Samochód parkuje na podjeździe. Brzęk kluczy w drzwiach. Odgłos butów na twardym drewnie. Gwałtownie podniosła wzrok znad swojego ostatniego obrazu, z szeroko otwartymi oczami. „Tatuś wrócił!” – szepnęła do siebie. Bez wahania odepchnęła mocno krzesło, prawie przewracając przy tym wodę z farbą. Szybko znalazła się w drzwiach sypialni. Siedziała prosto i dumnie na piętach, ramiona do tyłu, a głowa pochylona. Jej oczy wpatrywały się w podłogę przed sobą, a dłonie spoczywały lekko na udach, skierowane ku niebu. W jej opuszczonym spojrzeniu pojawiła się para brązowych butów, skórzanych i wytartych.
„Witam w domu, Panie!”
Nad nią rozległ się podmuch powietrza, a Pan wydał z siebie chichot. Sięgnął w dół, delikatnie pieszcząc jej policzek, po czym przechylił jej podbródek, przyciągając jej wzrok do siebie. Jego kciuk przesunął się po rozmazanej akwareli na jej policzku, z uśmiechem na ustach. „Co mam z tobą zrobić, bałaganiaro?”
Pochylił się i złożył pocałunek na jej czole, po czym wyprostował się i przeszedł obok niej, zdejmując już swoje robocze ubranie. Pozostała tam, gdzie siedziała, z zaróżowionymi policzkami. Choć bardzo się starała, nigdy nie mogła uniknąć pobrudzenia się farbą pod koniec projektu, a tatuś zawsze lubił się z nią drażnić. Jej Pan wszedł do łazienki, wrzucając swoje brudne ubrania do kosza przed włączeniem ciepłej wody. Usłyszała skrzypienie kranu nad swoim ramieniem, a następnie chlupot wody na kamiennych kafelkach.
„Możesz wstać” – powiedział chłodno zza drzwi łazienki, gdzie stał w samych slipkach. „Chodź tutaj.”
Poderwała się na nogi, podniecenie wzięło górę nad gracją i rzuciła się mu na spotkanie, padając z powrotem na kolana u jego stóp. Tym razem skrzyżowała ręce za plecami, wypinając klatkę piersiową do przodu i spojrzała na niego, by spotkać jego bladozielone oczy. Uśmiechnął się ponownie.
„Grzeczna dziewczynka…” – powiedział spokojnie. „Ładnie wykonujesz polecenia, księżniczko”.
Znowu się zarumieniła, tym razem z dumy. Pochwała przeszyła jej kręgosłup prądem. Kolejny chichot, tym razem przeplatany złośliwością.
„Będziemy musieli popracować nad twoją samokontrolą – ale to może być zadanie na później.” Półgroźba zawisła w powietrzu między nimi. Uwielbiał widzieć ją w takim stanie. Słodkie słówka, odrobina degradacji i odpowiedni ton były często wszystkim, czego potrzebował, aby zostawić ją ze szklistymi szerokimi oczami, lekko rozchylonymi ustami, a jeśli dobrze rozegrał swoje karty, czasami mógł obserwować, jak jego mała podwładna drży w oczekiwaniu.
„Zbierz ubrania tatusia, ręcznik i wróć do mnie. Idź już.” Patrzył, jak się podnosi, chłonąc każdy jej centymetr. Rozkoszował się kołysaniem jej bioder i sprężystością jej kroku, pożerając wzrokiem miejsca, w których odsłonięta była jej miękka skóra. Gdy jego zabawka opuściła pokój, wypuściła włosy ze spinki, sprawiając, że fale brązowych włosów spłynęły kaskadą po jej plecach. Nie pragnął niczego więcej, jak tylko wplątać palce w te kosmyki, by móc skorzystać z jej gardła. Myśl, która sprawiła, że jego już twardy kutas zadrgał na brzuchu. Uwolnił się od materiału, odrzucił majtki na bok i owinął dłoń luźno wokół swojego trzonu, pracując powoli, leniwie. Po chwili jego podwładna wróciła do niego z uśmiechem na twarzy.
„Moja mała dziewczynka, zawsze gotowa, by uczynić tatusia dumnym” – pomyślał.
Usiadła przed nim na piętach, wyciągając ręce ze złożonym ręcznikiem i czystym strojem. Widział, jak bardzo walczyła o utrzymanie kontaktu wzrokowego, jej głodne oczy wielokrotnie spoglądały na miejsce, w którym się dotykał, zanim ponownie spotkały się z jego oczami. Zwolnił uścisk i podniósł starannie złożony ręcznik, odwracając się i kładąc go na blacie, po czym pochylił się blisko jej twarzy. Zapach jego potu, wody kolońskiej i podniecenia ogarnął ją. To upajający zapach, który sprawił, że jej głowa była pełna nieczystych myśli.
„Maluj dalej, mój mały Picasso – ale kiedy woda się wyłączy, spodziewam się zobaczyć cię z powrotem w tym miejscu, gotową mnie wysuszyć. Zrozumiano?”
„Tak, Panie. Kocham cię, tatusiu.”
Sięgnął w dół i wsunął dłoń w jej włosy, delikatnie przesuwając paznokciami po jej skórze głowy. „Mmm, a tatuś kocha ciebie, dziewczynko”.
Ponownie pocałował ją w czoło, potem w czubek nosa, a na koniec przycisnął swoje usta do jej ust. Jego pocałunek był powolny i intymny, ciężki od dobrze kontrolowanego pożądania. Odpowiedziała na jego pocałunek z zapałem, nie mając żadnych pozorów samokontroli. W końcu była nowa, dopiero zaczęła szkolenie.
Zacieśnił uścisk w miejscu, gdzie jego dłoń kiedyś luźno obejmowała tył jej głowy, ściągając jej włosy w zaciśniętą pięść. Cofnęła się lekko, jęcząc cicho w jego usta. Odciągnął jej głowę dalej, jej oczy otworzyły się, a rumieniec na policzkach rozprzestrzenił się w dół jej gardła do klatki piersiowej. Jego oczy szukały jej. Zaczynała tracić zamglony wyraz oczu, zastąpiony ostrym głodem, pożądaniem i desperacją, które szybko opanowały jej organizm. Złapał dłonią jej szyję. Poczuł, jak ciężko przełyka pod jego dłonią. Bez ostrzeżenia zacieśnił uścisk. „Co dostają dobrze wychowane dziewczyny?” – zamruczał.
„Kutasa tatusia.” W jej odpowiedzi nie było wahania, a jego ton i silne dłonie przywróciły jej pożądanie. Uśmiechnął się.
„A teraz, dziewczyno… Bądź dobrą dziwką i rób, co ci każą”. Jego ton był stanowczy i nie pozostawiał wiele miejsca na kłótnie. Ponownie chwycił ręcznik, pozwalając materiałowi rozwinąć się, gdy upuścił go na jej głowę. Ręcznik zwinął się wokół jej twarzy, zasłaniając jej widok i tłumiąc dźwięk prysznica. Wiedział, że potraktowanie jej jako wieszaka na ręczniki było ostatnim bodźcem, jakiego potrzebowała, tym dotykiem degradacji, który zamknąłby ją w jej podprzestrzeni. Zadrżała pod nim, a jego działanie sprawiło, że między jej nogami rozlała się wilgoć.
Patrzyła spod ręcznika, jak stopy jej Pana obracają się i znikają z pola widzenia, słuchając, jak szklane drzwi prysznica otwierają się i zamykają. Poświęciła chwilę na opanowanie oddechu, zanim pozwoliła sobie wrócić do biurka. Niestety, nie była w stanie skupić się z powrotem na swojej sztuce. Zamiast tego skrzyżowała mocno uda i zakołysała biodrami, a materiał jej ubrania ocierał się o jej rozpalone krocze. Siedziała tam niecierpliwie, desperacko próbując zaspokoić swoją potrzebę bez naruszania zasady dotykania siebie bez pozwolenia i czekała, aż usłyszy zakręcenie wody.
Powrót tatusia do domu był jej ulubioną częścią każdego dnia.