Przez ostatni miesiąc mój ukochany bardzo dużo pracował, a kiedy wracał do domu, był już zbyt zmęczony, by cokolwiek zrobić. Czasami był nawet zbyt zmęczony, aby spać. Rzucał się i odwracał z boku na bok przez całą noc, próbując usnąć. Nie miał nawet siły na nasze zaplanowane zabawy. A kiedy odwołał naszą randkę, żeby wyjść z kolegami na piwo, zaczęłam się dość mocno irytować.
Postanowiłam pójść na imprezę do klubu z moimi koleżankami, skoro on wychodził z chłopakami. Nie wiedziałam, kiedy wrócę do domu, ale wiedziałem, że mu nie odpuszczę, kiedy tam dotrę. Postąpię z nim w dokładnie ten sam sposób, w jaki on postępuje ze mną, gdy źle się zachowuję. Poczułam, że moja wewnętrzna uległa staje się dominująca. Chciałam pokazać mojemu mężczyźnie, co się ze mną dzieje, kiedy on zapomina o moich potrzebach.
Aby mieć odwagę i większe możliwości, wypiłam tylko dwa drinki, a potem przerzuciłam się na napoje bezalkoholowe. Dzięki temu byłam w stanie odeprzeć spocone ręce nieznajomych, gdy próbowali mnie obmacywać na parkiecie.
Kiedy wróciłam do domu, Marcin mocno spał. Z uśmieszkiem na ustach wyciągnęłam kajdanki, które były zazwyczaj zarezerwowane dla mnie. Delikatne światło wpadało z korytarza. Złapałam jego jeden nadgarstek i przykułam go do drugiego nad jego głową, zahaczając o wezgłowie łóżka. Jego kostki przywiązałam do przeciwległych rogów, aby rozszerzyć mu nogi. Zdjęłam z niego kołdrę i zapaliłam światło. Mój ukochany był zupełnie nagi. Jak miło z jego strony, że mi wszystko ułatwił.
Obudził się i zaczął mocno mrużyć oczy w odpowiedzi na jasne światło. Zawsze spaliśmy w całkowitej ciemności. To było coś, do czego musiałam się przyzwyczaić, kiedy zamieszkaliśmy razem. Wtedy dowiedziałam się, że trudno idzie się do łazienki, gdy wijesz się na podłodze z bólu po tym, jak kopniesz stopą w ramę łóżka.
– Kochanie? Co się dzieje?
Czekałam. Chciałam, żeby zrozumiał, co się stało. Nie mogłam powstrzymać złośliwego uśmieszku, który pojawił się na mojej twarzy, gdy chciał przetrzeć oczy i zorientował się, że znalazł się w pułapce.
– Kochanie? Mówił do mnie „kochanie” tylko wtedy, gdy nie byliśmy w trybie zabawy. Kiedy byliśmy w trybie zabawy, byłam nazywana „kotkiem” lub „dziwką”, w zależności od tego, jaką rolę miałam zagrać. Dziś miałam być jednak nazwana zupełnie inaczej. „Pani”.
– Możesz zwracać się do mnie „Pani”.
Poszłam pogrzebać w pudełku z zabawkami, aby znaleźć coś, czym mogłabym dręczyć mojego partnera, coś, co przyciągnęłoby jego uwagę. Nie chciałam go skrzywdzić. Chciałam drażnić go, aż będzie drżał z pożądania, aż będzie tak spragniony, jak ja po tym miesiącu. Zaczęłam od szpicruty. Kiedy przejechałam nią po całym jego ciele, zatrzymałam się, aby podrażnić jego sutki. Przeciągnęłam ją wzdłuż jego ud, ale nie dotknęłam jego kutasa ani jaj. Jego kutas zaczął się powoli podnosić w odpowiedzi na moje działania.
– Kochanie… co się do cholery dzieje?
Denerwowała mnie jego ignorancja, więc zastygłam w bezruchu. Chciałam go uderzyć szpicrutą, ale byłoby zdecydowanie lepiej, gdybyśmy najpierw przedyskutowali zasady, zanim zacznę oficjalnie wymierzać mu karę.
– Masz nazywać mnie „Panią”. Twoje bezpieczne słowa to: „Żółty” i „Czerwony”.
Nie powiedziałabym mu, że myślałam już o odejściu, zdradzie, błaganiu i proszeniu o udzielenie mi uwagi. Znajdę sposób, żeby to jakoś rozwiązać.
– Proszę Pani, o co tu, kurwa, chodzi?
Pogarda w jego głosie była oczywista. Słyszałam, jak zęby Marcina zgrzytają, gdy wystrzelił we mnie słowami. Warknęłam na niego w odpowiedzi. Oddech Marcina był szorstki, a jego oczy trochę dzikie. Zastanawiałam się, czy był już kiedykolwiek zakuty w kajdanki – a może był i źle wspominał to doświadczenie. Tak czy inaczej, ustaliłam bezpieczne słowa, a on dokładnie wiedział, jak to działa.
– Tu – wskazałam na jego związane ręce i nogi, machając szpicrutą przed jego twarzą i mrucząc – chodzi o to, że nie ma cię w ogóle w domu i nie masz nawet czasu, żeby zaliczyć ze mną szybki numerek. – Klaps. – Tutaj chodzi o odwołanie naszej randki w jedyny wolny wieczór, tylko po to, żeby pójść na piwo ze swoimi kumplami. – Klaps. Klaps. – TUTAJ chodzi o to, żebym choć raz przejęła kontrolę nad naszym związkiem.
Jeszcze trzy razy uderzyłam go w klatkę piersiową. Klaps. Klaps. Klaps. Marcin dyszał, a jego oczy przewracały się jak u dzikiego zwierzęcia, które zostało uwięzione. Na jego klatce piersiowej pojawiły się czerwone ślady i czekałam. Chciałam się dowiedzieć, co mu chodzi po głowie. Czy ja tak wyglądałam, kiedy on mnie karał? Jak wściekłe zwierzę uwięzione w pułapce i niezdolne do uwolnienia się? Przypomniał sobie, jak znowu zacząć normalnie oddychać, a jego oczy skupiły się na mnie, gdy molestowałam szpicrutę, jakbym chciała molestować jego kutasa.
– Przepraszam. Wiem, że nie powinienem był tego odwoływać. Wiem, że powinniśmy porozmawiać. Ostatnio byłem tak wyczerpany i miałem nadzieję, że wieczorny wypad z kumplami zapewni mi porządną noc snu, żebym mógł jutro wrócić do ciebie jak nowy człowiek. Projekt zakończony. Wszystko zrobiłem zgodnie z planem. Nadzieja w jego głosie mnie nie poruszyła. Wiedziałam, że chce, żebym rozpięła kajdanki i go uwolniła. Odmówiłam. Gdyby powiedział „czerwony”, przestałabym. Zamiast pozwolić mu się wyswobodzić, uderzyłam go ponownie szpicrutą.