Sara przeszła przez wejście do małego, lokalnego klubu i zatrzymała się na chwilę, aby oczy przywykły do przyciemnionego światła. W środku było całkiem sporo ludzi, jak na wczesny piątkowy wieczór. Wstąpiła tylko na jednego drinka w drodze z pracy, ponieważ mieszkała tylko kilka ulic dalej i nie miała żadnych innych planów na wieczór.

Wnętrze było wystarczająco przytulne żeby wpaść samotnie na drinka, ale również wystarczająco przestronne żeby spędzić w nim wieczór z kilkoma przyjaciółmi. Parkiet zapewniał miejsce do tańczenia, a klubowa kapela grała zarówno klasyki, jak i nowe hity.

Sara przeskanowała wzrokiem znajome pomieszczenie. Wokół parkietu ułożono stoliki mieszczące dwie lub cztery osoby, a bar rozciągał się wzdłuż przeciwległej ściany. Widząc wolny stołek przy jego blacie, udała się w tamtym kierunku. W momencie, w którym dotarła na miejsce i chciała usiąść, poczuła dłoń chwytającą ją za łokieć.

– Sara? Tak myślałem, że to ty.

Odwróciła się w stronę przystojnej twarzy o ciemnych, błyszczących oczach. Przyjrzała się jej przez moment w zamyśleniu, próbując przyporządkować ją do sytuacji.

– To ja, Jacek. Wiesz, mąż Basi.

– Oczywiście, Jacku. Wydawało mi się, że wyglądasz znajomo. Co tutaj robisz? Czy jesteś tu z Basią?

Kobieta, o której mowa, była współpracowniczką Sary. Obydwie pracowały w jednej z największych kancelarii w mieście, jako asystentki prawne. Sara poznała przelotnie Jacka i widziała go kilka razy, kiedy odwiedzał Basię w biurze albo zabierał ją na lunch. Jeśli dobrze pamiętała, wydawało jej się że Basia opowiadała jej, że był właścicielem małej agencji nieruchomości. Zawsze wypowiadała się o nim w superlatywach i sprawiała wrażenie że świetnie sobie radzą, zarówno finansowo jak i prywatnie.

– Tak… siedzi tam. – odpowiedział, wskazując na mały stolik w kącie sali.

Sara spojrzała w tamtym kierunku i zobaczyła machającą do nich, uśmiechniętą Basię.

– Jesteś tutaj sama?

– Tak, – potwierdziła – zatrzymałam się tylko na szybkiego drinka w drodze do domu.

– Jeśli nie masz innych planów, dołącz proszę do nas.

– Nie chciałabym wam przeszkadzać… – zawahała się myśląc, że Jacek zaprasza ją jedynie z grzeczności.

– Nonsens, – zaprzeczył – Basia zawsze wypowiada się o tobie z dużym szacunkiem. Wiem, że chciałaby, żebyś się do nas przyłączyła. Byłaby wręcz urażona, jeśli nie udałoby mi się ciebie przekonać.

– Dobrze, skoro sprawa tak wygląda… Właściwie, bardzo chętnie do was dołączę. Wspólne spędzenie czasu poza biurem to miła odmiana. Ja również bardzo lubię towarzystwo Basi.

– Wspaniale, wszystko ustalone. – Jacek ujął ją za łokieć i odprowadził do stolika.

Kiedy usiadła, Basia ujęła delikatnie jej dłoń i powiedziała, że bardzo się cieszy że zgodziła się spędzić z nimi czas. Nagle wzmocniła uścisk ręki i z wyrazem zdziwienia na twarzy odwróciła się w stronę Jacka.

– Czy wszystko w porządku? – zapytała zdumiona Sara.

– Tak, tak. Oczywiście. – odpowiedziała Basia, wycofując rękę. – Przepraszam, wszystko jest w porządku.

Mówiąc te słowa, wbiła wzrok w blat, a po chwili popatrzyła na powrót na koleżankę, jakby nic się nie stało.

„ To było dziwne”, pomyślała Sara. Od tego momentu Basia zachowywała się już normalnie, więc nie zastanawiała się nad tym dłużej.

Jacek przywołał kelnerkę i zamówił drinki oraz przekąski. Rozmawiali ze sobą na różne tematy i z czasem stopniowo poznawali się lepiej. Cieszyli się swoim towarzystwem, śmiejąc się i opowiadając anegdoty. Kobiety świetnie się bawiły, zmieniając się na parkiecie i tańcząc z Jackiem W gruncie rzeczy, czas upływał im bardzo miło. Sara uważała, że mężczyzna jest bardzo uroczy, i to w bardzo naturalny sposób. Wcale nie tak jak ci, którzy sprawiali pozory luźnego podejścia, będąc w rzeczywistości spiętymi i nerwowymi. On i Basia byli bardzo zakochani w sobie. Jego opinie na różne tematy zawsze były bardzo interesujące, ale nie przechwalał się wiedzą. Słuchał uważnie tego, co inni mieli do powiedzenia. Sara cieszyła się, że wieczór świetnie się toczy i że właśnie zawiązuje przyjaźń poza środowiskiem pracy. Tak jak przeczuwała, bardzo polubiła Basię i uważała, że może się między nimi zbudować silna więź.

Zauważyła też, że od czasu do czasu Basia wydaje się być zdekoncentrowana. Jej oczy spoglądały w przestrzeń, wbijała wzrok w blat stolika, zaciskała palce na siedzeniu i niekiedy zagryzała wargi. Takie zachowanie było dziwne, ponieważ Basia którą znała z biura nie była tak ruchliwa i niespokojna, tylko raczej cicha i stonowana. Podczas tych epizodów Jacek obejmował ją ramieniem i gładził dłonią. Zawsze uśmiechał się szeroko, oczy mu błyszczały, a czasem wyraźnie było widać że dobrze się bawi z tego powodu. Kiedy tylko moment przemijał, Basia wracała do normalnego zachowania. Sara pomyślała, że to wynik kilku kolejek drinków, które mieli za sobą, i nie przejmowała się tym.

W pewnym momencie Basia nachyliła się do Jacka i wyszeptała coś w ucho. Na jego twarzy pojawiło się zdumienie, po czym uśmiechnął się szeroko i spojrzał na Sarę.

– Co? – zapytała. – Co się dzieje? Czy wszystko jest w porządku? – powiedziała zaniepokojona.

– Nie nie, wszystko gra. – zapewniła ją Basia. Odwróciła się do Jacka i Sara usłyszała, jak szepcze:

– No dalej, Jacek, zgódź się…

– Naprawdę wygodnie mi się siedzi i nie chce mi się wstawać. – odpowiedział jej, usiłując wyglądać stanowczo, ale nie potrafiąc pohamować uśmiechu. – Co byś powiedziała na kolejnego drinka, kochanie? – zapytał, chichocząc.

– Nie wierzę, że mi to robisz! – niemal wykrzyczała rozdrażniona Basia, z wyrazem desperacji na twarzy.

– Co tu się dzieje? – Sara wtrąciła się w zdanie. Nie miała pojęcia w co się pakuje i wiedziała że to nie jej sprawa, ale jakimś sposobem nie mogła się powstrzymać, żeby nie bronić swojej koleżanki.

Jacek nachylił się nad stolikiem, żeby być bliżej Sary, kiedy usłyszała że Basia szepcze:

– Nie, Jacek, nie rób tego.

W zamian za to, popatrzył jej w oczy i powiedział:

– Basia ma mały problem. Musi iść do toalety, ale potrzebuje pomocy. Nie miałabyś nic przeciwko, żeby iść z nią? – po czym uśmiechnął się i oparł o krzesło.

Sara była całkowicie zdezorientowana. Patrzyła na uśmiechniętego Jacka i Basię, wściekle zarumienioną i wbijającą wzrok w dłonie, które ściskały z całej siły brzegi stolika.

– Myślę, że nie ma sprawy. – zwróciła się do kobiety, położyła dłoń na jej i dodała łagodnie:

– Oczywiście, że ci pomogę kiedy tylko jest taka potrzeba. Nie ma problemu.

Sara nie mogła sobie wyobrazić, jaka może być skala problemu i dlaczego Jacek ma wszystko gdzieś.

– O, super. Jestem naprawdę wdzięczna. – wymamrotała Basia, wstając z krzesła, biorąc ją za rękę i prowadząc w stronę toalety.

– Sara, zaczekaj na sekundkę. Masz… będziesz tego potrzebować. – zawołał Jacek, kiedy się oddaliły. Z tymi słowami wręczył jej mały, złoty klucz. Spojrzała na niego zaintrygowana.

– Do czego on służy?

– Zobaczysz… – powiedział Jacek, kręcąc głową.

Wzięła klucz i pospieszyła za Basią, czekającą w wejściu do korytarza prowadzącego do toalet. Stąpała z nogi na nogę, wiercąc się nerwowo.

W damskiej toalecie były dwie kabiny. Jedna o standardowej wielkości, a druga większa, przystosowana dla osób niepełnosprawnych. Obydwie stały puste, a Basia otworzyła drzwi do tej większej. Sara właśnie miała powiedzieć, że zaczeka na zewnątrz w razie potrzeby, kiedy koleżanka wciągnęła ją za ramię i zamknęła za nimi zatrzask.

– Umm okej, albo po prostu od razu wejdę z tobą do środka. – powiedziała Sara, czując się niepewnie z plecami przyciśniętymi do drzwiczek. Nie miała pojęcia, czego może się spodziewać. Z tego co wiedziała, Basia nigdy wcześniej nie miała problemu z korzystaniem z łazienki w pracy, więc pomyślała że może po prostu nie chciała być sama. I po co do cholery był jej ten klucz?

Basia podciągnęła brzegi spódniczki, dzięki czemu ozdobne końcówki pończoch stały się widoczne. Sara skierowała wzrok na sufit, ściany, podłogę, wszędzie byle tylko nie na nią. Kobieta wydawała się niewzruszona obnażaniem przed współpracowniczką.

– Dał ci klucz? – zapytała, łapiąc oddech.

– Tak. – Sara wyciągnęła rękę, aby wręczyć go Basi.

– Musisz to zrobić za mnie.

Sara zmusiła się, żeby na nią spojrzeć. Oczy rozszerzyły jej się ze zdziwienia. Basia stała przed nią ze spódniczką podciągniętą wokół talii, obnażając dolną połowę ciała i obserwując wyraz twarzy Sary.

– Co ty do cholery masz na sobie?! – zapytała, niezdolna do odwrócenia wzroku.

Basia nie nosiła żadnej bielizny, a zamiast niej miała na sobie coś, co przypominało stringi. Dwa cienkie, skórzane paski biegły do tyłu wzdłuż smukłych, ale zaokrąglonych bioder. Spotykały się na środku płaskiego brzucha w kształt litery V. Na samym dole kolejny cienki pasek znikał pomiędzy nogami. Przylegał ciasno do ciała co sprawiało, że wargi sromowe oplatały go, rozchylone lekko na boki. Sara zauważyła, że wzgórek łonowy jest ogolony na gładko, a wargi wyglądały na intensywnie nabrzmiałe. Przełknęła ślinę zdając sobie sprawę, że ten widok powoduje specyficzne uczucie w dole jej brzucha.

Pochyliła się, żeby się dokładniej przyjrzeć. Nie mogła uwierzyć, na co tak właściwie patrzy. Mały obiekt z dwoma klipsami otaczał łechtaczkę Basi. Z zabawki zwisał cieniutki drucik, przytwierdzający ją do skórzanych stringów.

– Co to jest? – zapytała, spoglądając na niemożliwy do rozszyfrowania wyraz twarzy Basi.

– To jest motyl, wibrator. Działa poprzez zdalne sterowanie pilotem. – powiedziała, po czym uśmiechnęła się nieśmiało i niegrzecznie zarazem. – Jacek ma go przy sobie.

Sara potrzebowała chwili, żeby zebrać myśli i zdać sobie sprawę co tak naprawdę oznaczają jej słowa. Spojrzała na Basię, rozumiejąc powód jej wcześniejszego „dziwnego” zachowania.

– I dlaczego miałam przyjść tu z tobą? – zapytała, ponieważ brakowało jej ostatniego elementu układanki.

– Koniecznie muszę skorzystać z toalety, a nie jestem w stanie poradzić sobie sama z otwieraniem urządzenia kluczykiem. Mogłabyś mi pomóc?

Sara roześmiała się głośno, potakując. Ulżyło jej, że nowa przyjaciółka nie ma żadnych poważnych problemów zdrowotnych, jak zaczynała sądzić po jej wcześniejszym zachowaniu.

– Powiedz mi tylko, jak mam się do tego zabrać.

O autorze