Tego ranka na nie pościelonym łóżku leżały jej pomięte zużyte majtki. Były zrobione z różowej koronki i satyny, a więc praktycznie z niczego. Pomięty kawałek materiału, mały i intymny, ukrywający jej płeć. Dotknąłem ich, mając zamknięte oczy i poczułem lepką warstwę jego nasienia. Czułem, wciąż mając zamknięte oczy, co tam pozostało, ślad tego, co w niej zostawił. Jednak dotykając ich nie mogłam wytłumaczyć dlaczego do nich podeszłam. Może zobaczenie tam jego pozostałości to było za dużo? Może zobaczenie jak to błyszczy na jej koronkowej bieliźnie będzie po prostu zbyt okropne. Jest tego dużo, jest gęste i lepkie. Czuję, że mógłbym…muszę to zlizać. Możliwe że potrzebuję zrobić więcej niż nagle postanowiłem zrobić. Wciąż miałem zamknięte oczy i czułem woń jego wizyty. Możliwe że podniosę te majtki i będę je lizać aż nic z jego lepkiego nasienia na nich nie zostanie.

Karolina przespała się z Rafałem, moim szefem. Wtedy po raz pierwszy to napisałam. Ale tego ranka, mokrego i chłodnego, kiedy poranna rosa osadzała się na żywopłocie poniżej okna naszej sypialni, ciągle udawałem. Udawałem, że jest jakieś inne wytłumaczenie. Karolina pojechała razem z nim na kongres sprzedażowy.

Dlaczego miałaby nie jechać, w końcu była dyrektorem do spraw marketingu. Była w teatrze razem z nim. Nie przepadałem za ani za jednym ani za drugim. Kiedy patrzyłem na nią jak szykuje się do wyjazdu razem z nim do Amsterdamu, dostrzegłem jej drugą stronę. Subtelnie prowokowała. Nie chodziło tylko o to że jej spódniczka była nieco krótsza niż zwykle, tylko o to, że była zrobiona ze skóry i miała suwak na całej długości który zachęcał do tego, żeby za niego pociągnąć. Ubrała się dla niego naprawdę ponętnie. Każdy centymetr ten spódnicy krzyczał: „On mnie pieprzy”. Tak więc teraz już widzicie, czujecie to co ja, czyż nie?

Tutaj, w tej sypialni, kiedy wróciłem z wizyty u mojej chorej matki był trochę łatwiej patrzeć jej bieliznę. Czułem tylko zapach, nie musiałem na to patrzeć. Zadawałem kłam temu, co widziałem. To co widzę wcale nie dociera do mojego umysłu. Ilość spermy w jej majtkach zbiła mnie z tropu. Było jej tak strasznie dużo.

Przestałem na chwilę myśleć i odchyliłem głowę. Co to znaczyło!? Był niczym ogier, który zapłodni wszystko co spotka. Możliwe że jedna ejakulacja była tak obfita, że jej łono nie pomieściło takiego wytrysku. Ale zamiast tego pomyślałam, kręcąc głową, że to oznaczało coś innego. To znaczyło, że on wypieprzył ją kilka razy w naszym łożu małżeńskim.

Wziął ją pierwszy raz po ostatniej szklance brandy, a godzinę później ponownie i tak przez całą noc, budził ją i znowu to zrobili. Wyobraziłem sobie ją jak też dochodzi, jej niebieskie oczy zmrużone pod wpływem oddechu, jego usta szepczące:

– Jesteś niegrzeczna…chcesz jeszcze raz? Skarbie, jesteś nienasycona…

– Tak…ja też Ciebie chcę.

Wiem, ze by mu uległa, szeroko rozwierając nogi kiedy on wciskał się między jej uda, układając je sobie na swoich szerokich ramionach, tak, żeby mógł pieprzyć jej mokrą pizdę.

Pizda. To słowo. To brudne słówko. Kiedy podniosłem te majtki i powąchałam, je tak pomyślałem o tym stosunku. Carol miała pizdę i potrzebowała, żeby była wypełniona.

Dlatego, że ją miała, pieprzyła się jak suka. Oddawała się chętnie, pełna entuzjazmu, ponieważ ona nie tylko uległa jego pokusie, ona wręcz jej pożądała. Taka kobieta jest gotowa gardzić mężczyzną, krzywdzić i upokarzać go. Jest gotowa, żeby wykorzystać jednego mężczyznę tylko po to, żeby jeszcze bardziej rozkoszować się innym. Nie ma tam miejsca na mszę świętą, welon czy niewinny romans. Ona chce zostać wyruchana i to akceptuje. Wdycham woń jej pieprzenia, jego ciepło. On znaczy więcej niż ja, czyż nie? Jak duży dom masz, Richard? Jak szybkie jest twoje sportowe Maserati? Masz tak dużo i znaczysz tak dużo, ale czy naprawdę musiałeś tak mnie upokorzyć wkładając rolexa na nadgarstek mojej żony?

Nikt nie uwierzył, że to nagroda za dobre wyniki w sprzedaży prawda?

Nie, nikt nawet nie patrzył na to jak na biznes. Ty nosisz ten sam zapiżdżały model, co nie?!

Obiecałem sobie że tego nie zrobię. To było zbyt upokarzające. Ale wtedy, kiedy kos zaczął śpiewać w ogrodzie, polizałem tą spermę.

Wyglądała jak kasza manna. Miała właśnie taką konsystencję, bogatą, kremową i życiodajną. Ale smak był inny. Była słona, bardzo słona, a na języku pozostawał gorzki posmak. Zacząłem się zastanawiać skąd się to wzięło, ty sukinsynu. Kobieta, która przysięgała, że będzie tylko moja? A ten kremowy bałagan był w niej. Uporczywie to w nią wlewałeś, sprawiając że plecy wyginały się w łuk, paznokcie wczepiały się w naszą pościel. Wypływało to z jej ciała, kiedy naga poszła do naszej łazienki.

Nie brała prysznica. Chciała pachnieć Tobą. Siadłem na naszym małżeńskim łożu i zacząłem zlizywać spermę z jej majtek. Dokładnie je wylizałem. Było tak dużo, że wypełniało całe moje usta, aż poczułem jak bardzo lepszy ode mnie jesteś. Przełknąłem. Kiedy w końcu otworzyłem oczy, Karolina tam była. Stała w przejściu do łazienki, miała na sobie tylko w cienki jedwabny szlafrok i zegarek który jej dałeś.Wiedziałeś o tym, że ona w nim śpi? Śpi, mając go na sobie. Nawet wtedy kiedy leży obok mnie. Widziała jak przykładam usta do jej majtek, wącham je i wylizuję ślad który po sobie zostawiłeś.

Gapię się na nią, z rozwartymi ustami, odkryty i oceniany w takim momencie. To tak jakbym został przyłapany przez katechetkę na lekcji religii w rękami w spodniach. Próbuję wyczytać o czym myśli z jej twarzy ale nie potrafię, Powinien malować się na niej wstyd, że zostawiła te majtki, a ja je znalazłem. Czy nie powinny jak najszybciej znaleźć się w koszu na pranie? Nie widzę cienia wstydu na jej twarzy, nie ma tam nawet zaskoczenia. Szukam tam pogardy i obrzydzenia, które czuje gdy patrzy jak nisko upadłem Jest to tam, czyż nie? Jeśli tak, to tylko przemknęło to po jej ślicznej twarzy. Nie został po tym nawet ślad. Bez słowa, z gołymi stopami przechodzi do drugiego końca pokoju, do szafy i bierze telefon. Unosi go, celując we mnie, chcąc zrobić zdjęcie. Kiedy tak trzyma ten telefon, zdaję sobie sprawę z tego, że mnie nagrywa.

Patrzę na nią. Kiwa głową. Tak, zrób to Alan. Znów zaczynam lizać jej majtki, szukając resztek spermy która mogłaby na nich zostać.

Kiedy film był gotowy, kiedy kos w końcu przestał wyśpiewywać dźwięczną melodię. Spojrzała na swój zegarek.

– Spędzam dzień z Richardem – powiedziała spokojnym głosem.

Jej głos się nie podniósł, nie było w tej sytuacji nic nadzwyczajnego, nic o co można by się pokłócić. Ona nic nie mówi. Mógłbym zachować się teraz jak mężczyzna, zaprotestować. Ale mam w ustach jego smak. To tak jakbym miał w ustach miłość i pożądanie, ten słony i gorzki posmak.

– Czy mógłbyś wypucować mi buty kiedy się ubieram?

Zamrugałem, gapiąc się na nią. Teraz już wiemy. Oboje wiemy. Nie mogę przed nią udawać, przed Tobą, przed sobą samym, że nie wiem że ona nie jest w nim zakochana. Jeśli bym walczył, ona czekałaby aż on wygra, zrzucając mnie z piedestału, wykopując mnie i biorąc ją dla siebie. Przeprowadzi się do jego wielkiej rezydencji, a nasz dom, to miejsce, kos, niepościelone łóżko, kuchnia z meblami do wymiany przestanie istnieć. Ponownie sprawdza swój zegarek. Czeka. Wyciąga rękę żeby zabrać ode mnie majtki, jej ręka ociąga się, kiedy chwyta za materiał. Całuję jej palce. Pozwala mi na to, patrząc na mnie zaskoczona i rozbawiona. Puszczam je.

– Myślę że powinieneś poznać Richarda i powiedzieć mu że to akceptujesz. – Stwierdziła.

Pokiwałem głową.

– Miał cię oddelegować do oddziału w Warszawie, ale jeśli będziesz się grzecznie zachowywał…- Jej głos był lodowaty, a to, co mówiła chyba sprawiało jej satysfakcję.

– Tak, dziękuję. – Wyszeptałem. Głos mi się załamał, czułem rosnącą w gardle gulę.

Wstałem i poszedł szukać jej butów które miałem wypucować, chociaż pewnie i tak już były czyste.

– Tą czarną parę. – Powiedziała po namyśle. – Czółenka, dobrze?

– Tak – wymamrotałem.

Moje nozdrza czują jego zapach, jest obecny w moich ustach i moim umyśle. Naruszył całe moje jestestwo. Nie mogę nawet spojrzeć na swoją żonę bez wyobrażania sobie jak ją ode mnie zabiera.

O autorze

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.