Moja żona Sylwia i ja jesteśmy małżeństwem od 30 lat. Przez ten czas zawsze byliśmy sobie wierni, a nasze życie seksualne, choć całkiem dobre, było zwyczajne. Czytam erotyczne historie i często podniecam się, wyobrażając sobie, że próbujemy nowych rzeczy. Ona nie lubi czytać takich opowiadań. Nie bardzo interesuje się nowościami, jej jest dobrze tak jak jest.
W ciągu ostatniego roku spędzaliśmy dużo czasu z parą naszych przyjaciół, Marcinem i Kariną, którzy mieszkają niedaleko nas. Są mniej więcej w naszym wieku. Oboje zawsze wydawali mi się bardzo konserwatywni i sztywni, zwłaszcza jeśli chodzi o seks. Fizycznie są w dobrej formie, podobnie jak my. Karina jest ładna, ale ma kompleksy co do swojego wyglądu. Ubiera się zachowawczo, aby jak najwięcej zakryć. Jest niska, ale ma świetne nogi i tyłek. Ma ładne cycki w rozmiarze C. Zasugerowałem jej raz, że powinna nosić bardziej skąpe ubrania, aby podkreślić swój świetny wygląd. Na razie jest jeszcze zbyt nieśmiała. Szkoda, bo ukrywa wszystkie swoje atuty.
Jakieś pół roku temu pojechaliśmy razem na wakacje do ośrodka wypoczynkowego nad morzem. Zarezerwowaliśmy apartament z dwiema sypialniami na 8 piętrze ładnego hotelu w mieście.
– Otwórz kolejną butelkę wina i postaw sobie krzesło przy oknie – Karina krzyknęła do mnie. – Zachód słońca jest niesamowity!
Wybiegłem z sypialni, chwyciłem butelkę wina i korkociąg.
– Wow, masz rację. Kolory są bajeczne. Szkoda, że nie ma Marcina (jej męża) i Sylwii (mojej żony). Na pewno chcieliby to zobaczyć. Założę się, że nie mają takiego widoku na siłowni. – Przesunąłem krzesło bliżej niej i w stronę okna. Otworzyłem butelkę. – Pozwól, że uzupełnię twój kieliszek. Wlałem dość hojną ilość wina do jej kieliszka. Patrzyliśmy, jak kolory na niebie się odwracają, a potem zaczynają zanikać. – To było świetne przedstawienie, szkoda, że się już kończy – powiedziałem.
– Ach tak, szkoda. Ale wino sprawia, że wszystko jest lepsze – odpowiedziała z zawadiackim uśmieszkiem. Po kilku minutach blaknącego światła słonecznego wskazała na budynek po drugiej stronie ulicy i powiedziała: – Może czeka nas kolejne przedstawienie. Przecież to jest widowisko dla podglądaczy.
– Heh – było wszystkim, co mogłem z siebie wydusić, zanim zerwała się z krzesła i rzuciła do swojej sypialni. Wróciła za chwilę z małą lornetką. Natychmiast usiadła i wycelowała nią w hotel po drugiej stronie ulicy.
– No, no, no. Wygląda na to, że coś się tam dzieje.
Starałem się zobaczyć, na co patrzyła. Nie wyobrażałem sobie Kariny, która zawsze była nad wyraz pruderyjna, z lornetką podglądającą innych.
– Wygląda na to, że para właśnie wróciła z kolacji i całuje się w swoim pokoju – dodała.
– Hmm – odpowiedziałem ponownie.
– Siódme piętro, czwarte okno od prawej, rolety są podniesione. Ma na sobie czerwoną sukienkę. Widzisz ich? Jego ręce są na niej.
– Heeeh – dodałem jeszcze raz.
– Tam, tam, w tamtym oknie. Widzisz? Zdejmuje teraz z niej sukienkę.
W końcu ich zobaczyłem. Tak, byli w początkowej fazie tego, co może stać się filmem porno na żywo. Jednak nawet z lornetką trudno byłoby naprawdę dostrzec seksowne szczegóły. Zauważyłem z wielką ciekawością i podekscytowaniem wpływ, jaki to widowisko wywarło na Karinę. Przysunęła krzesło do okna i opierała się o parapet. Zaczęła się wiercić na krześle i wydawało się, że robi jej się seksownie gorąco. Wydawała się mieć obsesję na punkcie tej pary. Raz na jakiś czas powoli przesuwała lewą ręką po policzku, po klatce piersiowej i brzuchu. Wydawało mi się nawet, że usłyszałem lekki jęk, gdy była zachwycona przedstawieniem po drugiej stronie. Kiedy para wykonała ostatni akt, kochankowie oderwali się od siebie i zasłonili rolety, kończąc występ.
Karina wyglądała na bardzo rozczarowaną i trochę skrępowaną. Wzięła duży łyk wina. Następne kilka minut wydawało jej się trochę niekomfortowe, jakby ktoś złapał ją z ręką w słoiku na ciasteczka. Próbowałem przełamać lody.
– Więc lubisz patrzeć, jak ludzie się zabawiają i uprawiają seks. – Zanim zdążyła zaprzeczyć, dodałem: – Nie martw się, ja też. W rzeczywistości bardzo mi się to podoba. Proszę, nie wstydź się. Podobało mi się oglądanie tego z kimś, zwłaszcza jeśli ci się to podobało. – Karina zdawała się odzyskiwać wewnętrzny spokój.
– Cóż, lubię tylko popatrzeć, jacy ludzie są w pokojach. Tak naprawdę nie chodzi mi o seks – stwierdziła.
– Słuchaj, Karina, znamy się od dawna. Nie kupuję tego. Obserwowałem cię. Im bardziej się całowali, obmacywali się i rozbierali, tym bardziej Ci się podobało. W rzeczywistości wyglądałaś, jakbyś cię to naprawdę podniecało. Proszę, bądź ze mną szczera. – Proszę, tylko nie mów Marcinowi. Nie mów nikomu! Tak na serio, to bardzo mi się to podobało. Czasami patrzę w okna, gdy idę i nawet jeśli widzę coś nudnego, fantazjuję o seksie. Wiem, że nie powinnam, ale to jest ekscytujące.