Im więcej rozmyślała nam tymi rzeczami, tym bardziej się podniecała. A co jeśli Luiza leżała na podłodze i oplotła Darka nogami tak jak w akademiku? Jeśli by tu była, to czy usłyszałaby ponownie obsceniczne mlaskanie penisa nurkującego w jej mokrą cipkę? Gdzie byłyby jego usta? Całowałby ją, jej szyję, jej piersi? Mógłby zsuwać się pocałunkami w dół, drażniąc najwrażliwsze miejsca… Czy skończyłby w środku? Czy stękałby podczas orgazmu? Czy sperma wypłynęłaby ze środka kiedy Luiza wracała do auta?
Może coś wyciekło dokładnie w tym miejscu w którym stała teraz.
Po długim wyczekiwaniu, wsunęła w siebie palec i natychmiast go podkuliła. To było za wiele. W pewnym momencie oparła się o ścianę, ale teraz zaczęła zsuwać się po niej, dopóki nie uderzyła tyłkiem o posadzkę, z plecami przypartymi do ściany. Już nie musiała się skupiać na utrzymywaniu równowagi, więc mogła jedynie cichutko jęczeć kiedy dotykała opuszkiem wewnętrznych ścian. Zdrowy rozsądek opuścił ją podczas masturbacji. Siedziała na trawie, na małej przestrzeni zaraz obok gargulca. On zaś obserwował ją świecącymi, żółtymi oczami.
Zajęło jej to chwilę, ale zorientowała się: GARGULEC OBSERWOWAŁ JĄ ŻÓŁTYMI, ŚWIECĄCYMI OCZAMI.
Dziewczyna wyciągnęła gwałtownie rękę ze spodni i krzyknęła, ale jedną rękę miała owiniętą wokół kolan. Gargulec sięgnął w jej stronę i złapał ją, a Aga oniemiała ze strachu. Nie była w stanie się bronić. Nie mogła uciec. Czułą się, jakby to ona była z kamienia, a jej swoboda ruchów należała teraz do kreatury.
Kiedy gargulec wstał i w pełni się wyprostował, okazało się że jest wysokim mężczyzną. Aga była w szoku. Wcześniej wyglądał na bardzo małego, ale pozycja skulonego niczym piłka ukryła prawdziwe rozmiary potwora. Postanowił ukazać się w prawdziwej formie, razem ze swoim, jak się okazało, dziwnym powykręcanym penisem w pełnej erekcji. Odstawał od brzucha i wydawał się być twardy jak skała, pomimo materiału z jakiego był wykonany. Gargulec popatrzał dziewczynie w oczy. Świeciły tak jasno, że jej wzrok przywykł do ich światła zamiast nikłej księżycowej poświaty. Dzięki temu otoczenie ukryło się w ciemności, a ona była uwięziona w przestrzeni stworzonej dla nich przez gargulca.
Wokół nie było nic innego, tylko on, ona i kamienie; posadzka na której leżała i głaz na którym on wcześniej siedział. Poczuła kolejny dotyk, kiedy zerwał z niej wcześniej rozpięte szorty, jednym płynnym ruchem. Wilgoć, którą sobie rozprowadziła tam na dole, momentalnie ochłodziła się dzięki nocnej bryzie. Nastąpił kolejny dotyk, którego nie mogła przyporządkować ani do dłoni, ani do szponów. Potwór położył penisa na jej brzuchu, a unieruchomiona Aga nie mogła zareagować, kiedy powoli i ociężale zsunął go w dół.
Spodziewała się że będzie szorstki jak beton albo kostka brukowa, ale ku jej uldze, pomimo dziwnego kształtu, w dotyku przypominał bardziej gładki kamyk z rzeki. Spiralne skręty biegnące wzdłuż niego wygładziły się i stanowiły tylko lekko wybrzuszone linie, rozmieszczone regularnie na całej długości prącia. W głowie dziewczyny zaświtała absurdalna myśl, że ktokolwiek je rzeźbił, zrobił fantastyczną robotę. Rzeczywiście, prącie wydawało się demoniczne na pierwszy rzut oka. W obecnej sytuacji, nie było wiadomo po której stronie barykady jest jego właściciel.
Gargulec zawisł nad nią i pchnął płasko na ziemię. Złapał ją za piersi (dzięki bogu dłonią, a nie szponami) dla stabilizacji, pochylił się, a Aga poczuła chłód kamienia pomiędzy nogami. Wrażenie się spotęgowało, kiedy wyciągnął resztki ciepła z jej wilgoci. Zimny szok sprawił że westchnęła z dyskomfortem zanim potwór w ogóle w nią wszedł.
I wtedy, zanim się zorientowała, znalazł się w środku. Co prawda nie wbił się w nią gwałtowanie, ale jego pchnięcie było silne, płynne i bezlitosne. Wielki penis utorował sobie drogę do wewnątrz. Aga poczuła się nagle pełna, ponieważ pozostałości niedawnej masturbacji pozwoliły kreaturze na całkowite zagłębienie za pierwszym razem.
Stęknęła, kiedy kamienny tors gargulca obił się o jej wzgórek, pogrążając w niej penisa aż do podstawy. Rozciągnął ją i, gdyby była w stanie w pełni wokalizować, krzyczałaby z tego powodu bardziej niż z bólu. Cokolwiek się działo, jakaś magia sprawiła że mogła wydawać z siebie jedynie ciche pomruki, już od pierwszego dotyku gargulca.
Kiedy w nią wszedł, wygiął plecy i zbliżył do niej swoje oczy. W akcie buntu, dziewczyna unikała kontaktu wzrokowego i patrzała poza potworem, w ciemną otchłań. W końcu znalazła jasny obiekt na którym mogła się skupić, i zauważyła że księżyc przybrał głęboką, czerwoną barwę…