Wreszcie doczekałam się od niego zaproszenia na drinka. Wydał dokładne instrukcje, żebym nie miała bielizny i ubrała jedynie to co mi przysłał. Zastanawiałam się o co tu chodzi, lecz jednocześnie czułam podniecenie jakiego nie czułam od dawna.
Wzięłam długą, gorącą kąpiel z dużą ilością bąbelków. Sięgnęłam pamięcią do ostatniej erotycznej przygody, przesuwając dłoń na piersi. Pociągnęłam delikatnie jednego sutka i stęknęłam pod swoim dotykiem. Powoli zsunęłam drugą rękę w dół, kontynuując zabawę. Moja skóra była miękka, a sutki takie twarde…
Bardzo potrzebowałam uwagi. Dotarłam do mokrego wzgórka i podrażniłam go. Musnęłam dziurkę, pociągnęłam za wargę i dotknęłam przelotnie łechtaczkę. Jęknęłam głośniej i zsunęłam się na dno wanny, oraz rozłożyłam nogi. Zabrałam dłoń z piersi, żeby móc jednocześnie robić sobie palcówkę i masować łechtaczkę. Czułam, jak napięcie we mnie wzrastało. Byłam coraz bliżej. Palec wsuwał się i wysuwał ze środka, masując wszystkie właściwe miejsca. Druga dłoń energiczne zajmowała się łechtaczką. Byłam naprawdę blisko końca, gdy nagle zadzwonił budzik. Przeklęłam w myślach, ale wiedziałam że powinnam się zbierać do wyjścia, ponieważ on powiedział że nie mogę się spóźnić.
Założyłam pas do pończoch i przypięłam je do niego. Przysłana sukienka była piękna. Nieco prześwitująca, ale naprawdę ładna. Włożyłam ją przez głowę i poprawiłam ułożenie na piersiach. Była opinająca i przytrzymywała je pewnie w miejscu. Miały trochę swobody, ale nie wymykały się spod kontroli. Czułam, że sutki pocierające o materiał robiły się twarde. Kiedy naciągnęłam sukienkę na biodra okazało się, że sięga zaledwie kilka centymetrów za tyłek. Nie wiedziałam, co mogłoby sprawić żebym wyglądała jeszcze bardziej seksownie.
Spojrzałam w lustro, a światło padało na mnie w taki sposób, że widziałam dokładnie wszystko przez materiał sukienki, włącznie z moją ogoloną cipką. Wiedziałam, że będę musiała uważać na oświetlone miejsca.
Podjechałam pod restaurację w momencie w którym on wszedł przez drzwi. Czekał na mnie przy stoliku. Podeszłam do niego kołysząc biodrami, a niektórzy ludzie odwracali głowy żeby na nas spojrzeć. Uśmiechnąłeś się, wiedząc że oni wszyscy chcieliby mnie przelecieć. Czułam wilgoć pomiędzy nogami na jego widok. Wyglądał wspaniale- był ogolony na gładko, dobrze ubrany, ze świeżą fryzurą. W dodatku, świetnie pachniał. Nie byłam pewna czy to jego woda kolońska…
Zaprosił mnie na miejsce zaraz obok siebie. Usiadłam, a kelner pojawił się znikąd i zebrał nasze zamówienie. Kiedy dostaliśmy drinki, powiedziałam:
– Miło cię widzieć.
On odpowiedział tym samym. Rozmawialiśmy przez chwilę, a kiedy już jadłam, wsunął mi dłoń pod spódniczkę sukienki. Położyłam dłoń na jego penisie, który okazał się być twardy jak skała. Poczułam jak cipka robi się coraz bardziej mokra. Powoli rozszerzył mi nogi i przesunął palcem wzdłuż szparki. Wyjął dłoń spod stołu i zaoferował mi, żebym siebie skosztowała. Ssałam jego palce, smakując własne ciepłe soki. Jakim cudem byłam aż tak wilgotna?! Powrócił palcem na miejsce, a ja masowałam jego penisa.
Podszedł do nas kelner, żeby sprawdzić czy wszystko u nas w porządku. W tamtym momencie byłam już całkiem czerwona na twarzy i cichutko jęczałam, czując zbliżający się orgazm. Zaczęłam napierać cipką na jego dłoń i ocierać się o nią pulsującą łechtaczką.
Wtedy wycofał rękę, oblizał palce i zabrał się za kończenie posiłku. Nie mogłam uwierzyć, że zatrzymał się kiedy byłam tak blisko końca. Cholera!
Skończyłam jeść, a on zapłacił rachunek. Miałam nadzieję że od tego momentu mogliśmy się już w pełni cieszyć wieczorem.
W drodze wspomniał, że musi zrobić jeden przystanek. Okazało się, że cel podróży znajdował się ponad 30 minut od restauracji. Zaraz obok drogi szybkiego ruchu znajdował się mały domek. Wyglądało na to że mieścił kilka mieszkań, a wokół niego stało kilka szklarni.
Kiedy wysiedliśmy z auta, zasugerował spacer po lesie żeby ułatwić nam trawienie. Uwielbiałam las, więc ochoczo się zgodziłam. Co prawda miałam wysokie obcasy, ale ścieżka wyglądała bardzo przyzwoicie.
Oboje powoli ruszyliśmy pomiędzy drzewa, trzymając się za ręce. To był naprawdę piękny wieczór na spacer, a ciepła bryza trzymała latające robactwo z dala od nas. Im dalej szliśmy, tym bardziej było ciemno i strasznie. Dotarliśmy do rozwidlenia z wielkim drzewem pośrodku. Zasugerował, żebym stanęła pod nim, a on zrobi kilka zdjęć. Zaczęłam pozować- nic wyjątkowego, pokazałam trochę skóry tu, trochę pośladka tam. Podszedł do mnie po chwili, a ja oplotłam go ramionami i spojrzałam na niego. On pochylił się, złapał moje dłonie i znienacka związał je.
– Co ty wyprawiasz?! Boję się, przestań! – powiedziałam
– Oh, ale się przestraszyłem! – odpowiedział.