Zaparkowałem auto na kampusie i udałem się do środka budynku. Podczas rejestracji na portierni poproszono mnie o okazanie dowodu.
– Kogo pan odwiedza? – zapytał koleś w okienku.
– Jacka Danielaka, trzecie piętro, pokój 302. Jestem jego ojcem i pomyślałem, że zrobię mu wizytę-niespodziankę.
Spojrzał na mnie, unosząc brew. Prawie, jakby chciał powiedzieć że w rzeczy samej będzie to niespodzianka, tylko że nie wiadomo dla kogo.
Wszedłem na odpowiedni korytarz, wiedząc że Jacek powinien mieszkać w pokoju na końcu korytarza. Samo pomieszczenie było odrobinę większe niż standardowe i mogłoby zmieścić w razie potrzeby 3 osoby. Chłopaki woleli jednak używać go we dwójkę.
Podczas przechadzki po korytarzu wyczułem, że mijane pokoje należą do pierwszoroczniaków. Ich zachowanie mówiło wszystko. Jeden ze studentów przebiegł pomiędzy drzwiami w samych bokserkach. Nawet jako osoba hetero, byłem zaskoczony rozmiarem wypukłości z przodu majtek. Z pewnością był bardzo „rozchwytywanym” chłopakiem.
Kiedy dotarłem do łazienek, drzwi raptownie stanęły otworem i wpadłem na bardzo przystojnego, młodego mężczyznę, odzianego jedynie w ręcznik przewieszony przez ramię. Był całkowicie nagi, prezentując całkiem ładnego penisa.
– Sorry, facet. – powiedział.
– Żaden problem.
– Pomóc panu jakoś?
– Idę do 302. Jestem ojcem Jacka Danielaka.
– Cóż, panie Danielak, proszę się kierować na koniec korytarza i na lewo.
– Żaden „pan Danielak”, błagam. Mów mi Dawid. Dzięki za informację. – powiedziałem, dokładnie wiedząc gdzie się udać. A co do mówienia mi per pan: nigdy nie lubiłem kiedy koledzy Jacka mnie tak nazywali. Od zawsze wolałem zwracanie się po imieniu.
– Hmm, miło cię poznać. – powiedział, wyciągając rękę którą uścisnąłem. Odwrócił się bez przedstawienia się i odszedł w stronę pokoju Jacka. Kiedy szedł, ja stałem niemalże zahipnotyzowany jego tyłkiem. Był niesamowicie okrągły z nielicznymi włosami. Zatrzymał się dwa pokoje od mieszkania Jacka i otworzył drzwi. Wchodząc, odwrócił się w moim kierunku.
– Hej, Dawid! Miłego czasu spędzonego z Jackiem!
Nie jestem pewien, czy dobrze go słyszałem, ponieważ kiedy się odwracał, jego penis zaczął twardnieć. Wyglądał niezwykle imponująco, nawet bardziej niż przedtem. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Nagle chłopak mrugnął do mnie i powiedział „baw się dobrze”.
Kiedy otrząsnąłem się z amoku, dotarłem do odpowiednich drzwi. Zapukałem, ponieważ nie chciałem wchodzić zupełnie bez uprzedzenia. Usłyszałem odpowiedź „wejdź”, ale nie był to głos ani Jacka, ani Jeremiasza. Pomyślałem, że syna może w ogóle nie być w środku. Otworzyłem drzwi.