Tomek był z siebie dumny. Był dumny, że znalazł odwagę, by wyjść z tym publicznie. I to nie byle jaka publiczność, ale bar bdsm. Minęły wieki, odkąd był poza domem, ale jego terapeuta zasugerował zanurzenie palców z powrotem w randkowaniu. To prawda, jego terapeuta nie wiedział, że wcześniej był tak bardzo zaangażowany w świat bdsm. Ale jego terapeuta zdawał sobie sprawę z jego zboczonej ostatniej relacji, w której sprawy zaszły za daleko…

Tomek używał swojego bezpiecznego słowa, ale Mistrz nie słuchał. Mistrz nadal go chłostał, powodując krwawienie. Tomek błagał go, żeby przestał, błagał, gdy Mistrz go bił, i wszedł na niego surowy, ignorując krzyki Tomka z bólu.

Tomek kręci głową, poruszając się po pokoju i poprosił o wytrawne martini. Coś standardowego. Zobaczył, że ktoś go obserwuje, i obejrzał się. Osoba wyglądała na dominującą. Miał przejmującą postawę. I wyglądał prawie tajemniczo. Wygląd takiego „złego chłopca”, którego Tomek normalnie by zaprosił, ale tego nie zrobił. Nie był pewien, na ile był gotowy, zanim to się stało. Poszedł schować się w swoim kącie.

Marek stał tam, przy barze, przyglądając się młodemu człowiekowi. Młody człowiek wyglądał na płochliwego. Czy był nowicjuszem w tym barze? Albo w świecie bdsm? Marek był zaintrygowany, sącząc swojego drinka. Zaczął się nudzić i minęło trochę czasu, odkąd przywiózł do domu nowego niewolnika. Był zaciekawiony… Powoli podszedł do młodego człowieka, który wycofał się w kąt, prawie jak przestraszony mały królik. Serce Marka odeszło w inny kąt. Marek jako biznesmen nauczył się dawno temu przestać troszczyć się o ludzi w ogóle. Ale był zły, że ten młody, prawie dzieciak, tak się wszystkiego bał. Zdawał sobie wtedy sprawę, że NIE był to pierwszy raz tego młodego człowieka.

– Co ci zrobił ten ostatni mistrz? – Marek syknął do siebie. Podszedł do chłopca.

– Jak masz na imię, synu?

Chłopiec spojrzał na niego zaskoczony:

– Ja… Tomek. Mam na imię Tomek.

– Jestem Marek – powiedział mu. – Nie musisz się tak bać, Tomek. Nie gryzę… mocno – zaklął na ostatnią część żartu, widząc, jak Tomek wzdrygnął się.

– Tomek… wydajesz się tu bardzo nie na miejscu – powiedział mu Marek. – Czy na pewno powinieneś tu być?

Tomek odetchnął z ulgą.

– Nie. Mój terapeuta chciał, żebym był bardziej odważny – przyznał. – Nie jestem pewien, czy to właśnie miał na myśli.

Terapeuta … Marek upił łyk. Ciekawe.

– Jeśli chcesz, możesz pojechać ze mną do domu i zjeść u mnie w domu – zaproponował Marek.

Tomek spojrzał na niego.

– Nie sądzę, by to było dobrym pomysłem.

– Zapłacę oczywiście … za kolację – Marek dodał i pokazał Tomkowi pieniądze. Tomek się wahał. Jego termin płatności za wynajem mieszkania zbliżał się, więc…

– Tylko kolacja?

– Tylko kolacja – obiecał Marek. Poprowadził Tomka, wciąż płochliwego prawie każdego hałasu, do swojej limuzyny – kiedy Tomek się zgodził.

– Możesz się zrelaksować – powiedział mu Marek na tylnym siedzeniu limuzyny. – Powiedziałem tylko o kolacji – nie chciał przerażać tej nowej, potencjalnej zabawki z dnia na dzień. Miał wrażenie, że Tomek jest uszkodzony i musi iść powoli.

Tomek trochę się odprężył, a Marek kontynuował.

– Przepraszam, że jestem tak bezpośredni, ale nie jestem przyzwyczajony do tego, że nie dostaję tego, czego chcę.

– Widać – Tomek zerknął na limuzynę, czując się nie na miejscu…

– Jak długo jesteś subem? – Tomek zmarszczył brwi, zaskoczony pytaniem, ale poczuł to płacąc za kolację, że Marek chciał porozmawiać.

– Ja… przez jakiś czas. Co najmniej 15 lat. Zacząłem z moim pierwszym chłopakiem w wieku 16 lat.

– Byłeś całkiem młody – zamyślił się Marek, wyglądając na zaskoczonego.

– Byliśmy w długotrwałym związku, przez całe liceum. Potem jego rodzice wysłali go do elitarnej szkoły. Musiałem zostać w domu, żeby pomóc mojemu tacie. Zawsze byłem zestresowany…

– Więc potrzebowałeś uwolnienia – Marek zgadł, a Tomek skinął głową. – Zakochałem się w jednym ze współpracowników mojego taty. Szymon. Szymon był… silny i pewny siebie. Dla mnie seksowny jak diabli. Zwłaszcza, że był seksownym 20-latkiem. Mieliśmy bardzo pożądliwy związek. Przez długi czas. Prawie dekadę.

Marek gwizdnął.

– Szymon musiał być pieprzonym mistrzem.

– Był doskonały – zgodził się Tomek, niemal ze smutkiem – na początku.

Limuzyna zaparkowała, zaskakując Tomka.

– Jesteśmy u mnie – powiedział mu Marek. – Możemy kontynuować, gdy już zjemy kolację.

Wprowadził cichego, pełnego zachwytu Tomka do hotelu ze złotą windą.

Marek nawet postanowił trzymać biednego chłopca za rękę. Nagle musiał zadać pytanie o wiek.

– Ile masz lat, synu?

Tomek był zaskoczony.

– Ja… 30… panie.

Markowi było ciepło, gdy go nazwał panem. Powiedział portierowi, żeby przyniósł dwie kolacje ze stekami. Widział, jak Tomek ślini się na ten pomysł.

– W porządku z rumem i colą? – Marek testował wody. Aby zobaczyć, czy może zdecydować się na Tomka. Tomek skinął głową i zgodził się bez pytania. Wreszcie nadeszła kolacja. Tomek był wyraźnie nie na miejscu. Ale powoli głód opanował nerwy. Marek patrzył, zaskoczony, że Tomek wygląda na tak wygłodniałego.

– Mówiłeś? O Szymonie?

– Dobrze. – Na to pytanie dostrzegł zmianę w zachowaniu Tomka. – No cóż… to było namiętne i intensywne. Myślałem, że chciałem tego po tym, jak mój chłopak ze mną zerwał. Ale Mistrz Szymon był bardziej niż trochę intensywny…

Markowi nie podobało się, jak nadal nazywał go Mistrzem , ale nic nie powiedział.

– On … zignorował moje bezpieczne słowa i przekroczył moje twarde granice. Pewnej nocy nawet mnie przeleciał, surowo, nawet gdy błagałem go, żeby przestał.

– Skurwiel – odpowiedział ponuro Marek. Tomek skinął głową, wyglądając na przerażonego.

– Zagroził, że wyrzucą mojego tatę, jeśli go zostawię. W końcu został jednak aresztowany i nadal siedzi w więzieniu. Jeśli kiedykolwiek wyjdzie…

– Hej… – Marek był delikatny dotykając Tomka. – Słuchaj, wiem, że to szaleństwo, bo dopiero się poznaliśmy, ale działasz na mnie, Tomku.

Tomek z szacunkiem spuścił oczy.

– A ty na mnie… panie.

– Już mnie nazywasz – powiedział Marek. – I przyjmujesz to, co dam ci do jedzenia. Wiem, że to tylko kolacja… ale czy byłbyś skłonny podpisać kontrakt? Może? I moglibyśmy omówić twoje twarde granice? I może próbny wieczór jako mój niewolnik na chwilę? Chcę nad Tobą popracować. Sprawić, byś poczuł się bezpiecznie i już się nie bał. Dla mnie też byłoby to nowe. Czytanie Twoich potrzeb tak samo jak moich. Zrobiłbym wszystko, aby zapewnić Ci bezpieczeństwo.

Tomek przerwał, gdy skończył połykać i wziął głęboki oddech, zanim odpowiedział.

– Okej – wyszeptał, mając nadzieję wbrew rozsądkowi, że nie pożałuje.