Jola właśnie podpisała dokumenty rozwodowe. W tej samej chwili czuła smutek i znaczną ulgę. Jej, obecnie już, były mąż, coraz bardziej nią manipulował. Jego umiejętności panowania nad emocjami zdawały się zanikać i za każdym razem, gdy był wściekły lub wpadał w depresyjny nastrój, obwiniał o to ją. Jakby to jej zadaniem była ochrona go przed wszelkimi złymi emocjami. Przez jakiś czas próbowała, ale nie możliwe było przewidzenie tego, co go zdenerwuje.

Mogły to być różne wydarzenia, których nie sposób uniknąć w życiu codziennym, na przykład: ktoś zaparkował na jego miejscu parkingowym lub naczynia nie zostały jeszcze umyte albo mogło być wręcz odwrotnie – zdenerwował się, ponieważ ona pozmywała już naczynia i nie mógł teraz znaleźć swojego ulubionego kubka. Choć znajdował się szafce z kubkami, czyli dokładnie tam, gdzie powinien być i znalezienie go nie powinno przysporzyć mu trudności.

Na szczęście było już po wszystkim. Chociaż wciąż pozostały w niej jeszcze szczątki miłości do niego i bolało ją, gdy wychodził z sądu, nawet się nie oglądając. Wiedziała, że potrzebuje teraz dużo czasu i sił, aby do siebie dojść, musiała przejść żałobę po swoim małżeństwie. Wiedziała, że musi sobie to wszystko dobrze poukładać w głowie, zanim będzie mogła zacząć kolejny związek, a nie chciała z tym zwlekać. Chciała szybko wrócić do żywych, chciała czuć się seksowna i kochana, chciała czuć się podziwiana, chciała uśmierzyć ból i pustkę. Na początek wystarczyłby jej kutasem wypełniający jej cipkę.

Była dopiero druga po południu, ale mimo to poszła do pubu i zamówiła sobie piwo. Napisała do kilku koleżanek, ale były jeszcze w pracy, chciały do niej dołączyć później. Usiadła sama przy stoliku i po prostu bawiła się przez chwilę z podstawkami pod kufle.

– Wszystko w porządku? – zwróciła się do niej kobieta, która przechodziła obok jej stolika. Wyglądała na jakieś 30 lat, włosy miała pofarbowane na kruczoczarną czerń, a na ramionach widoczne były tatuaże.

– Tak, dziękuję – powiedziała Jola.

– Na pewno? – kobieta schyliła głowę. – Nie chcę być niegrzeczna, ale wygląda Pani na kogoś, kto próbuje alkoholem złagodzić ból, a proszę mi wierzyć, to tak nie działa. To może jedynie doprowadzić do uzależnienia i…

– Mam to gdzieś – przerwała jej Jola. – Nie potrzebuję psychologicznej gadki, potrzebuję tylko przyjaciela.

– Mogę być Twoją przyjaciółką – powiedziała kobieta. Usiadła obok Joli i przysunęła się bliżej. Były tak blisko, że ich uda się dotykały.

– No… Dobrze… – wyjąkała Jola.

– Nawiasem mówiąc, jestem Ania. Choć moi rodzice nazwali mnie Aneta, ale Ania brzmi lepiej, prawda?

– Jak wolisz.

– Co się stało? Dlaczego chcesz się znieczulić?

– Nie chcę. Ja po prostu świętuję – odpowiedziała Jola. – Właśnie podpisałam dokumenty rozwodowe.

Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła, ale wyciągnęła papiery z torby i pokazała je tej dziwnej kobiecie.

– To by było na tyle… – Jola wzruszyła ramionami mówiąc to.

– Oj, kochana – powiedziała Ania. Położyła dłoń na udzie Joli i powoli głaskała ją w górę i w dół, jakby próbowała ją uspokoić i pocieszyć. – I co teraz? – zapytała. – Co będzie dalej?

– Póki co to mi wystarczy – powiedziała, podnosząc szklankę piwa. Ania zaczęła się śmiać.

– Rozumiem.  Właściwie, mam coś jeszcze lepszego. Poszperała w torebce i potajemnie, pod stołem pokazała jej małą butelkę.

– Krople do oczu? – zapytała Jola.

– To Kizomina – wyszeptała.

– Nigdy nie słyszałam o czymś takim.

– Wystarczy tylko kilka kropli, a będziesz… – zrobiła zeza i wysunęła język z ust. – Zapomnisz o wszystkim, nawet o zdradzie.

– Mój mąż mnie nie zdradził.

– Chcesz trochę?

– Przed chwilą ostrzegałaś mnie przed uzależnieniem od alkoholu, a teraz próbujesz mi wcisnąć narkotyki? – Jola była zagubiona. Ania wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się bezczelnie.

 – Chcesz spróbować, czy nie? Twoja decyzja –zapytała.

– Co to w ogóle jest? Czy to jest niebezpieczne? Czy to uzależnia? – zapytała Jola. Ania zaczęła się śmiać i potrząsnęła głową.

– Zabija mniej szarych komórek w mózgu i jest mniej uzależniająca niż alkohol – odpowiedziała. – Jest jednak zdecydowanie silniejsza, wystarczy kilka kropli, a poczujesz się jak… Trudno to wytłumaczyć… Chyba musisz przeżyć to sama.

Przez chwilę Jola patrzyła na butelkę kropli do oczu. Wiedziała doskonale, że przyjmowanie narkotyków od nieznajomych w barze było beznadziejnym pomysłem, ale wiedziała, że zawsze miała autodestrukcyjne zapędy i nie mogła powiedzieć, że nigdy wcześniej nie brała narkotyków. Jako nastolatka i na początku tak zwanej dorosłości, zanim wyszła za mąż, eksperymentowała z różnymi substancjami. Poczuła, że znowu chce być tą dziewczyną, tą wolna, młodą ślicznotką, mającą całe życie przed sobą.

– Dobra. Niech będzie – powiedziała. – Co mam zrobić?

Ania spojrzała w kierunku baru.

– Otwórz usta! – powiedziała.

Jola natychmiast wykonała polecenie, a Ania otworzyła buteleczkę, przechyliła ją nad jej ustami i kilka kropel leku kapnęło na język. To było obrzydliwe, smakowało dziwnie gorzko i jednocześnie wyjątkowo słono. Dreszcz przebiegł jej po całym ciele i szybko przepłukała usta kolejnym łykiem piwa.

O autorze