– Zobaczymy, co tu jeszcze się kryje. – powiedział, po czym wcisnął dwa palce do mojego tyłka, zaraz za ostatnią chusteczką.

Okazało się że nie zadowolił się dwoma, trzema ani czterema palcami. Chciałam powiedzieć wszystkim że on naprawdę wbijał mi palce w prostnicę i ten pseudo żart wcale nie był żadną sztuczką, ale jedyne co wydukałam to niezrozumiałe bablanie. Wszystko przez to, że wujek jeszcze nie skończył. Jedyne co mogłam robić, to rozszerzyć pośladki i mieć nadzieję że będzie trochę mniej bolało. 

– Czuję tam coś metalowego. Może to zegarek? Nosisz zegarki? – zapytał wujka Stefana.

– Może chciałbyś go wyjąć, skoro twoja ręka jeszcze nigdy nie była w małej brzoskwince?

– Mój Rolex… Mój Rolex zniknął! – odpowiedział wujek, zadowolony nawet z bycia zaangażowanym w zniknięcie zegarka za kilkanaście tysięcy złotych.

Magik wyjął dłoń z mojego tyłka, pozostawiając go pulsującym i ziejącym. 

– Naprawdę?! Mogę to zrobić?

Nie, wujku Stefanie, co ty sobie w ogóle myślisz?! Mimo wszystko, magik uśmiechnął się i skinął głową żeby wcisnął swoje grube palce przez mój odbyt. Kiedy to robił, ja przejęłam wyjmowanie z siebie kilometrów chusteczek, żeby w końcu uwolnić gardło. 

– Dalej, on jest znacznie głębiej! – mówił magik, kiedy wujek nie dawał już rady z obrzydzenia.

W pewnym momencie sięgnął końca jelita zstępującego, zanurzony we mnie po łokieć Nic z tego, zegarka brak. Jego palce przeszukiwały mój brzuch, i żałowałam że nie mogę podnieść bluzki żeby pokazać wszystkim poruszające się wybrzuszenia pod skórą. 

– Chyba jednak się pomyliłem.

Wiedziałam jak ta sztuczka się skończy, zanim ktokolwiek inny to wiedział. Na nadgarstku wujka zmaterializował się metalowy zegarek. Zacisnęłam zęby na chusteczce żeby nie przygryźć języka, a one niemal wyrwał ze mnie z trudem swoją rękę. Dopiero wtedy zauważył na niej zegarek pokryty śluzem, i ucieszył się jak dziecko. 

– Czy ktoś jeszcze zostawił coś w tyłeczku Niny? To się robi mało śmieszne. Nie miałem jeszcze nawet czasu żeby zaprezentować prawdziwą, porządną sztuczkę. Zabawmy się w coś prostego z kartami. Nino, jeśli dasz radę pomyśleć o czymkolwiek poza penisami, pomyśl o jakiejkolwiek karcie. Obojętnie jakiej.

Dopiero co wyjęłam ostatnią chustkę z gardła i próbowałam złapać powietrze. Nie zamierzałam myśleć o żadnej cholernej karcie. 

– Okej, myśl o niej dalej. Teraz mam dla ciebie ważne pytanie, moja piękna asystentko. Wszyscy wiemy jak uwielbiasz anal, ale czy jesteś dziewicą?

Byłam, ale musiałam się zastanowić czy to właściwa odpowiedź. Matka patrzyła na mnie z uporem, więc odpowiedziałam że tak, choć obawiałam się konsekwencji. 

– Więc mogę powiedzieć z całkowitą pewnością, że najmniej prawdopodobnym miejscem na pojawienie się twojej karty byłaby TWOJA MACICA!

W trakcie dramatycznej zapowiedzi zdarł ze mnie bluzkę i mini spódniczkę, jakby był jednym wielkim odkurzaczem. Stanęłam nago przed wszystkimi i usłyszałam westchnienia. Reakcja tłumu nie była taka jak oczekiwałam, ponieważ zamiast „dzwońcie na policję”, ludzie mówili „co za wspaniałe show!”.

– Proszę czynić honory. – powiedział magik do wujka Stefana, zamiast do kogokolwiek z mniejszymi dłońmi.

Wujek zachował się o tyle miło, że użył ręki bez zegarka. Nadal, utrata dziewictwa na rzecz pięść wujka, na oczach rodziny, nie była moją wymarzoną opcją. Miałam nadzieję że to magia nie pozwalała mi na protesty, ponieważ w innym przypadku nie wybaczyłabym sobie tego. Palce wujka przedarły się przez błonę dziewiczą i znacznie rozszerzyły moją pochwę. Wyglądał jakby nosił mój srom jak bransoletkę, kiedy dotykał palcami kawałka kartonu wetkniętego w szyjkę macicy. 

Po dobrych dziesięciu minutach zabawy wyjął ze środka zakrwawioną rękę, z największym uśmiechem na twarzy jaki kiedykolwiek widziałam, trzymając w palcach królową kier. 

– Czy to twoja karta? – zapytał magik.

Skinęłam głową. Fisting wykończył mnie, i chciałam żeby to się jak najszybciej skończyło.

Siedziałam na krześle w salonie z założonymi nogami, czekając na wyjście ostatnich gości. Marzyłam o momencie w którym będę mogła pobiec do pokoju, zamknąć za sobą drzwi, i siedzieć tam na zawsze. Niestety, ten psychopata jeszcze ze mną nie skończył. 

– Fajna zabawa, co nie? Pomyślałem sobie… – powiedział, klękając przede mną – … że moglibyśmy pójść do kina w ten weekend.

Powinnam była się zgodzić. Powinnam pozwolić mu siebie wykorzystywać dopóki się nie znudzi, i  zajmie inną solenizantką. Zamiast tego, chciałam żeby jak najszybciej zniknął, i odmówiłam. 

– Cóż… I tak jesteś brzydką dziwką. Ciesz się smakiem mojej spermy w ustach do końca zasranego życia.

Pstryknął palcami, a na moim języku pojawił się żelowy płyn. W końcu musiałam go połknąć żeby w nim nie utonąć, i poczułam smak gorzkiej małży. Do środka napływała już nowa porcja, i tak się dzieje cały czas, do teraz. Zamiast śliny, mam jego spermę.  Ta-daaa! Chujowe życie.

O autorze