Dzięki emeryturze i nowej pracy mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy żeby opłacić dom i nowe auto. Kupiłem również żonie nowy pierścionek, mający symbolizować nowe życie poza pracą w wojsku. Żona nie musiała pracować ponieważ żyliśmy w dostatku, ale zdecydowała że nie wytrzyma w domu z nudy, i znalazła pracę jako menadżerka pola kempingowego. Jej zmiany to zwyczajowe 9-5, więc cały wspólny czas wolny poświęcaliśmy na spełnianie naszych zachcianek, czy to wyjścia na miasto czy przytulanie na kanapie.
Trzy lata temu wydawało mi się, że moje życie naprawdę osiągnęło ideał. Rzeczywistość jest jednak suką. Pół roku temu, Stefan, znajomy z komisariatu który załatwił mi pracę w więzieniu, napisał mi maila i powiedział że musi ze mną o czymś pilnie porozmawiać. Wiedząc co siedzi w głowie weterana, zadzwoniłem do niego bez żadnej zwłoki. Odebrał już po dwóch sygnałach.
– Stefan, stary, szmat czasu się nie widzieliśmy! Jak leci? – powiedziałem z entuzjazmem, próbując odgonić wszelkie złe myśli.
– Wszystko w porządku Wilku. No, przynajmniej ostatnio. – odpowiedział – Natknąłem się na coś i chciałbym się przyjrzeć sprawie, ale potrzebuję twojego pozwolenia.
Ostatnie zdanie zbiło mnie z tropu. Stefan to informatyk i łamacz kodów, i był niesamowicie obeznany w sprawie bezpieczeństwa w sieci. Nie byłem pewien dlaczego pytał mnie o pozwolenie, ale wydawało mi się, że skoro kiedyś mi podlegał, to może jego pytanie miało to jakiś sens. Nie zastanawiałem się nad tym zbyt długo, ale ciekawość wzięła górę i odpowiedziałem:
– Zgoda. O co w ogóle chodzi?
– Powiem ci więcej kiedy będę miał twardsze dowody. Przykro mi, szefie.
Ostatnią kwestię wypowiedział bardzo cicho, i niemal nie dosłyszałem tego zdania ponieważ kolega odłożył słuchawkę. Po rozmowie zastanawiałem się co miał na myśli. Może było mu przykro za zawracanie mi tyłka tak głupim pytaniem, albo chodziło o coś jeszcze innego. Stefan od zawsze był kawalerem, więc zgadywałem że spotkał się z jakąś laską i nie wiedział co z nią zrobić. Stwierdziłem że zapewne odezwie się ponownie w swoim czsie, żeby opowiedzieć mi całą historię z pikantnymi szczegółami… Co sprowadza nas do dnia dzisiejszego.
Przyszedłem wcześniej z pracy ponieważ nie czułem się zbyt dobrze, i ze zdziwieniem odkryłem że żony nie ma w domu. Próbowałem się do niej dodzwonić ale od razu włączała się poczta głosowa. Pomyślałem że może rozładował jej się telefon. Często wychodziła z koleżankami na miasto kiedy ja miałem nocki, żeby nie być sama w domu. Twierdziła że boi się być sama w nocy. Dostałem powiadomienie na telefon że przyszedł mail od Stefana, więc położyłem laptopa na blacie w kuchni i odczytałem wiadomość. Temat brzmiał „Przykro mi, szefie”, co wydało mi się dziwne, bo to była zarazem ostatnia rzecz którą mi ostatnio powiedział. Kiedy otworzyłem maila, było w nim kilka załączników. Główna część zawierała link do strony i dane do logowania pod spodem. Kliknąłem w link, nie myśląc nad tym dłużej, i przeniosłem się na stronę oferującą eskorty w najbliższej okolicy. Zastanawiałem się dlaczego kolega miałby przesyłać mi link do takiej strony, i po co mi były dane do logowania.
Zacząłem scrollować przez zdjęcia dziewczyn, a z każdym obrotem kółka myszki coraz bardziej nie wiedziałem co się dzieje. Nagle, zobaczyłem TO. Jasnozielone oczy. Kasztanowe włosy. Twarz, pomalowaną w dziwkarskim stylu, obok której budziłem się przez większość ostatnich 25 lat. Niezrozumienie wypełniło moją głowę i wyparłem to, że osoba na ekranie to ta sama kobieta której powierzyłem swoje życie, i która zrobiła to samo dla mnie. Usłyszałem swój własny głos, powtarzający w kółko „Nie, nie nie… Proszę, nie…”. Kontynuowałem patrzenie na kobietę w laptopie.
Miała na sobie ubranko z seks shopu. Górę stanowił czerwony gorset, który niemal wypychał z siebie, i tak już duże, piersi. Czarna skórzana mini spódniczka ledwie zakrywała jej tyłek. Gdyby się pochyliła, wszystko byłoby widać jak na dłoni. Czarne buty na obcasie, sięgające ud, dopełniały wizerunku klasycznej kurwy. Powiększyłem obraz myszką, z każdym ruchem kółka obawiając się najgorszego. Mój żołądek skręcił się, kiedy najgorsza obawa się ziściła. Tam, nad jej lewą piersią, widniał mały tatuaż w kształcie kłódki z serduszkiem, który zrobiła sobie gdy odnowiliśmy przysięgi małżeńskie.
Moja lewa dłoń zawędrowała do mojej piersi i nieświadomie potarła tan sam tatuaż. Wykupiliśmy nawet prawa do tego wzoru, żeby stał się naszym prywatnym symbolem. Gniew i wściekłość zaczęły narastać w mojej głowie. Kliknąłem na stronę i zobaczyłem, jaka lokalizacja jest przypisana dla tej pani. Gracja, bo tak siebie nazwała, miała założony kalendarz spotkań, w którym każdy mógł się zapisać. Otworzyłem go i natychmiast tego pożałowałem, ponieważ jej dostępność idealnie się pokrywała z moimi nockami w pracy. Poczułem jak żółć napływa mi do gardła, a wtedy wściekłość wzięła górę i powstała dziura w ścianie.