Nadziałem go z powrotem na penisa.

– Nie dław się nim, tylko ssij! – powiedziałem.

Kiedy zobaczyłem go w sklepie odzieżowym, wiedziałem że szuka wrażeń. Potrafię rozpoznać takich osobników na kilometr. Jak powiedziałem, nie był zachwycający, ale byłem umówiony za niecałe półtorej godziny, więc chciałem jedynie zająć sobie czymś chwilę. Wiedziałem, że będzie niedoświadczony, ale to jest zazwyczaj świetna zabawa. Nazywa się „Instrukcja ssania pały”, a ja jestem wspaniałym nauczycielem.

Uważam, że koleś nie jest w stanie do końca docenić i przeżyć właściwie obciągania, dopóki się nie zadławi. Można być za to pewnym, że kiedy skończę z kimś lekcję, będzie w całości wiedział co ten proces oznacza.

Obciągacze nie mają dla mnie żadnej wartości. Zwykle jednak poświęcam chwilę czasu na wybór odpowiedniego kolesia. Wiem, wiem… Wychodzę na zarozumiałego dupka, bo sądzę że usta to usta. Wszystko staje się zrozumiałe, kiedy się na mnie spojrzy. Jestem ciachem, dobrze wyglądam. Śmiem twierdzić, że zasługuję na wszystko co najlepsze. Kiedy spoglądam w dół, lubię widzieć ładną twarz łykającą mojego kutasa.

Jestem niebieskookim blondynem, z naturalnym i dobrze zbudowanym ciałem. Pracowałem nad nim, odkąd pamiętam. Można powiedzieć że jestem przystojny, ale sam skłaniam się bardziej ku „zachwycającym”. I to tak bardzo, że ludzie spoglądają dwa razy kiedy mnie mijają na ulicy. Nie chodzi o samą twarz, jestem świetnie zbudowany. Ćwiczyłem od trzynastego roku życia i nie przesadzam, mówiąc że moje ciało jest idealne. Nie mam jeszcze osiemnastki, a każdy mięsień jest perfekcyjnie ukształtowany, w idealnych proporcjach. Nie mierzyłem w wygląd na miarę Herkulesa, ale w perfekcyjną dla samca gatunku ludzkiego prezencję. Wystarczającą, żeby wygrać lokalne zawody naturalnego bodybuildingu, ale nie aż tak żeby wyglądać jak napompowany balon.

Pozwoliłem chłopakowi przez chwilę possać w swoim tempie. Trzymałem nadal dłoń na tyle głowy, żeby wiedział że mam władzę. Nie było potrzeby pośpieszać go, miałem mnóstwo czasu. Od pojawienia się mojego kumpla nadal dzieliło nas ponad pół godziny. – Dobrze ci idzie, mały. – powiedziałem – Poruszaj nadal głową, ale musisz łykać więcej kutasa na raz. Dalej, trochę głębiej.

Przycisnąłem go lekko dłonią na zachętę, ale natychmiast się zachłysnął i próbował się odchylić.

– No dalej, poradzisz sobie. Nie trzeba się dusić. – powiedziałem, utrzymując nacisk na jego głowę i przytrzymując go w miejscu. Połknął dodatkowy centymetr. Powrócił do ssania, tym razem już kilkunasty centymetrów penisa.