– Na co? – zadrwiła, wyzywająco unosząc brodę. – Nie wiedziałbyś, co robić.
– Mogłem chwycić swój kubek i zamachnąć się – Złapał go za uchwyt. – I nie wiesz, jaką ochronę noszę w kieszeni.
– Mogę zgadywać. Przeterminowana prezerwatywa! – Ewelina i barman znowu krzyknęli razem.
Kuba podniósł ręce w geście kapitulacji. – Masz mnie, masz mnie. Dostałem za swoje. Odwołaj psy. Jestem ci winien drinka. Co pijesz?
– Poproszę… –
– Daj jej podwójny kieliszek tequili.
Ewelina przyglądała mu się przez chwilę. Ciekawe, że wybrał dla niej tequilę – i to podwójny strzał.
Barman odstawił kieliszek i nalał tequili. Ewelina uniosła wysoki kieliszek.
– Możemy to robić przez całą noc, ponieważ później wrócisz do więzienia. I wypiła tequilę.
– A ty będziesz moim wspólnikiem w tym małym planie – zażartował.
– Nie. – Zatrzymała go nagle. – Będę twoim zakładnikiem, więźniem. Będę trzymana, dopóki nie zostaną spełnione wszystkie twoje żądania, wszystkie.
Kuba przez chwilę milczał.
– Chyba mogę wziąć cię do niewoli.
– Chyba możesz! No dalej, daj mi powód do strachu, stary. Wyhoduj trochę orzechów. Życie więzienne wzmocniło cię, doprowadziło do szaleństwa. Wywołało w tobie sadystycznego przestępcę – Uderzyła pięściami w jego klatkę piersiową.
Nagle złapał ją za nadgarstki i spojrzał jej w twarz. Wzdrygnęła się, biorąc szybki oddech.
– Dziwko, teraz kopalnie – W jego zwężonych oczach pojawił się okropny wyraz, gdy wstał. – I nawet nie myśl o wymknięciu się, żeby powiedzieć szeryfowi o mojej ucieczce. Zabiję cię i pochowam tam, gdzie już nigdy nie zostaniesz znaleziona.
Puścił mocny uścisk na jej nadgarstkach. Czerwone znaki powoli zbladły do naturalnego tonu Eweliny.
Wzruszyła ramionami. – To brzmi lepiej. Trochę przesadzone, ale to sprawi, że przez chwilę będę cicho i uległa.
Wracając do siebie, Kuba zapytał: – Skąd to wszystko się bierze? Jesteś inną Eweliną niż ta, która pracuje w administracji.
– Byłeś kiedyś w biurze administracyjnym?
Potrząsnął głową.
– Więc nie wiesz, o czym mówisz.
W mgnieniu oka złapała go za nadgarstek, wykręciła mu ramię i uderzyła go o bar. Syknęła: – I nigdy się nie dowiesz, dopóki tam nie dotrzesz.
– Okej, okej, pozwól mi odejść. To boli.
Puściła go i potrząsnęła głową.
– Musimy popracować nad twoim przestępczym zachowaniem, uczynić cię grzesznikiem. Nie potrzebujesz tych „grzesznych” umiejętności w rozwoju biznesu? To tam znajduje się obecnie większość gangsterów. Chcemy zarobić dolara dla firmy i dwóch dla siebie.
Kuba potarł bolące ramię. – Mogę łamać prawo, jak każdy inny członek firmy BD.
Uśmiechnęła się ponownie.
Kiedy rozmawiali, przyglądała się szczegółom jego twarzy, krzywiznom zaczerwienionych policzków, ustom, zamyślonym oczom i przystrzyżonym włosom. Lubiła jego ostry profil. Zawsze lubiła przebiegać oczyma po jego twarzy na posiedzeniach zarządu.
Po chwili odłożył pieniądze dla barmana, a ona chwyciła torebkę…