Monika wyjrzała przez okno. Robert siedział teraz zgarbiony nad zepsutą kosiarką i spojrzał w górę, w stronę znajomego dźwięku tylnego silnika starego VW Beetle wjeżdżającego na podjazd Soni. Monika poprawiła swój widok z okna, żeby zobaczyć najlepszą przyjaciółkę Soni za kierownicą. „Hej, Madzia!” Krzyknęła Sonia. Magdalena Maj, lub Madzia, jak była znana całej swojej rodzinie i przyjaciołom (i Madzia Maratonka w niektórych kręgach), była posągową blondynką, wojewódzką mistrzynią lekkoatletyki, ratownikiem, gwiazdą drużyny lacrosse, prymusem, molem książkowym i trochę ekscentryczną dziewczyną. Nie wyglądała na sportowca i nie wyglądała na kujona. Madzia wyglądała jak czeska supermodelka, typ dziewczyny, którą można zobaczyć na Instagramie, modelując strój kąpielowy za 600 zł na pokładzie jachtu u wybrzeży Chorwacji. Była, jednym słowem, oszałamiająca.
Robert wyglądał jak jeleń w świetle reflektorów, gdy Madzia wyszła z Garbusa, od niechcenia zrzucając swoich wędrowców po mostku jej idealnego, małego nosa na stoku narciarskim, odsłaniając swoje przeszywające, stalowe, niebieskie oczy. – Co słychać, Soniuś? – wrzasnęła. Gdyby ledwo mógł zachować spokój przed Sonią, gdy kręciła się po podwórku, byłby skazany na to, że praktycznie zerwał gumkę w spodenkach, kiedy obie były teraz obecne. Monika poczuła, jak jej skóra robi się cieplejsza, gdy na karku lekko poczuła mrowienie, jej cipka teraz ociekała. Ponownie sięgnęła w dół pod spódnicę i zaczęła bardzo powoli pocierać łechtaczkę małymi, precyzyjnymi kółkami. Monika odetchnęła głęboko i wyjrzała przez okno.
– Jesteś spocona – powiedziała Sonia, gdy Madzia wyszła na patio. „Właśnie zrobiłam 10-kilometrowy bieg w terenie. Zbyt gorąco na to pieprzone gówno. Czy mogę wskoczyć pod twój prysznic?” Odpowiedziała Madzia. “Absolutnie. W takim razie chodźmy!” powiedziała Sonia. Madzia miała na sobie szorty i buty do biegania. Jej gładka, kremowa skóra lśniła w słońcu, kiedy spuszczała stos wybielonych słońcem loków z czubka głowy, a koniec jej długiej grzywy lądował prawie w talii. Odpięła spodenki wyścigowe od góry, odsłaniając małe, ale jędrnecycki. Jej sutki mocno stykały się z materiałem jej bluzki. Robert ponownie pochylił się nad kosiarką i prawie przewrócił się, gdy Maddie podskakiwała w górę i w dół na palcach stóp, a następnie pochylił się całkowicie, aby rozciągnąć jej stonowane łydki i ścięgna podkolanowe. Klucz, który trzymał, uderzył o korpus kosiarki i obie dziewczyny spojrzały na niego.
„Potrzebujesz pomocy, szefie?” – zapytała Madzia. Robert przez chwilę oniemiał, po czym skinął głową, wstał i lekko rozłożył ramiona, dając znak, że zrezygnował z naprawy. Monika wpatrywała się we trójkę, jej rytm nieco się poprawił, jej oddech stał się szybszy, a jej cipka była z minuty na minutę coraz bardziej mokra. Sonia i Madzia podbiegły, żeby zbadać sytuację. Robert wymamrotał coś, czego Monika nie mogła zrozumieć. Madzia powiedziała: „Jestem studentem inżynierii, myślę, że mogę to rozgryźć”, wyciągając telefon i wślizgując się na krzesło, krzyżując jedną ze swoich długich, stonowanych nóg nad drugą i wypuszczając westchnienie.
„Idziesz jutro na jogę?” Madzia zapytała Sonię. “Tak. W zeszłym tygodniu nauczyłam się nowej pozy. Sprawdź to – odpowiedziała Sonia. Ustawiła się na trawie obok kosiarki, z przedramionami mocno osadzonymi przed nią, jedną nogą uniesioną wysoko za nią, palcami u nóg skierowanymi w niebo. Bluzka Sonii zacisnęła się na jej piersi. Robert spojrzał na nią i zobaczył, jak jej pierś faluje, a jej gigantyczne cycki kołyszą się pod nią; jej ciemna mahoniowa otoczka wyraźnie widoczna pod wciąż mokrą koszulą, duże sutki prawie przebijające bawełnę. Robert szybko odwrócił się w stronę domu. Monika odsunęła się nieco od okna, po czym ostrożnie wyjrzała ponownie. Robert ponownie poprawił swojego kutasa, starając się ukryć podniecenie. Ruchy Moniki były teraz szybkie i wyraźne. Jedną ręką mocno pracowała łechtaczką, podczas gdy sięgała pod koszulę, a drugą energicznie poruszała sutkami. W tym momencie jej cipka tryskała.
Madzia wstała z krzesła, wyjąkała coś na temat „dwusuwu” i złapała klucz z dłoni Roberta. Podeszła do Sonii, który wciąż był w swojej pozie i delikatnie owinęła dłoń wokół jej kostki, a następnie drugą sięgnęła w dół i lekko dotknęła jej biodra. „Musisz tu tylko trochę bardziej rozciągnąć, kochanie” – powiedziała. Robert lekko kaszlnął i potarł brwi. Spływał z niego pot, a spodenki zacieśniły się wokół jego penisa. Madzia przesunęła się w stronę kosiarki, trzymając klucz w górze, gdy minęła Roberta, napotykając jego spojrzenie swoimi lodowato niebieskimi oczami, idąc powoli i pewnie z lekkim uśmieszkiem wychodzącym z jej ust.
Robert trzymał się najlepiej, jak potrafił, ale dziewczyny najwyraźniej teraz się nim bawiły. Serce waliło mu w piersi, a penis nadal pulsował w spodenkach. Poczuł, jak niewielka kropla wycieku przed spermą z czubka jego penisa. Ledwo mógł powstrzymać swoje podniecenie…