Auto jadące za nami głośno zatrąbiło i obie podskoczyłyśmy w siedzeniach. Światła najwidoczniej już jakiś czas temu zmieniły się na zielone. Wyrwano nas z naszej chwili.
– Cholera. – wymamrotałam i wcisnęłam pedał gazu zbyt mocno, dzięki czemu auto ruszyło w podskokach.
Roześmiałyśmy się niezręcznie z mojej głupoty i wjechałyśmy na szkolny parking.
Nie chciałam żeby chwila w aucie się skończyła, ale obie byłyśmy praktycznie spóźnione, a ja szybko musiałam znaleźć wolne miejsce. W kącie parkingu były aż dwa.
Odwróciłam się do Alicji żeby ją pożegnać, ale ona szybko wyskoczyła z auta i bez słowa pobiegła na lekcje. Nie wiedziałam czy to dobry, czy zły znak. Unosiłam się nad siedzeniem, jakbym dryfowała. Czułam że mokra plama rozprzestrzenia się z majtek na fotel, ale nie przejmowałam się tym. Wyszłam z auta, promieniejąc ze szczęścia. Nie zauważyłam nawet, że jechało za mną auto. Obok mnie stanął nikt inny, tylko pani Lachowska.
– Niezła jazda Katarzyno, oby tak dalej! – krzyknęła przez okno kiedy przechodziłam obok, ale obchodziło mnie to.
Wieczorem weszłam do domu sama. Alicja zabrała się na trening z mamą koleżanki. Nie miała się pojawić do późnych godzin nocnych.
To był długi dzień w klasie z przebranymi dziećmi. Było kilka klaunów, postaci z bajek i innych cudów. Dobrze się bawiłam ale mało z tego pamiętałam, ponieważ myśli miałam zajęte Alicją. Nie mogłam zapomnieć o jej wzroku utkwionym w moje nogi. Z pewnością widok ją podniecił. Spędziłam cały dzień na odtwarzaniu tej scenki w głowie, pragnąc by wszystko potoczyło się inaczej, i żebyśmy mogły zostać w aucie dłużej.
W ciągu dnia zrobiłam całe kilometry na obcasach, więc pończochy były przepocone. W połączeniu z faktem że nie miałam majtek i dodatkowo nasiąknęły moimi sokami, naprawdę się zużyły. Oczko wydłużyło się w stronę kolana.
– Cholera, co jest ze mną nie tak?! – zapytałam siebie, ponieważ wszystko nagle do mnie doszło kiedy wspinałam się po schodach na górę.
Kusiłam własną, 16- letnią córkę. A jej się to podobało! To było złe na wielu poziomach. Boże, co sprawiło że postanowiłam że to dobry pomysł? Czego oczekiwałam? Że mnie pocałuje? Że będziemy się obmacywać w aucie? Przecież to moje dziecko! Mimo to… podobało jej się. Jej dłoń była tak blisko mojej…
– NIE! – krzyknęłam do nikogo, dochodząc na pierwsze piętro.
Nic nie było tego warte. Nie mogłam poświęcić własnej córki. Byłam zboczeńcem i nie miałam prawa pogwałcać jej niewinności w ten sposób. Niespodziewana ochota naszła mnie znikąd, ale obiecałam sobie, że nie zareaguję. Kiedy Alicja wróci do domu, spotkamy się jak dwie kobiety i przyznam się do złego. Powiem, że cokolwiek się stało, nie ma prawa się powtórzyć. Byłam jej matką i musiałam ją chronić.
Poszłam do garderoby i zdjęłam obcasy. Odwiesiłam również suknię, więc zostałam w pończochach. Poszłam do kosza na pranie w holu i wrzuciłam je do środka. Nie robiłam prania od jakiegoś czasu więc leżały na stercie innych ubrań. Postanowiłam, że zabiorę się za porządki kolejnego dnia.
Poszłam z powrotem do pokoju i wskoczyłam nago na łóżko. Wyłączyłam światła i zaczęłam planować co powiem Alicji. Leżąc, czułam jak opadały mi powieki. Po raz kolejny przetrwałam długi dzień a ciało było zmęczone po uganianiu się za dziećmi. Powieki stawały się coraz cięższe i cięższe…
Obudziłam się do wtóru odgłosu zamykania drzwi frontowych. Córka wróciła do domu. Cholibka, czy znowu zasnęłam? Matczyne życie z pewnością się na mnie odbijało. Czy chociaż pamiętałam jakiekolwiek oznaki zmęczenia, zanim odpłynęłam?
Potarłam zaspane oczy i zmrużyłam powieki, żeby wydawało się że śpię. Nie chciałam żeby córka widziała mnie w takim stanie. Z tego co udało mi się podejrzeć, głowa Alicji pojawiła się w przejściu. Patrzyła na mnie przez chwilę lub dwie, po czym wycofała się w korytarz, zamykając za sobą drzwi. Zostawiła tylko małą szparkę.
Co to miało znaczyć? Sprawdzała czy śpię? Dlaczego? Czy chciała mi coś powiedzieć?
Wstałam cicho w ciemności, zapałam szlafrok i włożyłam go. Zacieśniłam pasek wokół talii, upewniając się że nie wydaję żadnego dźwięku. Podeszłam na palcach do szpary w drzwiach i spojrzałam przez nią, próbując się zorientować co i gdzie robiła Alicja. To co zobaczyłam, wprowadziło mnie w szok.
Córka stała pośrodku korytarza w swoim kostiumie cheerleaderki, z moimi pończochami w dłoniach. Tymi samymi, którymi ją kusiłam, i które nosiłam cały dzień. Podniosła je z góry prania. Widziałam jak patrzy w stronę drzwi, ale nie zauważyła mnie przez szparę. Zmięła je w kulkę, podniosła do twarzy i… zaciągnęła się ich zapachem.