Jacek i ja byliśmy swoimi pierwszymi chłopakami. Miałem dziewiętnaście lat i nadal mieszkałem w domu z rodzicami, studiując na lokalnym uniwersytecie. Jacek miał osiemnaście lat i pracował jako kelner w restauracji. Chciał zarobić trochę pieniędzy, żeby wyjechać w kilkumiesięczną podróż zanim pójdzie na studia. Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy w barze, nie mogłem oderwać od niego wzroku. Nigdy nie widziałem kogoś tak przystojnego. Jego twarz była idealnie owalna, bardzo gładka i miał najsłodszy uśmiech, który sprawiał, że jego jasnoniebieskie oczy świeciły. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać, zdałem sobie sprawę, że ze mną flirtuje. Myślałem, że serce mi wyskoczy z klatki piersiowej. Pod koniec wieczoru wymieniliśmy się numerami telefonu i pocałował mnie na pożegnanie.

To było prawie rok temu. Od tamtej pory cały czas jesteśmy parą. Nie wyznaliśmy sobie jeszcze miłości, ale zdecydowanie darzę go uczuciem. No i seks jest oszałamiający. Od początku byliśmy bardzo otwarci w łóżku, ale ja zazwyczaj byłem na górze, a on na dole. Zanim się poznaliśmy, tylko kilka razy uprawiał seks. Był trochę nieśmiały i powiedział, że za bardzo go to boli, żeby było przyjemnie. Przez długi czas po prostu masowaliśmy i ssaliśmy na wzajem swoje kutasy. Ale pewnego popołudnia, kiedy byliśmy naprawdę napaleni, przewróciłem go w łóżku na brzuch i zacząłem lizać jego ciasną dziurkę, a on jęczał i błagał, żebym go wziął. Najpierw robiliśmy to powoli, ale potem rozluźnił się, więc pieprzyłem go coraz mocniej, aż spuścił się na łóżko w tej samej chwili, w której ja wystrzeliłem w niego. Od tamtej pory przestaliśmy się krępować.

Obaj byliśmy młodzi, wiecznie napaleni i mieliśmy wiele fantazji erotycznych. Kiedyś Jacek przyznał, że podniecają go pierdnięcia, więc od razu włożyłem jego głowę pod kołdrę i puściłem ogromnego bąka. Ja nie miałem odwagi przyznać się do mojego największego fetyszu. Nie wiedziałem, czy kiedyś się przełamię i mu o tym powiem.

Przez całe życie uważałem, że sranie jest niesamowicie erotyczne. Zawsze, gdy myślałem o jakimś uroczym chłopcu w toalecie, od razu mi stawał. Z wiekiem było coraz bardziej intensywnie. Pamiętam, jak kiedyś w szkole nie mogłem już wytrzymać i poszedłem do toalety. Przede mną wszedł wysportowany chłopak, który strasznie mi się podobał. Byłem w  kabinie obok niego. Usiedliśmy na sedesach i sraliśmy obok siebie. Dźwięki, zapachy i dziwny dreszczyk emocji tak mnie podnieciły, że musiałem sobie tam zwalić konia. Od tamtej pory czasem wchodziłem do toalety, zamykałem się w kabinie i czekałem, aż przyjdą jacyś faceci i będą srać. Sprawiało mi to wiele przyjemności. W domu fantazjowałem o tym bez końca.

Orgazmy, które osiągałem dzięki fantazjowaniu o sraniu, były najbardziej intensywne, jakie kiedykolwiek miałem. W moich najmroczniejszych fantazjach leżałem na podłodze i służyłem jakiemuś gorącemu facetowi jako toaleta. Kucał nade mną i stawiał klocka na moją klatkę piersiową albo nawet na twarz. Kilka razy marzyłem nawet o tym, żeby tego spróbować, troszkę zjeść. Raz lub dwa, kiedy byłem wyjątkowo mocno napalony, trzymałem twarz blisko własnego gówna, które leżało na podłodze, czułem jego ciepło i wdychałem zapach, pragnąc wystawić język i posmakować go. Jednak nie udało mi się pokonać tej bariery.

Kiedy poznałem Jacka, mój fetysz prawie zniknął, jakby został uśpiony. Tak bardzo mi na nim zależało, że nie myślałem o tym. Czasami, kiedy przychodziło mi to do głowy, odpychałem tę myśl z lekkim uczuciem obrzydzenia. Niestety nie trwało to wiecznie. Pewnego popołudnia siedzieliśmy u mnie i poszedł do toalety. Gdy nie było go zbyt długo i zorientowałem się, że robi kupę, od razu mi stanął. Byłem napalony do granic moich możliwości, a poczucie winy sprawiało, że było to tylko jeszcze bardziej ekscytujące. Nie mogłem się oprzeć i poszedłem do łazienki, od razu, jak z niej wyszedł. Gdy poczułem ten zapach, miałem najtwardszą erekcję w życiu. Usiadłem na toalecie, zacząłem pocierać mojego penisa i doszedłem w kilka sekund.

Od tamtej pory skrupulatnie obserwowałem zwyczaje Jacka związane z korzystaniem z toalety. Nie wstydził się iść do kibla, ale był dość dyskretny i uprzejmy. Zwykle mówił raczej o „kibelku” niż „toalecie” i raczej o „kupie” niż „gównie”. Wchodziłem do łazienki po nim tak często, jak tylko mogłem, chociaż bardzo się starałem, żeby to nie było oczywiste. Zapach był zwykle mniej więcej taki sam, ale kiedy miał kaca, był silniejszy i bardziej nieprzyjemny.  Nie mogłem przestać się zastanawiać, jak wycierał swoje pośladki. Jego odbyt zawsze był naprawdę czysty, więc wiedziałem, że był dokładny, ale czy robił to siedząc, tak jak ja, czy też był jednym z tych chłopaków, którzy stali prosto lub kucali? I jaką konsystencję miała jego kupa? Czy pierdział, kiedy to robił?

Po jakimś czasie zacząłem o tym obsesyjnie myśleć. Ale on nie mówił o takich rzeczach i nie czułem, że mogę poruszyć ten temat bez wzbudzania w nim podejrzeń. Nie mogłem nic zrobić i po prostu zaakceptowałem, że moje pragnienie pozostanie na zawsze moim gównianym sekretem.

Jednak szczęście się do mnie uśmiechnęło. Pewnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę. Mieliśmy jechać autem jakieś trzy godziny. W pewnym momencie Jacek powiedział, żebym się zatrzymał, bo chce mu się srać. Starając się zachować spokój powiedziałem, że nie ma problemu.

– Wiem, że Cię to podnieca – powiedział nagle.

– Co? O czym mówisz? – byłem zszokowany.

– Dobrze wiesz, o czym mówię. Wiem, że kręci Cię to, jak sram. Domyślam się, że chciałbyś zobaczyć, jak to robię. Jeśli tego właśnie pragniesz, możesz ze mną teraz pójść.

– O niczym innym nie marzę od kilku miesięcy. Dawno temu się zorientowałeś? Czemu nic wcześniej nie mówiłeś?

– Dawno. Nie chciałem o tym rozmawiać, dopóki nie upewniłem się, że jestem w stanie to zaakceptować. Jesteś pewny, że chcesz to zobaczyć?

– Tak. Uwierz mi, niczego bardziej nie pragnę.

– To może Cię…

– Nie będzie mnie to brzydzić.

– Jeśli naprawdę tego chcesz, to zróbmy to.

I tym sposobem znaleźliśmy się w jednej toalecie. Jacek zdjął spodnie i usiadł na ubikacji. Jego tyłek był przepiękny.

– Chcesz, żebym uniósł pośladki, żebyś mógł to zobaczyć?

– Tak, proszę – powiedziałem błagalnym tonem.

Stanąłem obok niego i nachyliłem się, żeby mieć dobry widok. Nie licząc naszego ciężkiego, podekscytowanego oddechu był tam kompletna cisza. Spojrzał na mnie i na jego twarzy pojawił się wyraz skupienia, kiedy zaczął cisnąć. Chrząknął cicho i była to najbardziej męska rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem. Patrząc w dół, mogłem zobaczyć, jak mój kutas pulsuje, podskakując w górę i w dół, choć nawet go nie dotykałem. Gdybym to zrobił, od razu bym doszedł. Wlepiłem oczy w jego tyłek i patrzyłem, jak mała różowa dziurka zaczęła się otwierać. Znów chrząknął, tym razem z lekką nutą ulgi, a potem zobaczyłem jak jego gówno przedziera się powoli przez rozszerzający się pierścień. Pierwszy kawałek wpadł z pluskiem do wody, a z jego odbytu wystawał kolejny brązowy knutek.

Zapach zaczął łaskotać mnie w nos i poczułem wilgoć na końcu mojego penisa. Potem chrząknął jeszcze raz i trochę się naprężył, jego dziura rozszerzyła się i kolejny kawał kupy wyszedł z niego. Był gruby i gładki, a wysuwając się z niego, wydawał cudowny, oślizły dźwięk. Jego koniec oderwał się i wpadł z pluskiem do wody. Kawałek po kawałku wychodziło z niego coraz więcej gówna. Przez chwilę wyciskał ciągiem długą brązową kolumnę, która w końcu się oderwała i spadła. Oddychałem ciężko, serce mi waliło jak oszalałe.

– Wszystko ok?

– Mhm. O tak! Kurwa, to jest tak podniecające… i ten zapach!

– Podoba Ci się?! – zapytał.

Jego głos był napięty, ale delikatny. Nigdy nie widziałem czegoś tak erotycznego. Jego cudowne pośladki unosiły się nad ubikacją, wychodziło z nich piękne gówno, a jego zapach gęstniał w powietrzu wokół nas. To było niesamowicie ekscytujące.

– Cholernie mi się to podoba – powiedziałem. – Zrobisz jeszcze trochę? Proszę, wyciśnij coś jeszcze.

Kiedy mówiłem, jego dziura znów się rozszerzyła i zrobił jeszcze solidny kawałek kupy. Dołączyła do pozostałej brązowej mazi. Zauważyłem, że jego dziurka była trochę brudna, gdy znowu się zacisnęła. Odwrócił głowę, żeby na mnie spojrzeć, jego oczy rozszerzyły się, a twarz miał dość bladą. Wyglądał na przestraszonego, chociaż na jego ustach pojawił się cień uśmiechu.

– Naprawdę to lubisz, prawda? – powiedział cicho. – Dla mnie to też jest całkiem fajne. Swoją drogą naprawdę mi się chciało srać.

– O tak! Naprawdę zrobiłeś dużą kupę. Skończyłeś?

– Nie.  Zawsze robię ją na dwa albo trzy razy. O, czuję, że nadchodzi ostatnia partia.

Odwrócił się, a jego dziura znów się otworzyła i puścił głośnego bąka, po czym ponownie się zamknęła.

– Hej, to pierwszy raz, kiedy słyszę, jak pierdzisz!

W jakiś sposób usunęło to napięcie z całej sytuacji. Zachichotał nieśmiało, zaczął przeć i znów moim oczom ukazał się przepiękny widok. Jego gówno było teraz cieńsze, ale nadal solidne i gładkie i nadal wydawało ten fantastyczny dźwięk, gdy wysuwało się z jego dziury. Kawałek za kawałkiem wpadały znów do toalety. Zapach wypełnił całe pomieszczenie, wydobywając ze mnie ciche jęki.

– Och – jęknął, wyciskając ostatniego bobka. – Och, teraz skończyłem.

Rozejrzał się ponownie, napotkał moje oczy i nagle jego twarz wykrzywiła się w szerokim uśmiechu. Wyciągnął rękę po moją dłoń.

– To było wspaniałe – powiedziałem, łapiąc go za rękę.  – Czy mógłbym ci teraz wytrzeć tyłek? Jak zwykle to robisz?

– Na siedząco. Po prostu przesuwam się trochę do przodu i wychylam się w bok. Dokładnie tak samo jak Ty.

– Skąd wiesz, jak ja to robię?!

– Nie do końca wiem. Ale na pewno robisz to na siedząco, widziałem Twoje stopy przez szparę w drzwiach.

– Ha ha, tak, wycieram się, siedząc. To podaj mi papier.

Uświadomiłem sobie, że moje ręce trzęsą się tak samo jak jego, kiedy dotknąłem go pierwszym kawałkiem papieru toaletowego. Pisnął cicho, kiedy przeciągnąłem go przez jego dziurkę.

– Och! To bardzo miłe. Zrób to jeszcze raz!

Nie był zbyt brudny, a na papierze pojawiały się tylko lekkie, małe smugi, ale nie przestawałem. Wycieranie jego tyłka w ten sposób było niezwykle intymne, a po jego cichych jękach i westchnieniach mogłem stwierdzić, że mu się to podoba. W końcu sięgnąłem po ostatni kawałek papieru i po raz ostatni przetarłem jego czystą już dziurkę.

– To wszystko – szepnąłem. – Zrobione.

Spojrzał na mnie i opadł na sedes. Popatrzył między nogami na swojego ogromnego klocka i potem znowu na mnie.

– Czy to… podobało Ci się to? – zapytał łagodnie.

– O tak!  Jacek, Twoje gówno jest piękne! A ja naprawdę muszę teraz dojść.

Przysunąłem się do niego i prawie jednocześnie złapaliśmy swoje kutasy i zaczęliśmy je energicznie pocierać. Jego oddech stawał się coraz cięższy, jego twarz wykrzywiła się, a potem nagle krzyknął i wystrzelił swoją lepką białą spermę, a sekundę lub dwie później ja też doszedłem. W końcu byłem całkowicie usatysfakcjonowany. Naprawdę kochałem tego faceta.