Kiedy zsypaliśmy pozostałe zboże, pan Jackowski zaproponował żebym pojechał z nim je rozładować. Po pracy miałem „pojechać z nim żeby coś załatwić”. Kiedy byliśmy już w drodze, zapytał czy mógłbym się przysunąć i pobawić jego kutasem. Ucieszyłem się z jego propozycji, rozpiąłem jego spodnie i uwolniłem z nich potwora. Zajęło to dosłownie tylko kilka ruchów, żeby był twardy jak skała. Masowałem go przez chwilę, patrząc jak napletek zsuwa się z żołędzi, i wraca z powrotem na miejsce. Po chwili mężczyzna zapytał, czy mógłbym go possać. Kiedy się pochyliłem, zasugerował żebym wszedł w całości na siedzenie żeby mi było wygodniej, a w dodatku wtedy będzie mógł dosięgnąć mojego tyłka.
Położyłem się więc na siedzeniu i pochłonąłem tyle penisa, ile to było możliwe. Lizałem go od góry, a od dołu masowałem go dłonią. Mężczyzna mruczał z zadowolenia i wkrótce jego prawa dłoń zawędrowała do moich pośladków. Odpiął po drodze szelki moich ogrodniczek, żeby mógł wsunąć dłoń do środka. Wkrótce ściskał już moje pośladki swoimi wielkimi dłońmi. Od czasu do czasu spychał mi głowę w dół, wciskając żołądź penisa aż do gardła. Trochę się krztusiłem, ale nie na tyle żeby przestać ssać. Jego druga dłoń stale pieściła pośladki i wkrótce zaczęła poświęcać więcej uwagi mojej ciasnej dziurce.
Pan Romek zasugerował żebym oparł prawą nogę o kokpit, co uważałem za śmieszne, dopóki nie poczułem silnego nacisku na odbyt. Ponownie zepchnął moją głowę w dól, polizał palec drugiej dłoni i wepchnął go ze sporą siłą do środka. Jęczałem z bólu za każdym razem, kiedy to robił. Pomimo iż to bolało, nie chciałem żeby przestawał. Wkrótce poruszał już palcem bardzo szybko, a jego penis zaczął pulsować. Facet zepchnął mnie z siebie i powiedział że nie chce jeszcze kończyć. Powiedział żebym pozbierał swoje ubrania, schował swojego penisa do spodni (co było znacznie trudniejsze niż się spodziewałem), a kiedy podniosłem głowę, okazało się że staliśmy już pod sklepem.
Pan Jackowski pojechał aż do najbliższego miasta, żebyśmy mieli wystarczająco dużo czasu na zabawę w aucie. Wyszedł na zewnątrz i powiedział żebym chwilę poczekał, ponieważ chce skoczyć do sklepu po coś do picia. Kiedy tak siedziałem bezczynnie, w mojej głowie materializowały się myśli o tym co właśnie robiłem z sąsiadem. Już po chwili, mężczyzna wyszedł ze sklepu z kolą w dłoni i wsiadł z powrotem do auta. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, odpoczywając po ciężkim dniu, po czym ruszyliśmy w drogę. Po kilku kilometrach za miastem, sąsiad zwolnił i zapytał czy chciałbym się jeszcze zabawić, zanim pójdę do domu. Mój penis natychmiast się przebudził, i złapałem się za krocze. Sąsiad roześmiał się i skręcił w boczną, polną, drogę, która jechaliśmy przez następne pięć kilometrów. Zatrzymaliśmy się pod starą, walącą się stodołą. Tam pan Romek kazał mi wysiąść. Poszedłem za nim i zdziwiłem się, ponieważ pomimo obskurnego wyglądu z zewnątrz, stodoła była w środku wysprzątana.
Mężczyzna zaczął się rozbierać, więc poszedłem w jego ślady. Kiedy już byliśmy nago, tylko butami na nogach, zobaczyłem go pierwszy raz bez ubrań. Pomimo tego że był wystarczająco stary żeby być moim dziadkiem, był o wiele bardziej muskularny niż można by się spodziewać. Miał włosy na całym ciele, czego się spodziewałem po tym jak wyglądał bez koszulki. Jego kutas wyglądał na wielkiego, i zwisał pomiędzy nogami przed największymi jądrami jakie kiedykolwiek widziałem. Podszedłem bliżej i objąłem je dłonią, a wielki penis natychmiast zareagował. Tym razem mężczyzna nie musiał mi mówić żebym go polizał – jedynie jęknął z aprobatą kiedy to zrobiłem.
Pozwalał mi się nim bawić przez dobre dziesięć minut, dopóki nie oznajmił że czas się zająć poważnymi sprawami. Zwyczajowo sięgnął do mojego penisa i jąder i objął je dłonią, a drugą oparł o pośladki. Spodziewałem się co mnie czeka, ale nie wiedziałem do czego zajdą sprawy. Pan Romek wcisnął we mnie suchy palec, a mój krzyk wcale go nie powstrzymał. Słyszałem jego dyszenie i wiedziałem że jeszcze nigdy go tak nie poniosło. Sięgnął do spodni i wyjął z nich mały słoiczek wazeliny. Wziął sporo na palec i wtarł ją sobie w penisa, a resztę wytarł w mój odbyt.
To pozwoliło jego palcom na w miarę swobodne wchodzenie do środka, ale ono nadal sprawiało mi ból. Pchnął mnie do boksu w stodole i kazał się pochylić i przytrzymać poprzecznej belki. Powiedział że mogę krzyczeć jeśli będę potrzebował, ponieważ i tak nikt mnie nie usłyszy. Pochylił się nad moim uchem i wyszeptał że zerżnie moją ciasną dupę, i jeśli nie będę się opierał, to może nawet mi się spodoba. Zanim mój mózg zarejestrował co w ogóle do mnie mówił, poczułem napieranie penisa na mój odbyt. Naciskał tak mocno, że wkrótce mięśnie się poddały na ułamek sekundy, a wielka żołądź wskoczyła do środka. Krzyknąłem z bólu i spróbowałem się wyprostować, ale mężczyzna przytrzymał mnie na dole i pchnął biodrami w przód.