Marek od zawsze lubił spać pod gołym niebem. Często wyjeżdżał w plener, by tylko odetchnąć od szumu miasta w którym zwykł żyć. Tym razem postanowił udać się w nowe miejsce, które polecił mu jego bliski znajomy. Spakowany we wszystkie potrzebne mu rzeczy wsiadł do auta i z piskiem opon odjechał na swój upragniony i zasłużony odpoczynek. Jazda już trwała dwie godziny, krajobraz drastycznie się zmienił.
Wieżowce i liczne auta zostały zastąpione przez gęsty oraz ciemny las. Wokół leśnej drogi, którą obecnie się poruszał, jego oczom ukazała się niemal dziewicza natura. Czuł magię tego miejsca oraz spokój, który wręcz otaczał go zewsząd. Kiedy dotarł na wcześniej wskazaną mu polanę, nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Miejsce wyglądało na bardzo odosobnione, miejscami było pokryte wielorakimi kwiatami oraz krzewami. Na środku znajdowało się niewielkie jezioro z wręcz krystaliczną wodą. Marek był w stanie nawet zauważyć ryby, które tam żyły. Zabrał się od razu do stawiania namiotu. Jako, że to nie był jego pierwszy raz, to po chwili wszystko było gotowe.
Resztę dnia spędził na badaniu okolicy i szukania drewna na ognisko. Kiedy zrobiło się ciemno usiadł przed namiotem i patrzył, jak we wcześniej przygotowanym palenisku wesoło pali się ogień. Mężczyzna poczuł jak jego powieki stają się ciężkie i po chwili zasnął snem bardzo głębokim, do którego nigdy nie przywykł.
W tym samym jezioro zaczęło rzucać niebieską poświatę, jakby źródło światła które pojawiło się gdzieś w jego głębinach zbliżało się do powierzchni . Blask stawał się coraz jaśniejszy, a z głębin zaczęły przebijać się głosy.
Piękna pieśń wybrzmiewała coraz głośniej, budząc mężczyznę. Marek nie wiedział co się dzieje, jezioro rzucało teraz niemal oślepiający blask. Przymrużył oczy i zobaczył kontur głowy oraz tułów kobiety. Zerwał się na nogi i zasłaniając ręką oczy powoli zbliżał się do jeziora. Istota, którą zobaczył zaczęła śpiewać, tym razem jej głos nie był przytłumiony i Marek czuł jak echem odbija się w jego głowie najwspanialsza pieśń, jaką kiedykolwiek miał okazję usłyszeć.
Nie był w stanie jej do niczego porównać, zdawała się nienaturalna, nieludzka. Nie. Nie mogła być śpiewana przez człowieka, była zbyt piękna oraz smutna. Czuł jak do jego oczu napływają łzy. Mimo to dalej kroczył przed siebie, aż stał po kolana w chłodnej wodzie.
Istota zbliżyła się do niego, a właściwie podpłynęła, ponieważ zamiast nóg miała duży rybi ogon, pokryty srebrnymi łuskami, które odbijały światło wydobywające się z jeziora. Wszedł głębiej bez cienia wątpliwości. Kobieta była na tyle blisko, że oparła swoje chude oraz delikatne dłonie na jego klatce piersiowej.
Rozpięła mu koszulę, a następnie przylgnęła do niego, powodując na jego skórze dreszcze, ponieważ była chłodna jak woda, która ich otaczała. Jej obfite piersi teraz przylegały bezpośrednio do jego tułowia. Czuł jak jej sutki twardnieją. Nie wiedząc co zrobić delikatnie ją objął. Chciał by była jak najbliżej niego. Syrena podniosła głowę i chwyciła jego twarz w dłonie, składając na jego ustach namiętny pocałunek.
Mężczyzna odwzajemnił pocałunek, unosząc ją drugą ręką lekko ponad wodę. Owinęła się wokół niego swoim ogonem i całowali się tak przez chwilę. Jej pocałunki pachniały naturą i smakowały jak najwspanialszy narkotyk. Marek nie potrafił przestać, czuł jak jego podniecenie rośnie kiedy patrzył na istotę.
Była naprawdę piękną kobietą. Jej długie blond włosy przylgnęły do jej pleców, twarz o delikatnych rysach patrzyła na niego z nieznaną mu czułością. Chwycił ją za pierś, na co wydała delikatny oraz zmysłowy jęk. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Nagle syrena odepchnęła go i zniknęła w głębinach. Po chwili znowu usłyszał śpiew, a ona wynurzyła się tylko tym razem na samym środku jeziora.
Bez chwili namysłu, Marek podpłynął do niej niemal w szaleńczej desperacji. Kiedy znalazł się obok niej, ona uśmiechnęła się zadziornie, po czym chwyciła go za rękę. Następnie pociągnęła go w dół z taką siłą, że nie był w stanie się jej oprzeć. Wypełnił go strach, kiedy powierzchnia jeziora oddalała się coraz bardziej, a jego płuca płonęły wręcz z braku życiodajnego tlenu. Po chwili stracił przytomność. Kiedy się ocknął znajdował się w podwodnej jaskini. Leżał na mokrych oraz śliskich kamieniach, co poskutkowało tym, że kiedy próbował wstać to ześlizgnął się do wody z głośnym pluskiem.
Nagle wokół niego rozległy się przeróżne kobiece śmiechy. Rozejrzał się wokół i nie kryjąc zdziwienia oraz strachu, zauważył że pływa wokół niego co najmniej z pięć kobiet – syren. Poczuł jak go dotykają pod wodą. Ich dotyk był delikatny, pojawiał się z różnych stron, przez co Marek nie wiedział skąd nadejdzie kolejny. Czuł jak jego członek jest twardy, mimo dezorientacji w jakiej się znajdował. Po chwili na jego penisie zacisnęła się ręka, powodując że zapomniał jak się pływa. Jednak z tyłu przylgnęła do niego syrena łapiąc go za ramiona i pomagając unieść się na wodzie. Nachyliła się do jego ucha i ugryzła go delikatnie.
Ręka na jego członku zaczęła się poruszać rytmicznie i po chwili doszedł w wodzie. Znowu rozległy się śmiechy. Spróbował się wyrwać, jednak kobieta, która go trzymała, również posiadała niezwykłą siłę. Wszystko wyglądało jakby bawiły się z nim. Dotykały go w czułe miejsca. Ich ogony ocierały się o niego, powodując niesamowite doznania.
Jedna z nich zaczęła dotykać jego tyłu i napierać palcem na jego otwór. Zaczął się szamotać, jednak poczuł że inna włożyła jego penisa do ust i ssała. Wydawało się, że miała dłuższy język niż ludzie i owijała się nim wokół jego członka. Włożyła go głęboko w gardło i coraz energiczniej pracowała na dole.
Tej z tyłu udało się włożyć palca i również zaczęła nim poruszać. Od przodu pojawiła się kolejna, już bardziej mu znajoma syrena. Znowu złączyli się w namiętnym pocałunku. Marek nie pamiętał ile razy doszedł. Czuł się jak zabawka w ich rękach.
Śmiały się, szczypały go oraz ciągnęły. Sprawdzały go, testowały i śmiały się z jego każdej bardziej wyraźnej reakcji. Jedna z nich zanuciła piękną melodię i nagle wszystkie syreny oprócz niej czmychnęły w głębiny. Jasnowłosa wyskoczyła na kamienie i skinęła na niego palcem. Mężczyzna podpłynął i również wyszedł na brzeg.
Kobieta przyciągnęła go, znajdował się teraz nad nią opierając się na rękach. Podziwiał jej niemal świecącą skórę. Pocałował ją po szyi, a następnie zszedł niżej przygryzając delikatnie jej piersi. Całując schodził coraz niżej, aż w końcu dotarł do jej łona, które znajdowało się na granicy, gdzie jej skóra przeobrażała się w rybi ogon. Ucałował jej wzgórek i wsadził w nią język.
Kobieta wygięła się i machnęła ogonem, rozpryskując wodę wokoło. Mężczyzna po chwili chwycił za swojego członka i wszedł w nią. W środku ku jemu zdziwieniu była ciepła, wręcz gorąca oraz niezwykle ciasna. Jej wewnętrzne ściany oplotły się wokół jego penisa, przez co prawie nie doszedł.
Zacisnął zęby i zaczął z trudem wykonywać pchnięcia. Przy każdym piękna syrena wydawała jęk, przez który dostawał ciarek na plecach. Całe jej ciało, jej głos, włosy, wszystko to sprawiało, że zastanawiał się czy nie dojdzie od samego patrzenia na nią. Oplotła ręce wokół jego szyi i pocałowała go, gdy w tym czasie przyśpieszał coraz bardziej. Jęki oraz głośne westchnienia rozlegały się po całej jaskini i wracały niczym echo.
Marek czuł jak już się zbliża, kobieta również była już blisko. Wykonał ostatnie pchnięcie, wchodząc jak najgłębiej i wypełnił ją całą swoją spermą. Syrena wygięła się w łuk i z okrzykiem również zaczęła szczytować. Było to tak zmysłowe, że mężczyzna z nadmiaru podniecenia oraz doznań znowu zemdlał.
Kiedy się ocknął znajdował się w mokrych ubraniach na brzegu jeziora. Zdezorientowany, rozejrzał się. Zza drzew nieśmiało wychylało się słońce, zwiastując świt. Westchnął głośno, narzekając na swoją głupotę i to, że prawdopodobnie lunatykował w nocy.
Wszystko co przeżył uznał jako sen, jednak kiedy ściągnął mokrą koszulę, zobaczył ślady ugryzień rozciągające się na jego całej klatce piersiowej. Przełknął głośno ślinę i spojrzał na spokojną taflę jeziora. W oddali zobaczył posturę bardzo dużej ryby, która gdy tylko ją zauważył zniknęła w otchłani głębin.