„NIE sypiam z mnóstwem kobiet! Szczerze mówiąc, tylko z jedną! Wibrujące ręce, moje wibracje, ręce… bardzo mi się przydają” – bełkotałam, chcąc, żeby tak zareagowała. DLACZEGO?, czy nie mogłabym po prostu zjeść fajny, pieprzony lunch i milczeć.
„Zamknięte usta nie dają się nakarmić”, powiedziało coś we mnie.
Wzięłam głęboki oddech i położyłam ręce na jej dłoniach, głównie po to, żeby się uspokoić, kiedy znów zaczęłam: „Martyna, mam to na myśli, kiedy mówię, że jesteś naprawdę wyjątkowa. Pamiętasz, jak przyjechałaś jako wolontariuszka do swojej szkoły? Wtedy było coś takiego…
„Chodzi mi o to, że jest jeszcze wiele rzeczy do omówienia… a jeśli staniemy się czymś więcej… lub poczujemy się komfortowo, używając słów i mniej komfortowo układając harmonogram…”, nie udało mi się skończyć rozproszonych myśli.
„Ada, nie wiem, o czym ty kurwa mówisz!”, Sfrustrowany płacz Mai sprawił, że żałowałam, że nie zaczekałam.
Pochyliła się, spojrzała na swoje tenisówki i nakreśliła wzór na swojej długiej, jasnej spódnicy. „Oczywiście, chcę być z tobą…
“Ale harmonogramy, co przez to kurwa masz na myśli?” Powiedziała, wciąż z nastawieniem, które wydawało się słabnąć.
Położyła rękę na moim karku i przyciągnęła mnie do siebie, agresywny ruch, który mnie rozwalił. Tak jak bardzo podobało mi się to, jak czuły się jej miękkie palce, gdy pocierały tył, bardziej podobało mi się, jak wzięła ten moment dla siebie.
– Więc zaplanowałam, że ta rozmowa będzie jak zwykła rozmowa. Wyjaśniam, że nic seksualnego. Może umówiłybyśmy się na rozmowę z lekarzem i upewnię się, że powtórzę jej, jaka jest wyjątkowa. Mówię przez co najmniej 30 minut.
Sandra patrzyła, a ja śmiałam się, „Wyjątkowa, prawda”.
Gdy zmierzch rzucił tańczące cienie na patio, Sandra wybuchnęła charakterystycznym śmiechem i zamówiła nam jeszcze dwie kolejki.
>>>
„Więc czekałaś na coś?”, Zapytała Martyna, gwałtownie wycofując się z pocałunku w chwili, gdy pochylałam się, by pogłaskać jej uda.
Usiadła i skrzyżowała ramiona. Nie byłam pewna odpowiedzi, więc zamiast tego wyciągnęłam rękę za nią.
„Nie… po prostu, nie sądzę… to znaczy, nie czekałam”.
„Chodzi o randkę, wiesz?”, Położyłam nogę na kolanie i odwróciłam się do niej, starając się wyglądać na bardziej opanowaną, niż się czułam.
– Udawaj, że o niczym nie wiem, Aduś.
“Myślę …”, starałam się umieścić to w kontekście.
„Nie czekałam, aż coś się wydarzy. Czekałam tylko, żeby się dowiedzieć, coś…”
„Coś w rodzaju…, Co, Adrianno?”, Martyna brzmiała bardzo stanowczo, jakby kończyła się jej cierpliwość.
Wyobrażałam sobie, że Sandra mówi: „Musisz być po prostu szczera. To cię nie zabije”…
– Ja… chciałam wiedzieć, że wszystko będzie w porządku. Jeśli…
„Dobrze, jeśli…?” Poczułam jej podejrzliwość, gdy spojrzała w moim kierunku. Odwróciłam wzrok w stronę ludzi, którzy nadal uprawiali jogę.
„Okej, jeśli… jeśli nie chodzi o ciebie…”
„Jesteś pieprzonym dupkiem!”, Potrząsnęła głową i złapała kolorową torbę na ramię z ławki za sobą. Starałam się zebrać wszystkie jej pojemniki z jedzeniem, a Martyna była już przy wyjściu z parku.
– O cholera, o cholera!
Czas mi kończył się podczas przerwy na lunch i czułam się bardzo skonfliktowana. Pomyślałam: „Powinnam ją ścigać? Czy pomyśli, że jestem na to zbyt dumna? Najwyraźniej wszystko robiłam źle.
– No, Ada, po prostu spraw, żeby poczuła się tak, jak ty.
Wystartowałam, krzycząc: „Martyna!”
„Przepraszam Martuś! Zaczekaj!”
Spojrzała na mnie tak zirytowana, zasłoniła oczy i próbowała przyspieszyć. Byłam już 2 metry za nią. „Hej, chcę tylko o tym porozmawiać, dobrze? Przepraszam!”
Zatrzymała się i spojrzała na mnie: „Och, zaszczycisz mnie swoim cennym czasem? Dlaczego? Tylko po to, żeby bardziej mnie zawstydzić? Co sprawia, że jestem “wyjątkowa”dla ciebie, Aguś?
„Nie, przepraszam za to,” pokręciłam głową.
Znowu składała ręce na piersiach, gdy kilku południowych maruderów przechadzało się obok miejsca, w którym stałyśmy. Zwróciła uwagę, wiedziałam, że nie mogę pozwolić, by to mi umknęło, bo może już nigdy jej nie zobaczę.
“Hej…
Chodź tutaj. Ściągnęłam ją z chodnika w stronę rzędu drzew. Zatrzymałyśmy się przy ceglanej ścianie na skraju parku.
– Martyna, spójrz, chciałam powiedzieć, że naprawdę cię lubię…
„Naprawdę?”, Obejrzała się, siadając obok mnie z warkotem.
„- i tak, chcę uprawiać seks. Ale nie chciałam cię w to mieszać bez możliwości usłyszenia, co myślisz o tym wszystkim, co ci o mnie powiedziałam!”
Pozwoliłam, by było cicho i jeszcze raz spojrzałam w niebo, chmury były blisko. Nie zmuszałabym się do niczego, dałam jej znać, jak się czuję i taki był rezultat.
Martyna cicho oddychała, zanim wypaliła – Na co się gapisz?
„Huh? Och, po prostu obserwuję chmury.” „Zastanawiając się, czy to byłby koniec, zanim to się zaczęło,” zakończyłam w myślach.
“Chcesz uprawiać ze mną seks…”, powiedziała.
Spojrzałam z powrotem w niebo. „Tak. Przecież to powiedziałam”
„Och. Racja.”, Zwróciła się do mnie nagle. „Prosto z mostu, Ada? Myślałam o tym, co mi powiedziałaś. Byłaś naprawdę szczera i doceniam to.”
Moje serce topniało, kiedy w końcu stanęłyśmy naprzeciw siebie.
“Ja … też ciebie chcę Aguś,
– Ale… nie wiem, co myślę o innych rzeczach. Nie obchodzi mnie to, jeśli mam być szczera…
Zaskoczyło mnie to, ale nie chciałam jej przerywać teraz, kiedy w końcu o tym mówiła.
“Ada… bycie z tobą jest super fajne. Jesteś wspaniałą osobą…”
Ściana sięgała do pasa, a nogi Mai były rozstawione z boku. Spojrzała na mnie z taką tęsknotą, a ja stałam obok, gdy trzymała mnie za rękę.
“Wspaniała osoba… Chcesz uprawiać ten seks?” Położyłam ręce na jej talii. Jej nogi rozwarły się, przyciągając bliżej moje biodra.
„Tak… ale czekaj. Nie. To znaczy. Chcę… Chcę…”
Nasze czoła się zetknęły. Westchnęła lekko, gdy przycisnęłyśmy się do siebie. Obie chciałymy tego samego.
“Powiedz mi.” Oddychałam, wciągając ją, przyciągając ciężar jej ciała do swojego.
„Pocałuj mnie, Adrianno”.
Jej oczy były rozmarzone. Pochyliłam się i delikatnie ją pocałowałam. Czułam, jak jej biodra unoszą się, zaciskając mocno na mnie.
“Czy to wszystko?” Drażniłam się i namawiałam dalej.
Westchnęła i wyszeptała: „Uhhh… Tak… Nie! To znaczy nie”, po czym gwałtownie mnie pocałowała.
– Przestań mnie kurwa drażnić, Adrianno.
Położyła ręce na mojej szyi i delikatnie popchnęła mnie, aż upadłam na kolana.
Coś we mnie zawyło. To nie był plan! Byłyśmy na zewnątrz i przyznałyśmy, że było mało prawdopodobne, aby ktoś nas zauważył, ale może! I nagle odniosłam wrażenie, że nie mogę odmówić Mai tego, czego ona chciała, nie teraz, może już nigdy.
Długa, delikatna spódnica delikatnie oplatała jej łydkę.
„Ada, chcę, żebyś…” frustrowała się.
Wsunąłem głowę pod spódnicę, pozwalając jej opaść z powrotem na miejsce. „Dowiedz się, jak smakuję. Tak!” Nie miała na sobie majtek. „Boże, jak ja to kurwa przegapiłam?!”
Martyna rozłożyła nogi tak szeroko, jak tylko mogła, usadawiając swój tyłek na ścianie, aby umieścić swoją cipkę w miejscu, w którym mogłam łatwo uzyskać do niej dostęp językiem.
„To niebezpieczne” pomyślałam, wdychając jej ciepło. Poczułam mieszankę podniecenia i dreszczyku emocji.
„Kurwa, przestań mnie drażnić,” Martyna starała się mówić cicho, a ja usłyszałam odruch irytacji. To mnie podnieciło i wysunęłam język wzdłuż jednej wargi sromowej, a potem drugiej.
Zadrżała i położyła ręce na mojej głowie, przyciskając się do moich ust. Uścisk był mocny, ale z zewnątrz mogło po prostu wyglądać, jakby siedziała tam niedbale, z rękami na kolanach.
„Oh, ohhhh!”, Wydawała ciągłe, ciche jęki rozkoszy. Nigdy nie byłam bardziej podniecona, klęcząca i w pełni ubrana.
Wtedy usłyszałam w pobliżu szelest, a ona sapnęła. „Cholera!”, Jej dłoń chwyciła tył mojej głowy, ale nie przestawałam. Dotknęłam jej łechtaczki językiem wzdłuż jej długości pochwy.
„Miłego dnia!”, Powiedział ktoś z mojej lewej strony.
„Ahh…”, odrzuciła głowę do tyłu, chyba udając, że patrzy w niebo…
„Mmmmhmm, pochmurno… Ćś…”, zdecydowanie nie przestawałam. Widziałem cień niskiego krzaka, który chronił moje nogi i stopy. Każdy, kto z nią rozmawia, musi znajdować się po drugiej stronie żywopłotu i i tak patrzeć tylko na jej górną połowę.
„Powinno być tak przyjemnie przez chwilę. Baw się dobrze!”, Powiedział głos.
Kroki ucichły.
„O Boże, o Boże, ohhhh,” była naprawdę zdenerwowana, napotykając tarcie mojego języka z nieregularnymi pulsami miednicy.
„Kurwa, jestem tak blisko Aduś, Kuu-uurwaaaaa”, czując jej wrażliwość, wskazałam językiem i ucisnęłam kaptur łechtaczki.
„O, to! Adaaaaaa” złapała mnie za ramiona, opierając stopy o ścianę.
“Boooożeeee, dochodzę znowu, Adi, cholera!” Jej głos był chrapliwy, kiedy tym razem próbowała wyszeptać te słowa.