Następnego dnia Sylwia przyjechała zaraz po kolacji. Pizda nie powiedziała do mnie ani słowa, kiedy weszła przez drzwi. Po prostu wziąłem komputer i ciuchy na zmianę, a potem przeszedłem do pokoju Franka i Dawida. Dawid akurat siedział przy biurku, ucząc się. Rozmawialiśmy przez chwilę, po czym otworzyłem laptopa i zacząłem pracować nad referatem. Uczyliśmy się do dziesiątej w całkowitej ciszy, pogrążeni w nauce, kiedy nagle Dawid powiedział:
– Chyba mam już dość na dziś. A ty?
– Tak, ja też jestem gotów się poddać. – odpowiedziałem. Skończyłem akapit i zamknąłem komputer. Dawid przebrał się, naciągając stary t-shirt i spodnie z dresu.
– Hej, chcesz może zajarać bongo i pograć w Mario Cart? – zapytał.
– Stary! – krzyknąłem – Ty palisz?
Dawid roześmiał się.
– Tak, czasami. Franek zostawił mi trochę dobrego towaru. Wystarczy nam na kilka rund.
– No to jasne, ładuj sprzęt! Przebiorę się tylko do czegoś wygodniejszego. – powiedziałem, po czym zdałem sobie sprawę, że zostawiłem swoje spodnie dresowe w pokoju. – Sekunda, zaraz wrócę. – dodałem i wyszedłem, przebrnąłem przez korytarz i zapukałem do drzwi. Przeczuwałem, że Tomek i Sylwia są sobą mocno zajęci. Nie było odzewu, więc zapukałem znowu. Sekundę później drzwi się otworzyły.
– Stary, co do cholery? – powiedział Tomek, wychylając się przez szparę.
– Zapomniałem dresu. – odpowiedziałem, zauważając że kumpel nie ma na sobie ubrań.
– Kurwa, ogarnij się. Po prostu śpij w majtkach! – krzyknął i zatrzasnął mi drzwi przed nosem.
Wróciłem do pokoju Dawida. Siedział przy biurku i porcjował zioło, przygotowując jego część do bongo.
– Gdzie masz spodnie? – zapytał, spoglądając na mnie.
– Oh, Tomek właśnie posuwał Sylwię, więc zatrzasnął mi drzwi przed twarzą. – odpowiedziałem. Dawid roześmiał się. – Po prostu będę spał w bieliźnie.
Zamknąłem za sobą i rozebrałem się. Tego dnia miałem na sobie slipki. Dawid odpalił bongo, zaciągnął się głęboko, i podał mi.
– Niezłe majtki, brachu. – powiedział, mierząc mnie wzrokiem. – Mama ci je kupiła? – zaśmiał się.
W sumie, były nieźle zżółknięte ze starości i pełne dziur.
– Odwal się! – odpowiedziałem, śmiejąc się.