Filip poruszył się nerwowo na swoim miejscu, podczas gdy posiedzenie Rady się przeciągało. Jako radca prawny przeszedł już wcześniej wiele takich spotkań, ale tym razem bał się ostatniego punktu porządku obrad. Na papierze była to nieszkodliwy update szefa nowej grupy pracowniczej Talent Advocating for Change (TAC), która zawierała prezentację sugerującą standardową poprawę life-work balance i traktowania pracowników. Żądania mniejszej liczby godzin, lepszej płacy, włączając pracowników w proces podejmowania decyzji i lepszą komunikację przez kierownictwo – typowe bzdury narzekających ludzi niewdzięcznych za swoje wypłaty.
Ale tą grupą kierowała Emilia Wrzesińska, sekretarka prezesa. Sześć tygodni temu Emilia bez wysiłku zmusiła Filipa do podporządkowania się jej, a następnie przekazała jego własność swojej własnej sekretarce, Sarze. Podczas codziennej sesji dyscyplinarnej Filipa 1: 1 z Sarą dwa tygodnie temu, Emilia przerwała, aby poinformować Filipa, że potrzebuje dodania tej sesji TAC do końca programu. Filip, w tym czasie przywiązany do krzesła i błagający Jej Wysokość, aby zmusić go do dojścia, gdy skręcała mu sutki i obciągała jego kutasa, słabo próbował się oprzeć.
„Nie ustalam porządku obrad” – zawołał. – Don zachowuje pełną kontrolę nad programem. Decyduje! Zażąda, żebym go usunął.
Emilia spojrzała na Sarę, która uśmiechnęła się złośliwie i powiedziała „przedłużyłeś karę o tydzień, niegrzeczny chłopcze”, po czym zdjęła ręce z jego śliskiego, pulsującego, czerwonego kutasa.
„Nie, proszę, przepraszam, zrobię co zechcesz. Proszę Bogini, pozwól mi tylko dojść” – zawołał Filip.
Emilia podeszła do niego i delikatnie uderzyła jego naprężonego kutasa pejczem leżącym na biurku.
– Dobry chłopak. Sesja wykonawcza o 16:30 – 17:30 w środę – zarządziła. – W przyszłym tygodniu załatwię ci prezentację. Najwyraźniej potrzebujesz więcej kary. Nigdy nie kłócisz się ze mną ani z żadnym ze swoich właścicieli. Po tych słowach wyszła i zamknęła drzwi. Słaby odgłos chrząknięcia podążył za nią, gdy Sara znów zaczęła go otaczać.
Don, dyrektor generalny i szef Filipa przez ostatnie 7 lat, zapytał go o to na spotkaniu przygotowawczym w zeszłym tygodniu. Chciał go usunąć, ponieważ powiedział, że to typowe bzdury. „Mają pracę i to wystarczy. Jeśli chcą podejmować decyzje, mogą założyć własne firmy” – narzekał. Filip powiedział mu, że Emilia prowadziła TAC i poprosiła o dodanie go. Brawura opuściła Dona.
– Och, tego nie wiedziałem. Rozmawiała ze mną o tej grupie teraz, kiedy to powiedziałeś. Prawdopodobnie powinienem jej pofolgować. Zawsze mogę zagrać dobrego faceta, prawda Filip? Dobry policjant, zły gliniarz – od dawna było rutyną. Don dobrze zapłacił Filipowi za to i wydawał się nieświadomy tego, że wszyscy przejrzeli tę szaradę.