Ciepło między moimi nogami zaczyna narastać. Jestem tam, gdzie najbardziej lubię być – na granicy, ale nie mogę się ruszyć i nie mogę mówić. Mam ochotę jedynie odrzucić głowę do tyłu i wyć. On nie przestaje. Łzy zaczynają napływać do moich oczu.
– Nie mogę już dłużej tego znieść – szepczę, nie wiedząc, co jeszcze mogę powiedzieć. Jestem już całkowicie zdesperowana.
Jego palce przyciskają się do moich majtek. Moje ciało zaczyna drżeć. Nie potrafię nad sobą zapanować. Odsuwa rękę.
– Ciszej! – mówi kobieta za mną i ostro klepie mnie w ramię. Mam ochotę zapaść się pod ziemię. Jestem upokorzona.
– Przepraszam! – szepczę, nie rozglądając się i próbując ukryć łzę spływającą po moim policzku.
Opieram głowę na jego ramieniu, cicho płacząc. Obejmuje mnie ramieniem, a ja cierpię w bolesnej ciszy. Wychodząc, przytulam się do niego, ocierając się nieustannie o jego ciało.
– Muszę natychmiast dojść. Zaraz zwariuję – mówię.
– Wiem – mówi ze śmiechem. – Może masz ochotę na drinka? Skoczymy gdzieś?
– Nie! – piszczę.
– No trudno – odpowiada i idziemy do auta.
Po krótkiej podróży wchodzimy do jego domu. Zarzucam ręce na jego szyję i próbuję go pocałować, stając na palcach. Na szczęście zaczyna delikatnie mnie całować, podsycając mój ogień. Bierze mnie na ręce i zanosi na górę. Drżę, sparaliżowana pożądaniem. Kładzie mnie na łóżku i znowu całuje. Siedzę na nim okrakiem, przyciskając swoje ciało do jego. Wiruję, kręcę się i tańczę dla niego. Przyciskam swoją mokrą cipkę do jego krocza i poruszam nią w górę i w dół. Mam nadzieję, że nie będzie mógł mi się już dłużej opierać. Boże, to powinno być dla niego wspaniałe. To nie ma sensu, powinien zamienić się już w namiętnego kochanka, nie powinien być w stanie mi się oprzeć.
– Weź mnie! – szepczę, przyciskając dekolt do jego twarzy.
Uśmiecha się, gdy zrzucam z siebie powoli moje ubrania, aż jestem w samej bieliźnie, mojej najseksowniejszej i najdroższej bieliźnie. Rozpinam jego koszulę, gdy siedzi na łóżku, tańcząc najseksowniej, jak potrafię. Całuje mnie i zaczyna głaskać. Boże… Czy on w końcu się poddaje? Zrzucam bieliznę i wiruję na nim nago. Chwyta mnie i kładzie siłą na łóżku, a jęk wydobywa się z moich ust. Czuję przez jego spodnie erekcję. Całuje mnie mocno i zaczynam tracić zdolność trzeźwego myślenia. Gubię się w jego pocałunku, w jego dłoniach, topię się i gotuję się jednocześnie. Nagle jego palce wciskają się między moje nogi. Moje biodra zaczynają napierać na jego dłoń. Sama się stymuluję. Szaleńczo i żałośnie. Nie jestem w stanie nad sobą zapanować. Nie dbam o swój wizerunek. Miauki i jęki wyrywają się z moich ust.
– O mój Boże! – piszczę.
Jestem coraz bliżej. I bliżej. Dyszę jak dziwka. Już prawie. Już… już…
– Aaaaa! – krzyczę ze wściekłości i bezsilności, kiedy odsuwa swoją rękę. Wrzeszczę. Unieruchamia mnie w łóżku, więc nie mogę się ruszyć. Moja cipka bezradnie kapie na pościel.
– Zaczekaj – rozkazuje.
Po chwili jego ręka jest z powrotem między moimi udami. Znowu jęczę, chrząkam, miauczę. Wydaję nieludzkie dźwięki. To jest mieszanka rozkoszy i tortury. Najwspanialsza mieszanka na świecie. Natychmiast znów jestem blisko. Ta płonąca, czarna dziura przyjemności jest tuż przede mną. Krzyczę ponownie, gdy on przestaje. Moja cipka drga, zalana sokami przyjemności. Nie mogę już mówić. Dławię się. Płaczę. Moje ciało trzęsie się bezradnie, a moje oczy łzawią. Łapie moje nadgarstki i przyciska je do materaca. Próbuję go odepchnąć, ale nie mam tyle siły. Próbuję wyrwać dłonie i sama dotknąć mojej łechtaczki, ale on nie pozwala mi się ruszyć. Jest za silny, o wiele za silny. Nagle odsuwa się ode mnie i wstaje.
– Czas iść spać – mówi.
– Nie! – krzyczę.
– Powiedziałem, że idziemy spać, Saro – warczy.
Zsuwam się z łóżka i padam u jego stóp.
– Proszę, Mistrzu – błagam na kolanach.
Czołgam się, patrząc na niego.
– Proszę – jęczę rozpaczliwie.
– Nie – mówi stanowczo.
Przyciskam usta do jego dżinsów i rozpinam zamek błyskawiczny. Nic nie mówi, kiedy owijam usta wokół jego twardego kutasa. Ssę go desperacko, tak jak chcę, żeby ssał moją łechtaczkę. Gładzi moje włosy i zaczyna wydawać z siebie zadowolone pomruki przyjemności. Ssę mocniej. Wiem, że może dojść w każdej chwili. Chwyta mnie za włosy i odchyla moją głowę. Wzdycham. Chrząka po męsku, po czym wytryskuje na moją twarz. Podnoszę rękę, żeby to wytrzeć.
– Nawet się nie waż – syczy i odpycha moją dłoń.
Skomlę. Zdegradowana. Podniecona. Bezradna.
– Teraz połóż się i idź spać – mówi.
Znowu zaczynam płakać, ale robię, co mówi. Sperma spływa z mojej twarzy i ustach, co podnieca mnie jeszcze bardziej. Nie mam już nadziei. Boże, jestem taką dziwką. Rozbiera się, całuje mnie w policzek i kładzie się do łóżka obok mnie.
– Dobranoc, Saro – mówi.
Wiercę się. Nic na to nie poradzę. Moja cipka płonie. Jestem w stanie agonalnym. Wiem, że przeszkadzają mu moje ruchy. Zapala światło.
– Sara, nie mogę przez Ciebie usnąć – syczy.
– Przepraszam – jęczę.
Sięga do szuflady w szafce nocnej i wyciąga skórzane mankiety. Przypina moje nadgarstki do poręczy łóżka. Jęczę cicho, wiedząc, że jeśli powiem choćby jedno słowo, zaraz mnie zaknebluje.