– Nigdy więcej nie wypowiadaj tego słowa – powiedziała, w pełni świadoma tego co się dzieje w jej zakamarkach – Jesteś teraz jednym z nas. Jesteś czarodziejem-wampirem.
Wyjąłem z niej penisa i odetchnąłem. Tak bardzo się spociliśmy, że ziemia pod nami była mokra. Nie spodziewałbym się przeżycia niczego takiego przez całe swoje życie. Nie rozumiałem o czym kobieta do mnie mówiła, ale to nie było ważne. W tamtej chwili byłem w ekstazie. Rozejrzałem się, a wszyscy byli zajęci seksem. To istna sabatowa orgia, zresztą bardzo fajna.
Wypiliśmy później całe zgromadzone wino które zauważyłem wcześniej przy ołtarzu, i zjedliśmy krwiste mięso. Cała zabawa trwała godzinami, ale nagle straciłem przytomność.
Kiedy się ocuciłem, okazało się że wszyscy zniknęli. Ognisko, człowiek-kozioł, naga kobieta, członkowie zgromadzenia i, co najgorsze, Marta. Byłem całkiem sam na cmentarzu.
Spojrzałem po sobie i zorientowałem się, że miałem na sobie te same ubrania w których wyszedłem na miasto. W pierwszej chwili pomyślałem, że wszystko mi się przyśniło. Po kilku sekundach zadumy zdałem sobie sprawę, że jednak nie. Choć to nie wydawało się możliwe, cały wieczór naprawdę miał miejsce.
Wstałem z ziemi i oddaliłem się do bramy cmentarza. Była prawie piąta rano i nie potrafiłem sobie przypomnieć co się działo przez większość wieczoru. Pamiętałem że byłem w Marcie, i to dwa razy, w jej domu. Co z piciem krwi i człowiekiem-kozłem? Postanowiłem, że powinienem wrócić do domu i odpocząć. Później, wieczorem, mógłbym ponownie wyjść na miasto, spróbować spotkać piękną dziewczynę. Potrzebowałem zapewnienia, że nie jestem szalony.
Poszedłem w stronę miasta, próbując znaleźć najbliższy postój taksówek. Dziwnym trafem, nieopodal czekała jedna z nich, jak gdyby specjalnie dla mnie. Wsiadłem do środka, podałem kierowcy adres, a on zawiózł mnie do domu bez słowa protestu.
Była ósma wieczorem, więc nadszedł czas na mój powrót do knajpy. Wyszedłem z domu z nadzieją na powtórkę z magicznej nocy. Zbliżając się do baru, zacząłem czuć zawroty głowy. Wszedłem do środka, dokładnie tak jak zrobiłem to zaledwie 24h wcześniej. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem dokładnie tych samych ludzi, co wczoraj.
Czułem potrzebę zaliczenia naprawdę seksownej panienki. Właśnie wróciłem z Bliskiego Wschodu i nie zaznałem seksualnego spełnienia od wielu tygodni. Chętne kobiety są pilnowane przez swoich braci, ojców i mężów, a prostytutki są jeszcze trudniejsze do spotkania, z powodu islamistycznej natury Iraku. Tej nocy chciałem jednak zupełnie odpuścić konwenanse. Podszedłem do baru, gdzie siedziała Ona, w krótkiej czarnej sukience z rozcięciem i w wysokich obcasach na platformach. Sączyła mojego ulubionego drinka i odwróciła głowę w moją stronę. Jej oczy pasowały idealnie do czerwonych włosów. Podszedłem bliżej, żeby się przywitać.
– Hej! Mam na imię… – zacząłem, ale nie dane mi było skończyć zdania.
– Łukasz!
– Tak, racja. – zgodziłem się, nie wiedząc dokładnie czemu – A ty jesteś Marta, prawda?
– Zgadza się. Jesteś gotowy?
Nie miałem pojęcia dlaczego o to zapytała, ale coś kazało mi się z nią zgodzić. Spojrzałem na jej nogi i poczułem wzwód. Wiedziałem że muszę ją zerżnąć tej nocy i byłem gotów zgodzić się na wszystko, byle do tego doszło. Kobieta nie wydawała się śpieszyć żeby opuścić knajpę. Zamówiłem piwo i po chwili kulturalnej rozmowy położyłem dłoń na jej udzie. Było ciepłe i delikatne, lecz jędrne.
– Lubisz dotykać mnie w ten sposób? – zapytała całkiem naturalnie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, ale zaryzykowałem.
– Bardzo. Chciałbym cię lepiej poznać, wręcz dogłębnie.
Nie mam pojęcia dlaczego to powiedziałem, przecież to nawet nie brzmi jak moje słowa. Nagle, w ciągu sekundy, znaleźliśmy się w toalecie. Zdejmowała ze mnie spodnie, a ja ssałem jej sutki. Złapała mojego penisa, który był twardy jak stal i miał bardzo wrażliwą końcówkę. Wepchnąłem go w jej usta. Zaczęła mnie mocno ssać i poczułem ruch płynu w środku miednicy. Zatrzymałem go, żeby móc się cieszyć chwilą jak najdłużej. Penis niemal wybuchnął, gdy zajmowałem się pieszczeniem jej piersi. Usiadłem na desce klozetowej, a Marta stanęła na mnie okrakiem, żebym mógł w nią wejść. To było to, ostateczna ekstaza. Orgazm nadszedł szybko i był tak silny, że całe moje ciało zatrzęsło się z rozkoszy. Już prawie wyjąłem członka na zewnątrz, gdy poczułem ugryzienie w szyję. Krzyknąłem i poczułem się, jakbym ponownie dochodził. Penis znowu sterczał i wystrzeliwał jeszcze więcej spermy niż za pierwszym razem. To było euforyczne uczucie. Natychmiast nachyliłem się i ugryzłem kobietę, nie wiedząc po co. Zrobiłem to automatycznie, jakbym robił to przez całe życie.
Nagle uderzył mnie fakt, że w zasadzie nic już nie było takie samo. Cała moja pamięć wróciła. Stałem się czarodziejem-wampirem i byłem z tego dumny. Mógłbym nawet przemienić kogoś innego, jeśli bym tylko chciał.
Gdy wróciliśmy do baru, czekał już na nas barman.
– Podobało ci się, Łukaszu? – powiedział.
Po głosie, rozpoznałem w nim człowieka-kozła. W rzeczywistości był bardzo przystojny i również nie wydawał się mieć określonego wieku. Być może był trzydziesto-, a może czterdziestolatkiem. W każdym razie, jeszcze się nie przyzwyczaiłem do nowego życia i nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Zdecydowałem więc powiedzieć mu grzecznie:
– Jasne, że tak. Nie życzyłbym sobie niczego innego. Chciałbyś dołączyć do nas, i napić się z nami drinka?
– Bardzo miło z twojej strony. – powiedział i wyjął dla nas butelkę szampana spod lady – Pijemy na mój koszt. Jestem właścicielem tego baru. Jesteś nowym członkiem rodziny, więc masz wolny wstęp do wszystkich naszych miejsc zgromadzeń, sabatu i orgii. Proszę, wypij za naszą rodzinę.
– Witaj wśród nas, Łukaszu! – dodała Marta, po czym pocałowała mnie w usta. Barman podszedł do nas i wznieśliśmy toast, a razem z nami zrobił to cały bar. Chłonąłem uczucie bycia innym, zmienionym poprzez seksualne doświadczenia popchnięte do granic możliwości. Pozostało zadać jedno ostatnie pytanie: kim był Łukasz?