Trzy miesiące później…
Tego wieczoru przyjechałem do domu, wyjątkowo po porannej zmianie, z błogosławieństwem danym przez samego komendanta. Zapach domowej potrawki ugotowanej przez żonę wypełniał cały dom i sprawił że do ust napłynęła mi ślinka. Odłożyłem swoje rzeczy i poszedłem do kuchni, gdzie obserwowałem, niezauważony, jak Róża kołysała biodrami w rytm grającej muzyki. Równocześnie mieszała w garnkach i myła naczynia. Uśmiechnąłem się na jej widok, a nastrój zaczął się udzielać mojemu penisowi. Miała na sobie przezroczysty kostium pokojówki, do którego przywykła wraz z innymi, wybranymi przeze mnie, kusymi ubraniami.
Czarne pończochy opinały piękne nogi, a przytrzymywał je pas do pończoch ukryty pod krótką spódniczką. Kiedy tak kręciła półnagim tyłeczkiem, widziałem wyraźnie diamencik na końcówce zatyczki analnej którą miała w środku. Przytrzymywał ją w miejscu pas cnoty, który założyłem jej tamtego pamiętnego dnia, i do którego tylko ja miałem kluczyk. Moja dłoń instynktownie powędrowała do łańcuszka na szyi, na którym wisiał.
Obserwowanie jej ruchów sprawiło że mój uśmiech się powiększył, a spodnie stały się bardzo ciasne. Naprawdę przywykła do roli kury domowej jeszcze łatwiej niż to sobie wyobrażałem. Nie miała żadnego problemu z porzuceniem pracy tego samego wieczoru. Nie oddała nawet wypowiedzenia we własnej osobie, tylko zadzwoniła do szefa zaraz po tym jak powiedziałem jej, że chciałbym żeby została na jakiś czas w domu.
Kiedy żona niespodziewanie mnie zauważyła, podskoczyła w miejscu i dobiegła do mnie, praktycznie przewracając na ziemię. Oplotła mnie ramionami w wielkim uścisku i przywarła do mnie ustami. To było bardzo miłe powitanie o całym dniu w pracy. Kiedy nie przytuliła, wiedziałem że wyczuła wielkie wybrzuszenie w spodniach. Gdy się odchyliła, miała iskierki w oczach. Przygryzła wargę i zabrała się szybko za rozpinanie dżinsów. Uklękła, a ja złapałem jej brodę i szybko podciągnąłem ją z powrotem do góry, powstrzymując od dalszego działania. Zasmuciła się, a ja spojrzałem jej w czy i powiedziałem:
– Minęły trzy miesiące od tamtej pamiętnej nocy. Zdecydowałem co będzie z nami dalej.
Po tych słowach zmartwiła się jeszcze bardziej. Stwierdziłem że muszę nieco przyspieszyć akcję, więc ująłem ją za dłonie i uklęknąłem na jedno kolano.
– Kocham cię całym sercem i wierzę że ty mnie też kochasz, dlatego chciałbym odnowić nasze przysięgi i zacząć od nowa.
Łzy popłynęły jej po policzku i niemal mnie przewróciła, rzucając mi się w ramiona.
– Tak, tak, tak, jasne że tak! – krzyknęła, po czym usiała mnie pocałunkami.
Złapałem za jej włosy i pociągnąłem, co sprawiło że jednocześnie westchnęła i jęknęła. Powoli podniosłem się i przyciągnąłem ją do siebie.
– A teraz bądź grzeczną dziewczynką i skończ to co zaczęłaś. – powiedziałem niemal oschle – Przebiorę się i przedyskutujemy to przy kolacji.
Odwróciłem ją i dałem porządnego klapsa w tyłek, który zostawił nawet ładny, czerwony ślad. Róża stęknęła i spojrzała przez ramię z diabelskim uśmieszkiem.
– Tak, tatuśku. – powiedziała i odeszła w stronę kuchenki, kołysząc biodrami.
Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem zmienić uniform na coś bardziej wygodnego.
Dwa tygodnie później…
Zdecydowaliśmy odnowić przysięgi w naszą rocznicę, bo przynajmniej nie musielibyśmy wymyślać nowych. Staliśmy na plaży pod ozdobnym łukiem, z rodziną i przyjaciółmi zgromadzonymi wokół nas. Ksiądz wypowiedział swoje kwestie, a my przysięgi. Po raz wtóry zapewniliśmy o swojej wzajemnej miłości. Kiedy ksiądz wypowiadał ostatnie słowa, zatrzymałem go i sięgnąłem do kieszeni po małe pudełeczko.
Spojrzałem na żonę, a jej zaskoczony wyraz twarzy był bezcenny.
– Oto klucz do mojego serca. – powiedziałem, pokazując jej wnętrze pudełeczka – Chcę, żebyś go miała.
Kobieta westchnęła, ponieważ właśnie podarowałem jej klucz do pasa cnoty który miała na sobie. Rozpromieniła się ze szczęścia i wzięła go delikatnie z moich rąk, po czym pocałowała mnie z oddaniem. Ksiądz zachichotał na ten widok i powiedział:
– Możesz pocałować pana młodego.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a my ruszyliśmy alejką. Wysłuchaliśmy życzeń, klepano nas po ramionach i ściskano. Tej nocy kochaliśmy się z większą pasją niż kiedykolwiek wcześniej w naszym małżeństwie. Ruchaliśmy się też kilka razy niczym zwierzęta, ale to było do przewidzenia.
Tydzień później…
Wróciłem do pracy po krótkim urlopie zaraz po ceremonii, i po miodowym miesiącu którego nie było nam dane przeżyć po pierwszym ślubie. Usiłowałem się czymś zająć przez cały dzień, ponieważ czas niemiłosiernie się wlókł a ja chciałem już wrócić do domu. Nagle mój telefon zawibrował, a ja zobaczyłem smsa od żony: „Przepraszam kochanie, ale zgubiłam kluczyk.”. Zdziwiłem się, ponieważ nie wiedziałem co się działo. Wyjąłem z kieszeni kółko z kluczami i zauważyłem na nim jeden, którego tam wcześniej nie było. Uśmiechnąłem się i nagłe spięcie zaczęło ustępować. Zaśmiałem się nawet pod nosem z tej gierki którą nam urządziła.
Telefon ponownie zawibrował, zwiastując nową wiadomość. Otworzyłem ją i zobaczyłem zdjęcie na którym miała na sobie prześwitującą halkę i pas cnoty z przyczepioną karteczką z napisem: „Teraz ty masz klucz do MOJEGO serca, bo ono należy do ciebie Tatuśku”. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i, patrząc na telefon, wyobraziłem sobie wszystkie fajne rzeczy które będziemy robić tego wieczoru. Na samą myśl o tym moje spodnie zrobiły się ciasne.