka. Nasi rodzice często spędzali ze sobą czas. Wspólne wakacje, wycieczki i zawody sportowe były na porządku dziennym. Kiedy Michał miał 9 lat, jego rodzice się rozwiedli i ojciec nie brał więcej udziału w naszych zajęciach.

Mimo to, nadal często spędzaliśmy czas z Michałem i jego mamą Natalią. Ojciec Dawid odwiedzał syna i brał go do siebie tylko na weekendy. Wraz z wiekiem, zdaliśmy sobie sprawę z powodu rozstania jego rodziców. Tata był homoseksualny. Często słyszałem, jak mój ojciec wypowiada się o Dawidzie używając gejowskich wyrażeń. Czułem, że są to negatywne określenia, ale nie wiedziałem, co oznaczają. Kiedy Michał osiągnął wiek nastoletni, zamieszkał z tatą. Odwiedzałem go regularnie i spędzałem z nimi czas. Sam od najmłodszych lat kwestionowałem własną seksualność. Czułem podniecenie, widząc gejowskie sceny w telewizji albo dwóch kolesi w miejscu publicznym, okazujących sobie czułość.

W sekrecie zacząłem oglądać gejowskie porno i masturbować się, myśląc o Dawidzie. Był bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Miał pełną brodę i zaczesane do tyłu włosy. Był dobrze zbudowany i smukły. Zanim otworzył własną firmę, przez całe życie pracował na budowie. Kiedy odwiedzałem jego syna, chodził po domu w samych spodenkach, bez koszulki. Spoglądałem na niego tak często jak to możliwe, bez wzbudzania podejrzeń. Był muskularnej budowy i można było zauważyć żyły wystające spomiędzy mięśni ramion.

Czasami spoglądałem na zarys jego penisa, mówiłem że muszę iść do toalety, a tam robiłem sobie dobrze wąchając jego bieliznę. Piżmowy zapach jąder i penisa bardzo mnie podniecał. W końcu, kilka tygodni po naszych osiemnastych urodzinach, mieliśmy z Michałem okazję do zabawy. Jego ojciec dał nam w prezencie kilka sześciopaków, dla uczczenia okazji. Powiedział, że wychodzi z domu żebyśmy mogli sobie zaszaleć, i wróci nad ranem.