W sobotę Henryk wniósł do nowego mieszkania ostatnie pudło z przeprowadzki. Wytarł pot z czoła i rozciągnął plecy po dotarciu na dwunaste piętro, pomimo pomocy starej windy.

Wcisnął wszystkie swoje rzeczy do małego mieszkania przy ruchliwej ulicy, a wszystko po to żeby uciec od swojego byłego współlokatora. Musiał zmienić mieszkanie, bo tamten koleś nie dawał mu żyć. Od teraz jego życie mogło być spokojne, ciche i bezpieczne. Henryk będzie znał każdą osobę która przekroczy próg, zamiast znajdywać kolejnych nieprzytomnych nieznajomych ludzi w okolicach kanapy w salonie.

Tej samej nocy, czyli pierwszej nocy w nowym miejscu, miał koszmar. Współlokator walił mu do drzwi, kopał w ścianę, przecisnął się przez okno, a potem trzaskał drzwiczkami szafek w kuchni. Pomimo próśb i gróźb Henryka, nie przestawał.

Chłopak obudził się, ciężko dysząc. Próbował poukładać sobie wszystko w głowie. Przecież mieszkał już w swoim mieszkaniu i nie był zależny od tamtego faceta. Na szczęście mieszkanie było ciche i puste, a cały ten hałas to był tylko sen. Henryk nienawidził tego, że współlokator potrafił mu uprzykrzać życie nawet na odległość.

Rozejrzał się po pokoju, zaniepokojony tym co słyszał przez sen. Nagle rozległ się stukot.

– Co do…?! – powiedział na głos.

Wiedział że nikogo nie mogło być w środku, ale mimo to się zaniepokoił. Przeszedł się po mieszkaniu w poszukiwaniu źródła dźwięku. Ślady doprowadziły go do szafy w sypialni. Okazało się, że stukanie niosło się rurą która był ukryta w jej wnętrzu.

Następnego dnia tę samą rurę oglądał już hydraulik. Stwierdził, że wszystko z nią w porządku, a stukanie może być efektem rozszerzania się i zwężania rury pod wpływem wody płynącej w środku. Poza tym, budynek miał ponad 80 lat, więc mogło się w nim kryć wiele usterek.

– Czy można to jakoś naprawić? – zapytał Henryk.

– Mogę wymienić ten odcinek na nowy, żeby rura nie pękła. Tylko tyle.

– Proszę zrobić cokolwiek. Jeśli się nie uda, to chcę odzyskać kaucję i się stąd wynieść. To mnie doprowadzi do szału!

Hydraulik zmarszczył czoło i potarł brodę, jakby miał coś na myśli.

– To jest mieszkanie 12B, prawda?

– Tak. – odparł zdziwiony Henryk, zaniepokojony tym że hydraulik coś skojarzył.

– Ostatni lokatorzy, małżeństwo które dopiero co się wyniosło, powiedzieli że dwukrotne stukanie w rurę powinno załagodzić problem, przynajmniej na chwilę. Chodzi o takie zwykłe pukanie, jak do drzwi. Ponoć to działało, ale nie chcieli wyjaśnić dlaczego. Ja też nie potrafię tego wyjaśnić. To wszystko, co mogę dla pana zrobić.

– Zastukać dwa razy żeby przestało stukać trzy razy? To brzmi dziwnie.

– Wiem, ale stare budynki kryją w sobie wiele niewyjaśnionych tajemnic. Nie wytłumaczy ci tego ani budowlaniec, ani ksiądz.

Hydraulik zarzucił sobie na ramię torbę z narzędziami.

– To właśnie takie miejsca są powodem powstawania opowieści o duchach. Gdybym mógł kupić ten budynek, to przerobiłbym go na dom strachów. Straszyłbym ludzi opowieściami które tu słyszałem, a z których żadna nie ma wyjaśnienia.

Mężczyzna stuknął dwukrotnie w rurę i powiedział że to powinno załatwić sprawę na jakiś czas. Henryk skrzyżował ręce na piersi, sceptyczny co do całej sytuacji.

– Dam temu miesiąc. Jeśli stukanie nie ustanie, to zrywam umowę najmu. I żądam całej kaucji z powrotem!

Hydraulik wzruszył ramionami.

– Musi pan to powiedzieć zarządcy. Ja tu tylko naprawiam rzeczy. Ja nie jestem od tego całego „załatwiania formalności”.

Przez kolejnych kilka dni Henryk nie słyszał żadnego stukania w rurze. W mieszkaniu było cicho. Okazało się że całkiem nieźle wypoczywał, nie będąc nękanym przez byłego współlokatora, ani przez żadną inne dziwactwa. Jego szczęki się rozluźniły, a na twarzy pojawiał się uśmiech. Nie zgrzytał już zębami ze stresu ani złości.

Pewnej nocy, kiedy leżał sobie wygodnie na łóżku i oglądał telewizję, usłyszał stukanie. Natychmiast zamknął oczy i głęboko odetchnął, żeby przegonić frustrację.

– Pogódź się z tym. – powiedział do siebie – To już takie miejsce…

Seria trzech stuknięć, a potem pauza. Trzy stuknięcia, pauza. I tak w kółko.

W końcu chłopak wyskoczył z łózka.

– Nie zniosę tego!

Złapał za kij baseballowy który miał ukryty w pokoju i, zgrzytając zębami., uderzył kilka razy jego końcem w sufit. Ten rodzaj hałasu przyniósł mu w tym momencie pewną ulgę. Na tynku pojawiły się małe pęknięcia od siły uderzeń. Kilka kawałków nawet się oderwało i spadło mu na włosy. Henryk wiedział że jego trzaski nie załatwią ani problemu rury, ani starości budynku. Po prostu chciał dać upust emocjom, wyżywając się na samym mieszkaniu.

Oddychał ciężko z powodu siły jaką włożył w uderzenia. Położył się na łóżku i przykrył głowę poduszką. Przez kilka minut nie słyszał stukania w rurze. Zamiast niego, rozległo się pukanie do drzwi. Zaniepokojony, włożył szybko spodenki i t-shirt.

Spojrzał przez wizjer i zobaczył za drzwiami ładną kobietę. Była wysoka i szczupła. Miała kręcone blond włosy, opadające na długi płaszcz.

Henryk otworzył drzwi.

– Hej, coś się stało?

– Minęło bardzo dużo czasu od kiedy ostatnio pukałeś. – powiedziała.

Kobieta z pewnością siebie prześliznęła się pomiędzy nim a framugą do środka mieszkania. Jej szmaragdowe oczy przeszywały go na wylot, a lawendowy zapach omamiał. Henryk spróbował opanować swój oszołomiony umysł i zapytał:

– Jest pani pewna że to właściwe mieszkanie? To…

– 12B. – odparła nagle – Tak, wiem dokładnie gdzie jestem.

Przeszła się kilka kroków po pokoju, a potem zatrzymała i spojrzała mu w oczy.

– Nie sądzę żeby pani wiedziała. Dopiero co się wprowadziłem. Mam na imię Henryk.

Kobieta zignorowała jego komentarz.

– Próbowałam zwrócić twoją uwagę od wielu miesięcy. Zawsze dostawałam w odpowiedzi dwa stuknięcia w rurę. Dzisiaj się poddałeś.

Henryk podrapał się po tyle głowy, z której spadło kilka szczątków tynku. Nagle zatrzymał się w bezruchu.

– Chwila! – powiedział, wskazując palcem w sufit, jakby na coś wpadł – Już chyba wiem o co chodzi. Niedawno wyprowadziło się stąd małżeństwo. Tak, to ich pani szuka. Przepraszam za pomyłkę, miałem ciężką noc. Właściwie, muszę…

Chłopak ruszył w stronę drzwi, oferując jej gestem grzeczne wyprowadzenie z mieszkania. Kobieta zignorowała jego sugestię.

– Bardzo tego chciałam. Ty zwodziłeś mnie tak długo, a w końcu odmówiłeś. Doprowadzasz mnie do szaleństwa.

Henryk puścił klamkę drzwi.

– Jakiego „tego”?!

– Tego. – odparła, wskazując na siebie, a potem na niego – Nas.

– Nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy. Kim jesteś?

Uciszyła go, przykładając mu palec do ust.

– Proszę cię. Zadajesz zbyt wiele pytań. Znamy się od dawna, i już wystarczająco długo mi odmawiasz. Dziś to się zmieni.

Kobieta zrobiła kilka kroków w tył i uniosła dłonie w których trzymała dwa końce pasa podtrzymującego długi płaszcz na jej talii. Pociągnęła za nie, a płaszcz się otworzył. Była naga pod spodem.

– O cholera! Jesteś… – powiedział zdziwiony Henryk, robiąc krok w tył.

Nieznajoma przypadła do niego i mocno go pocałowała. Nie odrzucił jej, tylko objął ją dłońmi. Całowali się dłuższą chwilę, gdy nagle jej dłonie poruszyły się bez żadnej widocznej nieśmiałości. Henryk nie zamierzał odpuścić takiej okazji. To będzie jej wina, kiedy się zorientuje że pomyliła osoby. Złapał jej prawą pierś i zważył ją w dłoni. Potem prześledził palcami kontur jej ciała. Zatrzymał się w momencie kiedy jej dłoń wsunęła się do jego spodenek. Zimna dłoń zacisnęła się na sztywnym penisie i zaczęła go pieścić, nie zważając na mało miejsca wokół.

Henryk oderwał się od jej ust, żeby móc się w pełni cieszyć jej dotykiem.

– O tak… – syknęła – Dokładnie tego chciałam.

– Okej… – odparł Henryk – Jestem do usług.

Zanim mógł zrobić cokolwiek innego i zrekompensować jej dobroć, kobieta uklękła. Chłopak zazgrzytał zębami z niepewności. Nieznajoma złapała gumkę szortów i ściągnęła je razem z majtkami wokół kostek, jednym płynnym ruchem. Wygięła penisa palcem w bok, a ten skierował się z powrotem pomiędzy jej oczy, podrygując. Oparła go o swoje usta i poruszyła głową na boki, jakby smarowała się szminką

Henryk złapał ją za głowę i bezceremonialnie wpakował jej go do buzi. Natychmiast zaczęła go obciągać niczym wygłodniałe zwierzę. Wiedziała co robi, i była w tym świetna. Chłopak już nie czuł zażenowania sytuacją. Przytrzymał jej głowę blisko siebie i wchodził w nią rytmicznie. Zachłysnęła się i zamknęła oczy. Odsunęła się nieco, ale on nie pozwolił żeby penis opuścił jej usta. Kiedy przestała się krztusić, rozszerzyła szczęki, gotowa przyjąć jego pchnięcia. Zrobiła się cała czerwona na twarzy. Jej oczy łzawiły, a z ust kapała ślina.

Nagle chłopak się wycofał, złapał penisa w dłoń i wystrzelił spermę prosto na jej policzki. Trafił też w jej oko i blond włosy. Ostatnia kropla spadła na czerwone usta.

Kobieta zgarnęła wszystko z twarzy i rzuciła kleistą substancję na podłogę. Resztki wytarła płaszczem. Henryk chciał jej zaproponować chusteczkę, ale nie miał siły wstać z kanapy na którą opadł.

– Zapukaj znowu, proszę. – powiedziała z prostotą.

– Czekaj! Jak masz na imię?

– Nina. – odparła, po czym wyszła za drzwi.

Następnego ranka Henryk zapytał hydraulika o kobietę imieniem Nina, która mieszkała nad jego mieszkaniem.

– To jedyna rzecz którą mówiło małżeństwo, a której w ogóle nie rozumiałem. Jakaś kobieta w płaszczu błagała ich żeby ją wpuścili. Nigdy tego nie zrobili, ale złożyli kilka skarg. Może dlatego zrezygnowali z wynajmu?

– Tak, to Nina. Mieszka nade mną. Zeszła na dół kiedy uderzyłem w sufit. Kim ona jest?

– Tamto mieszkanie stoi puste. Już panu mówiłem, że jeśli kupiłbym to miejsce, to zrobiłbym z niego dom strachów. Dzieje się tu mnóstwo niewyjaśnionych rzeczy.

O autorze