– Jak długo dla mnie pracujesz, Janku?

– Dwa lata, proszę Pana.

– Jak często się z tobą pieprzyłem w tym okresie?

– Co najmniej dwa razy w tygodniu, proszę Pana.

– Podoba ci się to?

– Teraz tak, proszę Pana.

– A wcześniej?

– Kiedyś bardzo bolało, ale teraz jestem już rozciągnięty.

 Pan Markowski wyszedł z moich ust, złapał mnie za koszulę i wepchnął moją twarz w tyłek Jana.

– Punkt dziesiąty: „Wszyscy pracownicy muszą sobie pomagać”. Teraz wyliż go do czysta.

Nie byłem wielkim fanem lizania odbytów, ale nie miałem innego wyjścia. Jan po chwili zaczął jęczeć.

– Wystarczy. Wracaj do pracy, Janku. Pawle, żałujesz, ze nie przeczytałeś umowy? Możesz ją teraz przeczytać, masz ostatnią szansę. Jeśli nie akceptujesz moich warunków, możesz stąd wyjść i szukać innej pracy. Bez ponoszenia żadnych konsekwencji.

– Zaryzykuję i pozostałe warunki poznam w swoim czasie.

– Dobrze. Od teraz jestem twoim Mistrzem, a ty zostajesz moją własnością i niewolnikiem – mówił spokojnym głosem, siedząc w swoim fotelu i masturbując się.

Przypomniało mi  się, że ja nie miałem swojego kutasa w dłoni od ponad 24 godzin. Nagle krzyknąłem z bólu, gdy Mistrz Markowski kopnął mnie w jądra. Podniósł słuchawkę i zawołał do siebie wszystkich pracowników. Gdy czekaliśmy, pochylił się, wyjął coś z szuflady biurka i położył przy telefonie. Po chwili stanęło przed nami sześciu mężczyzn. Głowy mieli pochylone, a ręce za plecami.

– Niewolnicy, powiem teraz Pawłowi o punkcie ósmym. Kto mu pokaże, z czym to się wiąże?

Siwiejący mężczyzna po pięćdziesiątce wystąpił naprzód.

– Ryszardzie, dobry niewolniku. Chodź, pokaż mu.

Ryszard rozpiął spodnie, a tam, gdzie powinien znajdować się jego penis, był mały kawałek plastiku, który całkowicie go zakrywał.

– Michale, twoja kolej.

Wysoki, muskularny mężczyzna po trzydziestce wystąpił naprzód, zrzucił spodnie, pokazując dużą metalową klatkę w miejscu jego penisa. W ciągu następnych kilku minut pozostała czwórka wystąpiła naprzód, wszyscy mieli zamontowane jakieś urządzenie czystości.

– Punktu ósmy: „Penisy wszystkich niewolników zostaną zamknięte tak, żeby nie mogli się dotykać, chyba że Mistrz będzie chciał to zmienić”. Tutaj liczy się tylko jeden kutas i należy on do mnie. Prawda, chłopcy?

– Tak, proszę Pana – odpowiedzieli zgodnie.

– Ryszard, Michał, Piotr, zostańcie tutaj. Pozostali mogą wyjść. Pawle, to jest kluczowy punkt naszej umowy, który kontroluje twoje pragnienia i dba o to, aby twoje oddanie służeniu mi i zapewnianiu mojej przyjemności było twoim priorytetem. Ryszard żyje w czystości od pięciu lat, odkąd znalazłem go masturbującego się w łazience. Nie tęsknisz za tym, prawda Ryszardzie?

– Nie, Mistrzu – odpowiedział.

– Michale, jak długo ty jesteś zamknięty? 

– Dwa lata, proszę Pana.

– Czy jesteś gejem?

– Nie, proszę Pana. Mam żonę. Proszę pana.

– Słyszysz to, Pawle? Michał ma żonę, a od dwóch lat nie korzysta ze swojego kutasa. Chciałem jej nawet dać zapasowy kluczyk do klatki, ale odmówiła. A teraz przejdźmy do Piotra. Piotr jest wyjątkowy – powiedział Mistrz, podchodząc do niego od tyłu. Położył dłoń na jego ustach i wcisnął dwa palce w jego gardło. – Tak bardzo wyjątkowy.

Mistrz odsunął od niego dłoń i zdjął jeden z kluczy, który wisiały na jego szyi. Ukląkł i otworzył klatkę zakrywającą penisa Piotra. Był prawie tak duży jak jego. Mistrz delikatnie ujął jego jądra w dłoń, po czym szybko je pociągnął. Piotr skrzywił się, ale nie powiedział ani słowa. Mistrz sięgnął po linijkę z biurka i trzy razy go uderzył.

– Widzisz Pawle, zanim Piotr zaczął dla mnie pracować, chodził po klubach w poszukiwaniu sadomasochistycznych świń. Uwielbia być posiniaczony. Przypadkiem znalazł się tutaj. Jest już ze mną pół roku. Na dziś wystarczy już tej wolności, czas go zamknąć.

Wtedy zauważyłem, że klatka była o połowę mniejsza od jego penisa. Dopiero teraz Piotr zaczął jęczeć z bólu. Łza pojawiła się w jego oku, gdy Mistrz przekręcił kluczyk. Pan Markowski klasnął w dłonie i trzech niewolników wyszło z jego biura. Zdałem sobie sprawę, że zaakceptowałem swój status niewolnika. Poczułem, jakby to było całkowicie naturalne. Czułem, jakby całe moje życie doprowadziło mnie właśnie tutaj. Służenie było tym, do czego byłem urodzony.

– Więc… – powiedział Mistrz, który teraz znów siedział na swoim fotelu, powoli masturbując się. – Przyszedł czas zamknąć cię w klatce. Pamiętaj, że liczy się tutaj tylko jeden kutas – mój. Spójrz na swoje marne piętnaście centymetrów. Po co masz się z tym męczyć. To będzie dobre dla nas obu. Wstań i podejdź do mnie. To jest twoja specjalna klatka. Na razie będzie pasowała, ale za jakiś czas może okazać się za duża, wtedy kupię coś mniejszego.

Umiejętnie dopasował klatkę, a kiedy ją zamknął, próbowałem zwalczyć chęć płaczu, ale łzy zaczęły płynąć mi po twarzy.

– Lubię, gdy moi niewolnicy płaczą – śmiał się. Machnął kluczykiem przed moimi oczami, prezentując, że ma nade mną kontrolę.

– Myślę, że teraz jest świetny czas, żebyś popracował nad krztuszeniem się.

Tym razem, jak włożył swojego penisa z powrotem do mojego gardła, poszło mi o wiele lepiej niż na początku. W między czasie zastanawiałem się, co jeszcze mnie czeka nie tylko w nowej pracy, ale w moim nowym, lepszym życiu.